27.

666 27 3
                                        

Weszłam do kawiarni. Właścicielką była koleżanka cioci. Często przychodziłam tutaj z rodzinką na coś słodkiego. Rozejrzałam do po kawiarni szukając wzorkiem moich rodziców, siedzieli przy jednym ze stolików prawie ich nie poznałam, bardzo zmienili się przez te kilka lat. Zaczęłam iść w ich stronę.

- Sky? To ty? Jak miło Cię widzieć - nagle wpadła na mnie właścicielka, Emile. To sympatyczna kobieta. - Co Cię tutaj sprowadza? - sięgnęła zza lady mój ulubiony shake dając mi go.

- Dzień dobry - uśmiechnęłam się patrząc kątem oka na rodziców.  Patrzyli w naszą stronę. - mam się tutaj spotkać z rodzicami, tylko proszę niech się pani na nas nie patrzy - ściszyłam głos a kobieta pokiwała głową - jagby coś się działo to wołaj

Uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę moich rodziców, kiedy byłam już przy stoliku ojciec wstał ciągnąć mamę do góry.

- Cześć - przywitałam się pierwsza

- Scarlett..- głos mojej matki się załamał. Przyznam, że nigdy bym jej nie poznała zawsze spięte w niechlujnego koka włosy były teraz rozpuszczone, pogięte dresy i niechlujną koszulkę zastąpiła biała koszulka włożona w czarną ołówkową spódnice byłam ciekawa gdzie teraz pracuję.

- Spokojnie - ojciec pogładził ramię mamy a mi posłał blady uśmiech, miałam wrażenie, że sam zaraz zemdleje. On natomiast nie zmienił się bardzo z wyglądu zawsze był elegancki. Za dzieciaka to z nim jeździłam po zabawki, z nim się bawiłam, chodziłam na spacery wszystkie koleżanki mi go zazdrościły a ja byłam szczęśliwa, że go mam tak czułam dopóki nie trafiałam do cioci i wujka.

- Raymond mówił, że szukaliście mnie. - usiadłam na przeciwko nich a shake odłożyłam na stolik przed sobą.

- Raymond? Ten mężczyzna jest niebezpieczny. - matka patrzyła na mnie przerażonym wzrokiem. Musiałam jakoś podkoloryzować Raymonda.

- Wcale nie to dobry mężczyzna nie rozumiem dlaczego nie chcecie z nim w czymś tam współpracować moglibyście dzięki niemu odnieść duży sukces.

- Nie rozmawiajmy na razie o tym. Tak dawno Cię nie widzieliśmy - ojciec wyciągnął dłoń w moją stronę próbując dotknąć moją dłoń, szybko schowałam rękę pod stół.

- Jakoś wcześniej wam to nie przeszkadzało

- Źle się potoczyło nie powinno się to nigdy zdarzyć, nigdy nie przestaliśmy Cię kochać Scarlett - patrzył na mnie swoimi oczami gdy spojrzałam prosto w nie fala wspomnień przeleciała mi w nich. Czułam z nim więź. Matka miała spuszczoną głowę, pomysłalam, że może czuje, że to jej wina.

- Ciocia zawsze była lepsza matką niż ja. Kiedy zaczęłaś dorastać nie wiedziałam jak mam z tobą rozmawiać, zawsze było Ci lepiej z tatą później przyszedł na świat twój brat cała uwaga przeszła na niego, ale tak jest z małymi dziećmi trzeba poświęcić im trochę więcej uwagi, ja poświęciłam zbyt dużo i straciłam Cię. Czuję się winna.

- Przez to wylądowałam u cioci pozbyliście się mnie jak zużytą zabawkę, oni traktowali mnie jak swoje dziecko nigdy nie byłam porównywana do Tylera , byliśmy traktowani w taki sam sposób - kochałam Tylera, wuja i ciocie byli moją rodziną.

- Przemyślcie sprawę z Raymondem, nie pożałujecie tego a tylko skorzystacie - szybko wstałam ze stolika. Ojciec szybko poderwał się do góry chciał coś jeszcze powiedzieć, ale wyprzedziłam go - do widzenia - jak najszybciej wyszłam z kawiarni i wsiadłam do auta Sama.

- Jak było? - odpalił silnik opuszczając parking.

- Nie wiem, temat zszedł na przeszłość, ale na pożegnanie rzuciłam co miałam myślę, że załatwione i uwolnie się od Reymonta jeśli nie spotkam się z nimi jeszcze raz, ale ostatni i nigdy więcej.

Pov. Dylan

Oglądaliśmy z Scar jakiś film gdy ktoś zapukał głośno w drzwi, poszedłem otworzyć moim oczom ukazał się zły Tyler. Wszedł do pomieszczenia bez słowa kierując się do salonu.

- pogadajmy - oznajmił surowym głosem i usiadł na fotelu.

- Nie tutaj - odparłem spokojnie jednak on pruchnął.

- Mam to w dupie, że ona tutaj jest! Gadaj jak masz zamiar wyciągnąć z tego Sky! - był wściekły i dziewczyna też, nie mówiłem jej jeszcze o odbiciu Sky.

- Znowu o niej?! A co z nami?! Dopiero co udało wam się mnie odbić po tylu latach Dylan!

Chłopak zaśmiał się na słowa Scar.

- Posłuchaj dziewczyno to przez ciebie Sky tam jest ona pomogła tobie teraz ty się odwdzięczysz

- W porządku pomogę, ale o ile jeszcze ona żyje, to Raymond nie będzie się cackał a z tego co wiem dziewczyna jest pyskata a to działa na jej niekorzyść. - nie powinna tego mówić. Wkurzyła tym już wściekłego Tylera wstał gwałtownie z fotela ..

"you need me" || Dylan O'BrienOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz