Rozdział 12 - Chcę tylko zrozumieć

805 40 57
                                    

Z lekkim uśmiechem spoglądałam na Lokiego, który właśnie żegnał się ze Starkiem. Chociaż żegnał to może przesadne określenie. Po prostu wymienili się uściskiem dłoni, patrząc sobie z powagą w oczy. Chyba nigdy nie opuszczą wobec siebie tej gardy i nawet nie mam zamiaru się temu dziwić. Dokładnie w ten sam sposób pożegnał się z Rogersem.

Osobiście polubiłam Lokiego. Wczorajszy wieczór był całkiem przyjemny, dzięki jego obecności. Nie był osobą nachalną, a wręcz przeciwnie. Sama tego do końca nie rozumiem, ale dobrze mi się z nim rozmawiało. Okazało się, że mieliśmy całkiem sporo wspólnych tematów.

Po pożegnaniu się z wszystkimi Avengers, Loki podszedł do mnie z kpiącym uśmiechem, a ja odwdzięczyłam się tym samym.

- Wytrzymasz z nimi? - zapytał, na co zaśmiałam się cicho. Na szczęście staliśmy kilka metrów od reszty, więc nie powinni usłyszeć tej rozmowy.

- Na ten moment raczej nie mam wyboru - stwierdziłam wzruszając ramionami.

- Na ten moment? - zmarszczył brwi w konsternacji. Racja, o tym nie rozmawialiśmy.

- Znajdę Barnesa i mogę się stąd wynieść. Chciałam cię zapytać o pomoc, ale Thor mówił, że musisz wracać - wytłumaczyłam, a w odpowiedzi usłyszałam jego cichy śmiech. 

- Oczywiście, że tak powiedział. Z resztą nie dziwię mu się.

- Co masz na myśli? - zapytałam z niezrozumieniem. Loki spojrzał na mnie jak na kretynkę, na co skrzyżowałam ręce na piersi ze złością.

- Proszę cię, jesteś wystarczająco inteligentna by to zauważyć. Doskonale wiesz dlaczego to zrobił, po prostu nie dopuszczasz do siebie tej wiadomości tak samo jak ja tego nie robiłem przez długi czas - posłał mi złośliwy uśmiech. 

Cały czas nie zmieniłam swojej pozycji, więc przewrócił oczami, ale zaczął tłumaczyć. 

- Jesteś dla nich ważna. Po prostu chciał, żebyś została przy nich dłużej - wzruszył ramionami. 

Jego słowa wywołały przyjemne ciepło na moim sercu. Jeżeli Loki wyciągnął takie wnioski zaledwie po jednym wieczorze, to musiało być w nich ziarno prawdy. Przynajmniej takie miałam wrażenie. Z zamyśleniem spojrzałam ponad jego ramieniem na resztę Avengers. Rozmawiali między sobą, posyłając nam co chwilę spojrzenia. Pewnie dziwili się, że tak długo się żegnamy.

- Szczerze, nie mam pojęcia co zrobię jak już znajdę Barnesa - powiedziałam, wracając spojrzeniem do Lokiego.

- To raczej oczywiste - stwierdził z pewnością, wzruszając ramionami. - Zostaniesz tutaj, bo są twoją rodziną. Nieważne jak długo będziesz się zastanawiać, ile list za i przeciw sporządzisz. Spójrz na mnie. Ile czasu zajęło mi zostawienie Thora? Nawet udałem własną śmierć. Wszystko tylko po to, żeby teraz wylądować tutaj razem z nim - oznajmił sarkastycznie, na co uśmiechnęłam się złośliwie pod nosem.

- No to ci za dobrze nie wyszło - przyznałam z szerokim uśmiechem, a on zmrużył oczy.

- Tak jak tobie akcja sprzed roku - odwdzięczył się. - W każdym razie, gdybyś jednak się nimi znudziła to zapraszam do Asgardu. Zawołaj Hajmdala albo poproś Thora o pomoc. Zawsze możesz wpaść - powiedział, wyciągając przed siebie dłoń, którą uścisnęłam bez wahania.

- Dzięki, Loki. Jednak nie jesteś taki zły na jakiego próbujesz się wykreować - stwierdziłam, na co przewrócił oczami.

- Nawzajem, ale publicznie tego nie mów - ostrzegł mnie, po czym odwrócił się z zamiarem odejścia, jednak zatrzymał się w miejscu i ponownie do mnie podszedł.

Walcz o przyszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz