Część 54

143 17 6
                                    

Słońce już wisiało na niebie kiedy Harry obudził się następnego dnia. 

Otworzył zaspane oczy odrętwiały na krawędzi łóżka, prawie na samej drewnianej ramie.

Kiedy wrócił wczoraj do sypialni po wymuszonym prysznicu Adira już spała. Miał wrażenie, że karząc mu iść pod prysznic zrobiła to po prostu złośliwie. Rozbudzony po kąpieli nie mógł długo zasnąć, a Adira przejęła praktycznie całe łóżko, pozostawiając mu niewiele miejsca, co było dość imponujące ponieważ było to łoże małżeńskie dość sporych rozmiarów.

Harry wstał powoli rozciągając obolałe mięśnie ostrożnie. Poczuł szarpnięcie i prawie się przewrócił, kiedy coś pociągnęło jego nogę do tyłu. Było to prześcieradło, którym ktoś, a on dobrze wiedział kto, przywiązał go do nogi łóżka.

- Ale się dowcipna zrobiła. - Harry wcale nie był rozbawiony tym psikusem. Szarpnął za mocno i materiał podarł się, a drewniana noga łóżka zaskrzypiała mocno, gdy drewno pękło prawie odłamując się całkowicie.

Zaklął cicho klęknąwszy przy łóżku, by ocenić zniszczenia.

Jeżeli się tego nie naprawi łóżko zacznie się chybotać na trzech nogach, nim ktoś zirytowany tym faktem po prostu je połamie całkowicie.

Kiedy chwilę później już ubrany Harry zszedł z piętra w kuchni został Adirę krzątającą się po kuchni, przy stole siedziały wnuki Bones'a pałaszujące placki z syropem. Ben też był w kuchni kończywszy swoje śniadanie.

- Harry. - Adira uśmiechnęła się do niego, oglądając przez ramię, gdy tylko stanął w progu kuchni. - Siadaj, kochanie. Co byś zjadł? Pudding, jajecznicę? 

Była w bardzo radosnym nastroju. Podejrzenia radosnym nastroju. 

Harry zmusił się do krzywego uśmiechu po czym usiadł przy stole. 

- Zjem cokolwiek podasz. - powiedział mało rozsądnie. Adira uśmiechnęła się złośliwie, ale za chwilę postawiła przed mężem miskę z gorącą jajecznicą, zupełnie bez niespodzianek. 

Następnie sama też usiadła przy stole naprzeciwko Harry'ego i wsparła głowę na rękach wpatrując się w niego jak w obrazek. Takie zachowanie było do niej zupełnie nie podobne. I nie on jeden uznał to za podejrzane. Ponad stołem Bones wymienił z nim dyskretne, zaniepokojone spojrzenie.

- Adiro, dobrze się czujesz? - spytał Harry ostrożnie dobierając słowa.

- Hm? Oczywiście, że tak, głuptasie. - mruknęła Adira nieswojo słodkim głosikiem. - Skąd to pytanie? 

- Tak jakoś. - Harry wzruszył ramionami i zabrał się za jajecznicę. Po trzech kęsach jednak znów spojrzał na Adirę pytająco.

- Ty nie jesz? - spytał Harry.

- Och, ja już jadłam, kochanie. - odparła wymijająco Adira. - Co pan teraz planuje, szeryfie? - zwróciła się do Bones'a.

- Wyjedziemy zaraz po śniadaniu. - odpowiedział Bones. - Mamy jeszcze sporo miejsc do odwiedzenia, a lato nie trwa wiecznie.

- Tak szybko? - spytała Adira z autentycznym smutkiem. - Miałam nadzieję, że zostaniecie przynajmniej kilka dni. Prawda, Harry? - spojrzała na męża, który zajadał się swoją jajecznicą obserwowany też z niedowierzaniem przez dzieciaki.

- Co? - Harry podniósł głowę nieobecny nieco. - A tak. Tak. Szkoda. - powiedział z trudem przełykając sporo jajecznicy. 

Adira zmiażdżyła Harry'ego wzrokiem.

- Może się zastanowisz jeszcze, szeryfie? - Adira zwróciła się ponownie do Bones'a. - Zostańcie chociaż na tydzień.

- Jak może pan tyle jeść? - spytał Miky Harry'ego odwracając uwagę od rozmowy Adiry i Bones'a. - Ja bym pękł.

W Cieniu PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz