Część 64

138 10 6
                                    


Kiara wyrwała ramię z uścisku Wong'a kiedy już znaleźli się w jej pokoju. A raczej to on puścił ją dopiero wtedy kiedy przeszli przez drzwi.

Kotka przez całą drogę próbowała wyciągnąć z niego co się stało takiego poważnego, że musiała tak prędko opuścić bal, co dało takie same skutki jak zawsze, czyli żadne.

Z jawnie kociej frustracji zatoczyła krąg po pokoju i usiadła na szczycie w rogu, krzyżując nogi.

Wong w milczeniu obserwował jak to robi, zdumiony jak zawsze zwinnością ruchów, jaką posługują się kotołaki. 

Teraz też już milczała, ale bynajmniej nie była cicho. 

Wampir już nie raz nasłuchał się jej kocich przekleństw, a teraz dziewczyna dała mu cały koncert kociej irytacji. 

Minęło tak z dziesięć minut nim drzwi się otworzyły znów i do pokoju weszła Lady Anabelle, a za nią fiołkowooka wampirzyca przebrana w dres i z ramionami opatrzonymi bandażami.

- Kiara? Co ty tam robisz? Zejdź natychmiast na dół. - poleciła Anabelle cmokając z niecierpliwością na widok swojej służącej siedzącej na szafie, najeżonej od czubka uszu po kraniec ogona, którym kołysała bez przerwy.

Nie była chętna usłuchać.

Anabelle musiała ponaglić swoją służącą, co niemal nigdy nie miewało miejsca. Niemal.

- Poczekajmy jeszcze na matkę. - powiedziała Anabelle, kiedy Kiara już sfrunęła na podłogę głową w dół, a jednak na równe nogi. - Ona najlepiej wyjaśni nam jak to możliwe.

- Jak możliwe co? - miauknęła Kiara nadal w humorze drapania pazurkami co popadnie.

- Czyli sama nie wiesz? Wybornie. - fiołkowooka uśmiechnęła się tak, że Kiara znów poczuła jakiś piekący gorąc w piersi. Nie podobało jej się to uczucie.

- Kiaro, usiądź sobie, kiciu. Powinnaś odpocząć. - powiedziała Anabelle i sama usiadła na krawędzi łóżka dziewczyny, klepiąc miejsce obok siebie.

- Przed chwilą siedziałam. - zauważyła kotka wskazując za siebie.

- Tak, kochanie. - zgodziła się Anabelle. - Ale na szafie. Nie jest to miejsce do siedzenia. Usiądź obok mnie.

Usiadła obejmując się ramionami w pozie, która odstraszała wszelkie próby pieszczot.

- Ależ nadąsana. - Valerica uśmiechnęła się jeszcze raz. - To chyba kolejne potwierdzenie, prawda? - zwróciła się do Anabelle. - Nie wiedziałam, że kotołaki są aż tak humorzaste.

- Nie zauważyłaś tego wcześniej? - spytała Anabelle z niedowierzaniem.

- Naprawdę nie. - Valerica potwierdziła swoje słowa ruchem głowy, nie spuszczając jednocześnie oczu z dziewczyny. - Moja matka miała ich sporo, ale ja nie zwracałam na nie specjalnej uwagi. Kiedyś były luksusowym towarem. A stały się takie.... powszechne. Nie uważasz? Dosłownie w co trzecim większym Gnieździe jest ich co najmniej kilkoro. Nie mówiąc już nawet o tym co dzieje się w samym Farrawal Hall. Na Wzgórzach Pożegnań aż się od nich roi. 

Farrawal Hall? 

Kiara spojrzała uważnie na czarnowłosą wampirzycę. 

No tak. Już pamięta. Widziała ją w zamku Króla Wampirów kiedy Anabelle zabrała ją na przesłuchanie w sprawie Marcusa Malborna w roli świadka. 

To córka Elenven Thalmorian, byłej pani chmary w Nowym Yorku. Eks Adiry.

Zaraz , jak ona miała na imię? - zastanawiała się Kiara, przypatrując się wampirzycy odrobinę za długo, by ta tego nie zauważyła. 

W Cieniu PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz