Dedykacja: @xwoolfiiex ❤️
Z głośnym okrzykiem radości podskoczyłam w miejscu i zrobiłam obrót dookoła własnej osi.
- Wygrałam, Stark! Cienki jesteś - posłałam swojemu rywalowi wredny uśmiech, stając w dumnej pozie.
- Odezwała się - prychnął, ale widziałam, że moja reakcja go rozbawiła. - Nic nie wygrałaś więc czego się tak cieszysz?
- Wygrałam. Mam tą wspaniałą satysfakcję, że wygrałam ze Starkiem w koszykówkę zrobioną z jego hologramów. Zdecydowanie widzę tu powód do radości - potwierdziłam z zadowoleniem, na co przewrócił oczami.
Minął miesiąc od naszej ostatniej misji, na której udało nam się złapać Rumlowa. Przez ten czas całkowicie doszłam do siebie, chociaż muszę przyznać, że pomieszczenie szpitalne stało się jeszcze gorsze od kiedy nie ma w nim Bannera. Nawet brakowało mi jego ciągłej obecności. Cho wydawała się w porządku, ale nie wdawałam się z nią w dłuższe dyskusje. Plusem był fakt, że łatwo było mi się wymknąć spod jej opieki. Łatwiej niż kiedy pilnował mnie Banner. Wyszłam wcześniej głównie dlatego, że miałam dość bezczynnego leżenia. Chciałam wrócić do szukania Barnesa, aby mieć to z głowy.
Kilka dni temu udało mi się namówić Natashę na wycieczkę do szpitala dziecięcego. Pani Morris bardzo ucieszyła się na mój widok, z resztą ja tak samo. Brakowało mi jej serdeczności i uśmiechu. Dzieci były bardzo zadowolone ze spotkania ze znaną Czarną Wdową.
Z ukłuciem smutku przyjęłam fakt, że Melanie i Max wciąż tam byli. Wszystkie obrażenia fizyczne zostały wyleczone, jednak wypadek i śmierć rodziców odcisnęły piętno na ich psychice, dlatego lekarze zdecydowali się przenieść ich na oddział psychiatryczny. Ucieszyli się na mój widok, ale wciąż mało mówili. Na koniec zarówno oni, jak i pani Morris wymusili na mnie obietnicę kolejnych odwiedzin. Tym razem miałam zamiar szybko ją spełnić.
W tej chwili razem ze Starkiem byliśmy w trakcie przeglądania baz danych Hydry, ale postanowiliśmy zrobić sobie krótką przerwę na hologramową koszykówkę. Przynajmniej praca z nim nie jest monotonna i nudna. Zawsze mogę liczyć na jego kreatywność, jeśli chodzi o rozrywkę.
- Uważaj, bo uwierzę, że dobrze się bawisz w moim towarzystwie - zaśmiał się z błyskiem w oku.
- Śnij dalej - uśmiechnęłam się sarkastycznie. Doskonale wiem co próbuje zrobić, ale nie uda mu się to. Żadne z nich nie wpłynie na moją decyzję. To czy zostanę zależy tylko ode mnie. - Kolejna runda? - poruszyłam zabawnie brwiami, rzucając w niego hologramową piłkę.
- Przygotuj się na porażkę - powiedział z pewnością w głosie.
Nie zwlekając ani chwili, ruszył prosto na mnie, kozłując hologramem o podłogę. Pomimo tego, że gramy w to już od dłuższego czasu, wciąż nie mogę przestać zachwycać się tym widokiem. Tej piłki tak naprawdę tu nie ma, a zachowuje się jakby była prawdziwa. Odbija tak samo, zdaje się ważyć tyle samo przy rzucaniu, technika Starka jest niesamowita.
Bez zastanowienia zablokowałam drogę przeciwnikowi do kosza, po czym wykonując szybki zwrot, odebrałam mu piłkę.
- Skupisz się w końcu? - zaśmiałam się wrednie.
- Friday, zasłużyła - powiedział w przestrzeń, najwidoczniej wytrącony z równowagi. Nagle, zupełnie znikąd, pojawiło się więcej piłek, a wszystkie leciały prosto na mnie.
- Dobra, dobra, zrozumiałam! - krzyknęłam, chociaż żadne z uderzeń nie zabolało. Po prostu nie mogłam nawet otworzyć oczu przez ogrom hologramów. - Ej, oszukujesz - stwierdziłam, widząc, że Stark wrzucił piłkę do kosza, kiedy zbędne zniknęły.
CZYTASZ
Walcz o przyszłość
FanficPodobno nic w życiu nie jest pewne i stabilne. Prędzej czy później wszystko co znamy, a nawet kochamy zostaje w tyle. Jedynym rozwiązaniem jest umiejętność przystosowania się. Katerina przekonała się o tym wyjątkowo dotkliwie. Rozpoczęła nowy rozdzi...