Rozdział 7 - Idealna dla Steve'a

742 33 95
                                    

Dedykacja: anonimowa- ❤️️

- Sharon - zaczął Steve z lekkim zakłopotaniem. - Dobrze cię widzieć - dodał, posyłając jej uśmiech. 

Z jakiegoś powodu poczułam się kompletnie nie na miejscu, ale postanowiłam zachowywać się normalnie, jakby wcale nie zabolał mnie sposób w jaki się do niej uśmiechał. Jestem na to kompletnie obojętna.

Przez chwilę zapanowała między nami niezręczna cisza, w czasie której wszyscy mierzyliśmy się spojrzeniami. To była jedna z najbardziej niezręcznych sytuacji w moim życiu. Pewnie dlatego, że tym razem naprawdę się nią przejmowałam.

- Sharon, poznaj proszę Katerinę - powiedział w końcu Steve, wskazując na mnie. - Katerino to jest Sharon - zakończył prezentację. 

Zignoruję fakt, że w jej towarzystwie zwrócił się do mnie pełnym imieniem. To w ogóle nie było nieprzyjemne.

Kobieta spojrzała na mnie radośnie i wyciągnęła w moją stronę dłoń na przywitanie.

- Miło cię poznać - powiedziała serdecznie. Korzystając z lat praktyki gry aktorskiej, wymusiłam od siebie najszczerszy uśmiech, na który było mnie w tej chwili stać.

- Wzajemnie - odparłam. 

Wcale nie, wcale nie, wcale nie! 

Kim ona jest? Dlaczego tak po prostu weszła do pokoju Steve'a bez zaproszenia? Dlaczego patrzy na niego tak roziskrzonymi oczami? 

Zazdrość dosłownie zżerała mnie od środka, ale nie potrafiłam jej powstrzymać.

- Fury wysłał mnie akurat do Nowego Jorku. Szybko mi poszło i pomyślałam, że wpadnę, zobaczę jak się trzymacie - wyjaśniła. 

Uśmiech ani na chwilę nie zszedł z jej twarzy. Wydawała się taka serdeczna, miła, dobra... W dodatku sposób w jaki patrzyła na Steve'a mówił o jednym. Była nim zauroczona, a może nawet coś więcej.

- To miło z twojej strony - powiedział Rogers z uśmiechem. 

Wyglądał na szczęśliwego. W tej chwili nie widziałam ani śladu po tym zamkniętym w sobie mężczyźnie, którym był przeze mnie. Przy tej całej Sharon wyglądał na radosnego i to zabolało najbardziej. Jeszcze przed chwilą miałam nadzieję, że może uda nam się wrócić do tamtego uczucia, ale właśnie zgasła. Steve zasługiwał na szczęście, a ja nie mogę mu tego bronić.

- Zostawię was - powiedziałam posyłając obu wymuszony uśmiech i szybko wyszłam z jego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Zabawne, że kiedy chciałabym żeby mnie zatrzymał, nic takiego nie nastąpiło.

W tej chwili cieszyłam się, że mamy tak blisko sypialnie. Przeszłam dwa metry, dzielące mnie od drzwi i już miałam nacisnąć klamkę, kiedy usłyszałam znajomy krzyk:

- Kate! - odwróciłam się niechętnie w stronę Starka, który posłał mi cwany uśmiech. - A co to się wyrabiało w pokoju naszego drogiego Kapitana, co? Czyżbyście już się dogadali i mieli zamiar żyć długo i szczęśliwie? - zapytał ze szczerym rozbawieniem. 

Chciałabym podzielać jego humor, ale zamiast tego z każdym słowem czułam się gorzej.

- Tak, myślę, że będą razem szczęśliwi - odpowiedziałam z sarkazmem. Na twarzy Starka pojawiło się zdezorientowanie, na co prychnęłam śmiechem. - Czemu nie mówiliście nic o Sharon? 

Na jego twarzy pojawiło się zrozumienie, a uśmiech zniknął.

- Poznałaś Sharon? - zapytał niepewnie, a ja skinęłam głową.

Walcz o przyszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz