— Chodź. — Blake chwycił mój nadgarstek i ruszył w kierunku holu.
Prawie upadłam przez te wysokie botki, na odchodne zdążyłam tylko posłać Rebecce spojrzenie, wołające o pomoc. Rebecca zagryzła kciuk i nie wyglądała na zadowoloną. Natomiast Aria pożerała nas wzrokiem, lekko się uśmiechając. Kto z nich był gorszy — Blake czy Aria? Na to pytanie jeszcze nie znałam odpowiedzi.
— Na górę — poinstruował mnie, kiedy zatrzymaliśmy się przed marmurowymi schodami.
— Czekaj. — Chwyciłam klasycystyczną kolumnę niczym koło ratunkowe. Tak łatwo jej nie puszczę. — Wolałabym, żeby Rebecca jednak poszła z nami.
Zerknęłam na niego i ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam rozbawiony wyraz twarzy.
— A do czego ci potrzebna Rebecca? Do trzymania włosów? — Napierał na mnie, jednak ja zaparłam się piętami o pierwszy stopień. — No nie wygłupiaj się — powiedział już poważnym tonem. Chwycił moje obie ręce na wysokości ramion i popchnął mnie w górę schodów.
Czy to już uprowadzenie? Czy wchodząc do tego domu, wyraziłam zgodę na uprowadzenie?
Weszliśmy na górę i skręciliśmy w prawo — w wąski korytarz udekorowany licznymi drzwiami. Wyrwałam się i uciekłam pod ścianę.
— Ale ja już nie chcę żadnych zdjęć! — uniosłam głos.
— Wybrałaś niewłaściwy moment na zmianę zdania. — Otworzył drzwi naprzeciwko mnie. — Wchodź. — Dłonią wymownie wskazał na wnętrze pomieszczenia. W środku dostrzegłam tylko fragment ogromnego okna, wyglądającego na mnie zza granatowej zasłony. — No właź, dziewczyno!
Nie wiem, czemu to zrobiłam. Mój zdradliwy mózg musiał jego krzyk potraktować jako wystarczający argument. Chłodne wnętrze, białe ściany, statyw, liczne prześcieradła leżące na podłodze i dwa krzesła w samiuteńkim rogu. Zrobiłam kilka małych kroków w środku i odwróciłam się do niego. Czułam serce podchodzące do gardła i mrowienie w całym ciele. Blake zamknął drzwi na klucz, schował go w kieszeni czarnych spodni i spojrzał na mnie nieprzyjaznym wzrokiem. Dłonie złożone jak do modlitwy przycisnął do ust.
— Nie będę się rozbierać — uprzedziłam kolej wypadków.
On w odpowiedzi prychnął tylko i pokręcił głową z politowaniem.
— Może nie wyraziłem się jasno, ale nie obchodzi mnie, co masz pod tym ubraniem. — W tym ogromnym pomieszczeniu, prawie pozbawionym mebli, jego głos odbijał się echem. I o mój boże, jak mi wstyd. — Co łączy cię z Rebeccą? — spytał spokojnie. Po to mnie tu zaciągnął?
CZYTASZ
𝗡𝗶𝗰 𝗻𝗼𝘄𝗲𝗴𝗼
Teen FictionChoć rude włosy wyróżniają ją z tłumu, nie ma ognistego charakteru. Nie ma drogich ubrań i wypracowanego stylu. Nie prowadzi opiewającego w obserwujących Instagrama. Nie ma jej na długich listach gości imprez liceum w Red Bank. Nie ma tego, co dla e...