Część 17

274 33 33
                                    

Adira, Julia, Arissa oraz Olivia zabrały się za wspólne gotowanie jakby już nadeszły święta Bożonarodzeniowe lub Todos los Santos, święto zmarłych. A sądząc z idealnego zgrania i współpracy trzech kobiet Adira była pewna, że jest to codzienność, kiedy są razem. Nicolas i Nicola biegały między ich nogami starając się pomagać jak tylko potrafili najlepiej, a są to bardzo zaradne dzieciaki. I tylko Diana poszła się zdrzemnąć, bo dziewczyna ledwo stała na nogach nie przysypiając i Adira odesłała ją do pokoju. Za to mężczyźni dostali zaprawdę najtrudniejsze zadanie. Wygnano ich z kuchni do salonu, gdzie dzielnie stawiali czoła swojemu zadaniu jakim było nie przeszkadzanie paniom podczas przygotowywania kolacji i rozsiadli się przed telewizorem, zajadając przygotowane dla nich kanapki przez Julię i popijając niskoprocentowe piwo korzenne, ulubione Neolirusa, którego nieobecność nagle rzuciła się w oczy młodszej Ramirez. Gdzie to mógł się podziewać Pradawny? Nie widziała tego demona od przyjazdu. Nawet w tedy nigdzie go nie dostrzegła. 

Zapytała nawet o to Julię, ale wampirzyca tylko wzruszyła ramionami.

- Czasami znika na parę dni. - powiedziała. - Kiedy go o to spytałam, odpowiedział, że to boskie sprawy. Więc przestałam pytać. 

- A nie sądzisz, że on... No wiesz. Ma kochankę? Kochanka? - spytała Adira, otwierając drzwiczki piekarnika, by Julia mogła włożyć do niego pieczeń.

- Mój  Neo? - Julia zachichotała. - Nie bądź śmieszna. On mnie kocha. I nie potrzebuje żadnej kochanki. To co wyprawiamy w łóżku i poza nim... - mrugnęła łobuzersko do siostry.

- Sza! Dzieci tu są! - Arissa zdzieliła wampirzycę paletką do steków prosto w tyłek.

- TAK! TAK! Cicho! Nie chcę wiedzieć, co moja siostra robi z kimkolwiek w łóżku! - Adira wcisnęła do uszu palce, by nie słyszeć, co jej przypadku nie miało najmniejszego sensu.

- Masz przyjaciółkę kotołaka, prawda? - Julia przyległa do Adira, obejmując ją rękoma tam, gdzie nie powinna nigdy obejmować siostra. - Słyszałaś kiedyś jak mruczy? Ja tak mruczę przy Neo. Purr, purr. - polizała policzek Adiry.

Wilkołaczyca krzyknęła odskakując od siostry machając rękoma na znak stopu.

- Tia Adira zachowuje się jak dziecko. - oznajmiła mała Nicola przechodząc obok Juli i Adiry z paletą ciastek.

Lykanka spojrzała na małą a potem na Julię w momencie kiedy wampirzyca spojrzała na nią. 

Roześmiały się jednocześnie. 

- Masz rację, Nici! - zawołała ciocia Julia. - Adira to takie duże dziecko!

- HEJ! 

- Jak macie czas na pogaduchy to zajmijcie się warzywami do tortilli. - ochrzaniła je Olivia, zaganiając je z powrotem do pracy. 

- No więc.... Wszyscy wiedzą? - spytała Adira, kiedy chwilę później siekały składniki do tortilli.

- Hm? - Julia spojrzała na bliźniaczkę. - Maluchy nie wiedzą. Są za małe, by to zrozumieć...

- Ja jestem już całkiem duża, tia! - oburzyła się Nicola.

- Ale reszta tak. - Julia uśmiechnęła się do siostrzenicy i pogłaskała ją po główce. - Tak, tak, kochanie. Jesteś. Dlaczego pytasz? - wyprostowała się patrząc na Adirę.

- Od dawna wiedziałaś, że Dominico żyje? Że mamy rodzinę? - Adira odłożyła nóż na tackę. Ręce jej się zbyt trzęsły, by mogła bez strachu o własne palce kontynuować siekanie warzyw.

- Chcesz wiedzieć dlaczego nie powiedziałam ci wcześniej. - zrozumiała Julia. Wampirzyca chwyciła podbródek siostry, zmuszając, by spojrzała na nią. - Znalazłam Nico mniej więcej w 1964 roku. Miał już wtedy rodzinę. Myślałam, że nigdy nie będę taka szczęśliwa. Nasz mały braciszek żył i wiódł szczęśliwe życie. A potem pojawiłaś się i ty. Powiedziałabym ci od razu, ale Neo uznał, że większą niespodzianką zrobimy ci, gdy spotkacie się, gdy tylko ty i Harry nas odwiedzicie. 

W Cieniu PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz