Dedykacja: @padfoot_03 z podziękowaniem za wprowadzenie mnie w świat książek ❤️
~~~
Uwaga!
W rozdziale pojawi się fragment +16, który oznaczę w tekście. Wszystkie młodsze czytelniczki i czytelników proszę o jego pominięcie.
~~~
Nigdy nie sądziłam, że tak bardzo będzie mi brakować mojego żywego budzika, a przy okazji wspaniałego czworonożnego przyjaciela. Uśmiechnęłam się szeroko, głaszcząc puszystą główkę Trouble.
To był już mój czwarty poranek w domu Bartonów. Nie chciałam na siłę wpraszać się w gościnę, ale Laura cały czas zapewniała mnie i Nat, że jest wdzięczna za naszą pomoc przy małych potworach. Naprawdę nie mam pojęcia jak dawała sobie radę bez Bartona.
Lila jest prawdziwym wulkanem energii. Czasami mam wrażenie, że potrafi przebywać w kilku pomieszczeniach jednocześnie. W dodatku, ma dziwną skłonność do szybkiego zmieniania obiektu zainteresowań.
Wcześniej zauważałam, że Cooper wiecznie próbował za nią nadążyć. Niczym wzorowy brat, zawsze był w pobliżu i pilnował aby nie zrobiła sobie przez przypadek krzywdy. Niestety, od naszego powrotu zaobserwowałam zmianę w jego zachowaniu. Nie był już tak zaangażowany we wszystko co się dzieje dookoła, a wręcz przeciwnie. Teraz to Lila starała się co chwila upewnić, że na jego ustach wciąż gości uśmiech. Stanowili rodzeństwo idealne.
- Dzień dobry, Trouble - powiedziałam, otwierając oczy i patrząc na swojego biało-szarego kocura.
Leniwie wstałam z łóżka, po czym od razu nasypałam pupilowi pełną miskę karmy. Zanim zdążyłam zabrać ze sobą rzeczy i pójść do łazienki, drzwi od pokoju otworzyły się szeroko, a do środka energicznie weszła Nat.
- No, dobrze, że nie śpisz - powiedziała na wstępie, patrząc na mnie z dziwnym błyskiem w oku. - Jak noga? - zapytała, wskazując na miejsce szycia.
- Nieźle. Już w ogóle nie czuję rany, więc Banner będzie mógł zdjąć mi szwy zaraz po powrocie. Pytasz, bo kazał ci się upewnić czy jak? - zmarszczyłam brwi z niezrozumieniem.
Przez ostatnie dni ani razu nie poruszała tematu nogi ani czegokolwiek co miało związek z Hydrą. Oboje z Bartonem tego nie robili. W ciszy i spokoju pozwolili mi na przyswojenie sobie ostatnich wydarzeń.
- Nie, pytam, bo Laura nas wygania - powiedziała, wzruszając ramionami z rozbawieniem. - Stwierdziła, że jak na agentów strasznie mało się ruszamy, więc nasza trójka jedzie się trochę pobawić.
Prychnęłam śmiechem i kucnęłam przy plecaku, szukając dla siebie odpowiednich ciuchów na dzisiaj. Byłam pewna, że żartuje.
- Potraktuj to jako południe w stylu normalnych ludzi, lubiących akcję - dodała, po czym spojrzała na zestaw ubrań w mojej dłoni. - Nawet wybrałaś idealne ciuchy.
- Ty teraz serio? - upewniłam się, patrząc na nią jakby postradała zmysły.
- Oczywiście - przytaknęła. - Mówiłaś, że paintball to fajna zabawa. Też chcę spróbować - powiedziała z ekscytacją, po czym odwróciła się i wyszła z pokoju. - Za dwadzieścia minut w kuchni! - krzyknęła, zbiegając ze schodów.
Ciężko wypuściłam powietrze z płuc, przeczesując dłonią długie, rude włosy. Niby nie wspomniała o Rogersie, ale przywołała konkretne, bardzo przyjemne wspomnienia.
Nie odezwał się do mnie w żaden sposób. Pewnie nawet nie szukał sposobu na kontakt. Ciekawe czy już zdał sobie sprawę z tego, że tak naprawdę mnie nie potrzebuje.
![](https://img.wattpad.com/cover/250269572-288-k198301.jpg)
CZYTASZ
Walcz o przyszłość
FanficPodobno nic w życiu nie jest pewne i stabilne. Prędzej czy później wszystko co znamy, a nawet kochamy zostaje w tyle. Jedynym rozwiązaniem jest umiejętność przystosowania się. Katerina przekonała się o tym wyjątkowo dotkliwie. Rozpoczęła nowy rozdzi...