Steve
Po przyjeździe do mieszkania Kateriny w Queens
- Co to za miejsce? - zapytał Barnes, kiedy dostaliśmy się do środka tak samo jak zrobiłem to za pierwszym razem.
Rozejrzałem się z zamyśleniem i nostalgią po pomieszczeniu. Wszystko było dokładnie tak, jak zapamiętałem. Brakowało tylko kilku przedmiotów, które Kate zabrała ze sobą do kwatery Avengers.
Spotkaliśmy się tu po rocznej przerwie zaledwie cztery miesiące temu. Dużo zdążyło się wydarzyć od tego czasu. Doskonale pamiętam, że nie wiedziałem jak się przy niej zachować. Wmawiałem sobie możliwość zignorowania uczuć. Założenie, że gdybym po prostu nie zwracał uwagi na Kate miłość nigdy by nie wróciła, okazało się błędne. Nie potrafiłem przejść obok niej obojętnie. Widzieć jak zmaga się ze wszystkimi emocjami i nie starać się pomóc.
Z przerażającą łatwością wciąż umiem przywołać w głowie to jak wtedy wyglądała. Rozjaśnione włosy, których naturalny żywy odcień przebijał się spod szamponetki; chuda, słaba postawa; siniaki na odsłoniętej skórze; widoczne zmęczenie i te oczy. Najpierw pełne emocji, później puste, jednak z widocznym piętnem jakie wycisnęła na niej przeszłość. Nawet pomimo brązowych soczewek, prawda nie została ukryta.
Nie wątpię, że aktualnie Kate szuka sposobu na naprawienie sytuacji i nie spocznie dopóki wszystko nie wróci na swoje miejsce. Jej upór w dążeniu do celu, a także pewność siebie zdecydowanie wzmocniły się w ostatnich miesiącach. Mogę mieć tylko nadzieję, że uda mi się ją przekonać do zmiany zdania jakimiś racjonalnymi argumentami. Nie chciałem, żeby pchała się w niebezpieczeństwo przez kłótnię pomiędzy Starkiem, Buckym a mną.
Zdążyłem zauważyć, że Tony nie obwiniał jej o to co się wydarzyło. Z pewnością zrozumiał dlaczego ukrywała to przed nim. Ciekawe tylko jak szybko straci cierpliwość, kiedy Kate zacznie namawiać go do zgody co najprawdopodobniej nastąpi od razu.
- Mieszkanie Kate - odparłem, przyglądając się podłodze.
Wszystkie panele wyglądały zwyczajnie, choć pokrywała je warstwa kurzu. To dawało wystarczający sygnał na nieobecność właścicielki od długiego czasu. Gdyby to zależało ode mnie, już dawno sprzedałaby to mieszkanie. Wiem jednak, że nie zrobi tego w najbliższym czasie. Wciąż potrzebuje azylu, do którego będzie mogła uciec, kiedy coś się posypie. Dokładnie tak jak teraz.
- Więc co my w nim robimy? Myślałem, że chciałeś zacząć szukać Scarlottiego bez niej. To będzie pierwsze miejsce, które sprawdzi po wyjściu z kwatery Avengers co z pewnością zrobi - stwierdził Bucky, rozglądając się po mieszkaniu.
- Dlatego chcę spróbować ją od tego odwieźć. Może jak przeczyta to co próbowałem jej powiedzieć, w końcu zrozumie - wzruszyłem ramionami, choć nie byłem do końca pewny swojej teorii.
Była wściekła. Myślała, że się poddałem, kiedy tak naprawdę nie wiem co mogę zrobić aby Stark zrozumiał. Kate miała rację, kiedy mnie ostrzegła. Powinienem wyjaśnić mu wszystko w momencie, w którym się dowiedziałem.
- Ma gdzieś schowany plecak na wypadek ucieczki - powiedziałem, nie podnosząc wzroku z podłogi. - Zostawię w środku list i nasze telefony, skoro zapomnieliśmy o nich w bazie.
- Taki plecak? - zapytał Bucky, więc odwróciłem się w jego stronę.
Kucał przy lodówce, trzymając w ręku dużą, czarną torbę. Obok niego znajdowała się podważona deska od podłogi.
- Dokładnie - zgodziłem się, podchodząc do niego.
Wyjąłem z kieszeni kartkę, kopertę i długopis, które kupiliśmy po drodze. Właściwie opuściliśmy kwaterę bez jakiegokolwiek planu a teraz co chwilę przypomina mi się co jeszcze powinniśmy zrobić. Jedną z takich czynności było zostawienie tego listu.
![](https://img.wattpad.com/cover/250269572-288-k198301.jpg)
CZYTASZ
Walcz o przyszłość
FanfictionPodobno nic w życiu nie jest pewne i stabilne. Prędzej czy później wszystko co znamy, a nawet kochamy zostaje w tyle. Jedynym rozwiązaniem jest umiejętność przystosowania się. Katerina przekonała się o tym wyjątkowo dotkliwie. Rozpoczęła nowy rozdzi...