Rozdział 15 - Do zobaczenia wkrótce

835 38 14
                                    

- Zakopiesz się w końcu w tych wszystkich papierach - usłyszałam rozbawiony głos Natashy. 

Przewróciłam oczami, ale ani na moment nie podniosłam na nią wzroku. Znalazłam wyjątkowo ciekawy dokument, dotyczący eksperymentów, które miały miejsce na Syberii, w bazie Hydry. O dziwo, nie było go w tym samym kartonie co reszta opisów Zimowych Żołnierzy. Według tego papierka, konkretne słowa mogły na nowo zmienić Barnesa w maszynę do zabijania. Niestety, wyrazy te nie zostały tutaj podane.

- Zdajesz sobie sprawę z tego, która jest godzina? - zapytała, podchodząc do mnie trochę zirytowana.

- Nie wiem, Stark kontroluje czas - odpowiedziałam, machając na nią ręką ze zniecierpliwieniem. Potrzebowałam spokoju. 

Jak w amoku odłożyłam ostrożnie kartkę na resztę stosu, gdzie trzymałam ważne informacje. Następnie, zaczęłam dalej przeglądać znaleziony segregator. Muszę znaleźć więcej informacji.

- Która godzina, Kate? - zapytała Natasha, jednak całkowicie ją zignorowałam. - Kate! - krzyknęła na mnie i gwałtownie wyrwała mi segregator z rąk.

- Nie masz zegarka czy jak? - warknęłam zła, że przerwała moje poszukiwania w tak ważnym momencie. Chociaż, jakby nie patrzeć, każdy moment był ważny. Nie mogłam pozwolić sobie na zignorowanie choćby najmniejszej wskazówki. - Stark, która godzina? - odwróciłam się w stronę biurka, za którym powinien siedzieć wspomniany mężczyzna. O dziwo, nie było go tam, a wszystkie komputery zostały wyłączone. Pewnie był już zmęczony i poszedł spać. - Friday, która godzina? - zapytałam w przestrzeń, maskując swoje ziewnięcie przed Natashą. Myśl o Starku, który pewnie już smacznie śpi, obudziła we mnie samej zmęczenie. 

- Szósta rano, Katerino - usłyszałam w odpowiedzi. 

Uśmiechnęłam się do Natashy zadowolona, że wreszcie otrzymała odpowiedź na swoje pytanie i teraz da mi spokój. Słowa wypowiedziane przez sztuczną inteligencję nie chciały dotrzeć do mojej świadomości. 

- Oddasz mi teraz segregator? - zapytałam ze znudzeniem, maskując kolejne ziewnięcie.

- Kate, czy do ciebie dotarło która jest godzina czy nie? - zmarszczyła brwi w konsternacji na moje dziwne zachowanie.

- Szósta rano - wzruszyłam ramionami jakby nigdy nic. Dopiero w tej chwili uświadomiłam sobie co to znaczy. - Cholera! Mam trening ze Stevem! - krzyknęłam, po czym gwałtownie zerwałam się z krzesła. 

Szybko rzuciłam okiem na dokumenty, które zajmowały większą część stołu. Później będę musiała wytłumaczyć się Starkowi z tego bałaganu, ale mam nadzieję, żę jakoś mi to wybaczy.

Skrzywiłam się lekko, patrząc na swoje ciuchy. Rurki i luźna koszula średnio nadawały się na bieganie, a później sparing. Nie miałam innego wyjścia jak biec szybko do swojego pokoju po wygodniejsze ciuchy.

- Dzięki, że mi przypomniałaś - powiedziałam w pośpiechu, po czym popędziłam w kierunku wyjścia z pracowni Starka.

- Czekaj, Kate! Nie o to mi chodziło! - słyszałam za sobą jej krzyki, ale w tym momencie nie mogłam sobie pozwolić na zatrzymanie się. 

Już po chwili dotarłam do swojego pokoju, w którym założyłam na siebie czarne legginsy oraz koszulkę. Spojrzałam w lustro  przed wyjściem i skrzywiłam się, widząc, że moje cienie pod oczami były ciemniejsze niż zwykle. 

Szybko poprawiłam swoją kitkę, umyłam zęby i już miałam wychodzić, kiedy usłyszałam pełne wyrzutu miauczenie Trouble. Od ostatnich trzech tygodni miałam dla niego coraz mniej czasu. Każdą wolną chwilę poświęcałam na szukanie Barnesa, a do tego dochodziły treningi z Rogersem. W dodatku Natasha, Steve i Stark jakby uczepili się mnie bardziej niż zazwyczaj i skutecznie pilnowali abym jadła z nimi każdy posiłek. Akurat za to byłam im bardzo wdzięczna, przynajmniej czułam się coraz lepiej, pomijając zmęczenie.

Walcz o przyszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz