Rozdział 33 - Red Rose

895 41 171
                                    

Dedykacja: immoralx
~~~

Zmrużyłam oczy, czujnie obserwując mojego  przeciwnika. Bez dwóch zdań był pewien, że wygra tę walkę, ale nie miałam zamiaru ułatwić mu sprawy. Ścisnęłam mocniej drewniany kij w moich dłoniach, widząc, że mężczyzna przygotowuje się do uderzenia. Bez problemu odparłam atak i nie tracąc ani chwili wymierzyłam kopnięcie w jego bok. Niestety, zablokował moją nogę prawym ramieniem, przez co nic nie zyskałam.

Instynktownie wzięłam zamach zza pleców by uderzyć kijem w bark przeciwnika, jednak zdążył zasłonić się swoją bronią.

- Nienawidzę waszych ułatwień - oświadczyłam, mając na myśli serum.

Czasami zastanawiałam się czy w ogóle możliwe jest wygrać walkę z Rogersem albo Barnesem.

Mężczyzna prychnął śmiechem na moje słowa. Wykorzystując ten krótki moment rozproszenia, odepchnęłam jego broń i końcówką kija uderzyłam Barnesa w żołądek.

- A ja twoich podstępnych zagrań - powiedział z wyrzutem, krzywiąc się lekko i łapiąc za brzuch.

Uśmiechnęłam się z wyższością, po czym odsunęłam kawałek. Ani na moment nie spuściłam go z oczu. Sparing wciąż się nie skończył.

- Po prostu przyznaj, że nie potrafisz myśleć i walczyć jednocześnie - uśmiechnęłam się uroczo, jednak zaraz musiałam znowu skupić się na obronie.

W mgnieniu oka skierował drewniany kij w moją stronę, który udało mi się odepchnąć. Podskoczyłam i kopnęłam go nogą w brzuch, ale tym razem z mniejszą siłą. Szybko pożałowałam tej małej ulgi. Barnes zdążył złapać mnie za ramię, po czym popchnął na matę. Chciałam się od razu podnieść, jednak przystawił kij do mojej szyi.

- Nigdy więcej się nad tobą nie zlituję - oznajmiłam, śmiejąc się.

- Zapamiętam - powiedział, po czym podał mi dłoń, którą przyjęłam bez ociągania się. - Dobry trening.

Pokiwałam głową, odstawiając kije na miejsce. Pewnie będę musiała częściej ćwiczyć z Barnesem, jeżeli nie chcę stracić dobrej formy. Minął zaledwie tydzień od powrotu z Missouri i cztery dotychczasowe treningi ze Stevem trochę odbiegały od normalnych sparingów. Chociaż ich zakończenia były znacznie przyjemniejsze, a nawet wyjątkowo ekscytujące.

Odwróciłam się w kierunku Barnesa, jednak ledwie to zrobiłam a dostałam bluzą prosto w twarz.

- Dzięki - warknęłam, chwytając ją w dłonie.

- Sprawdzałem jak twój refleks i się zawiodłem - wyjaśnił, wzruszając ramionami z obojętnością.

- Czyżby?

Podeszłam do niego powoli, trzymając jedną brew w górze. Barnes skrzyżował ramiona na piersi i przyglądał mi się z ciekawością.

- Lepiej miej się na baczności - powiedziałam tajemniczo, po czym wyminęłam go energicznym krokiem.

Usłyszałam za sobą rozbawione prychnięcie, które stanowiło dla mnie kolejną motywację do zemsty. Nawet nie będzie się spodziewał, kiedy przejdę do akcji. 

Szybko poszłam do swojego pokoju aby wziąć prysznic i przebrać się w jakieś codzienne ciuchy. Nie miałam dzisiaj nic więcej do robienia co wymagałoby sportowych ciuchów, więc założyłam niebieskie jeansy oraz luźny crop top.

Kucnęłam przy regale, chcąc wybrać jakąś książkę dla zabicia czasu. Kiedy wyciągnęłam dłoń, znajdując odpowiedni tytuł, w pokoju rozległ się komputerowy głos Friday.

Walcz o przyszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz