5. Heroiczna kujonka

133 10 0
                                    




    — Chodź

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

    — Chodź. — Blake chwycił mój nadgarstek i ruszył w kierunku holu.

   Prawie upadłam przez te wysokie botki, na odchodne zdążyłam tylko posłać Rebecce spojrzenie, wołające o pomoc. Rebecca zagryzła kciuk i nie wyglądała na zadowoloną. Natomiast Aria pożerała nas wzrokiem, lekko się uśmiechając. Kto z nich był gorszy — Blake czy Aria? Na to pytanie jeszcze nie znałam odpowiedzi.

   — Na górę — poinstruował mnie, kiedy zatrzymaliśmy się przed marmurowymi schodami.

   — Czekaj. — Chwyciłam klasycystyczną kolumnę niczym koło ratunkowe. Tak łatwo jej nie puszczę. — Wolałabym, żeby Rebecca jednak poszła z nami. 

   Zerknęłam na niego i ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam rozbawiony wyraz twarzy.

   — A do czego ci potrzebna Rebecca? Do trzymania włosów? — Napierał na mnie, jednak ja  zaparłam się piętami o pierwszy stopień. — No nie wygłupiaj się — powiedział już poważnym tonem. Chwycił moje obie ręce na wysokości ramion i popchnął mnie w górę schodów. 

    Czy to już uprowadzenie? Czy wchodząc do tego domu, wyraziłam zgodę na uprowadzenie?

   Weszliśmy na górę i skręciliśmy w prawo — w wąski korytarz udekorowany licznymi drzwiami. Wyrwałam się i uciekłam pod ścianę.

   — Ale ja już nie chcę żadnych zdjęć! — uniosłam głos. 

   — Wybrałaś niewłaściwy moment na zmianę zdania. — Otworzył drzwi naprzeciwko mnie. — Wchodź. — Dłonią wymownie wskazał na wnętrze pomieszczenia. W środku dostrzegłam tylko fragment ogromnego okna, wyglądającego na mnie zza granatowej zasłony. — No właź, dziewczyno!

   Nie wiem, czemu to zrobiłam. Mój zdradliwy mózg musiał jego krzyk potraktować jako wystarczający argument. Chłodne wnętrze, białe ściany, statyw, liczne prześcieradła leżące na podłodze i dwa krzesła w samiuteńkim rogu. Zrobiłam kilka małych kroków w środku i odwróciłam się do niego. Czułam  serce podchodzące do gardła i mrowienie w całym ciele. Blake zamknął drzwi na klucz, schował go w kieszeni czarnych spodni i spojrzał na mnie nieprzyjaznym wzrokiem. Dłonie złożone jak do modlitwy przycisnął do ust. 

   — Nie będę się rozbierać — uprzedziłam kolej wypadków. 

   On w odpowiedzi prychnął tylko i pokręcił głową z politowaniem. 

   — Może nie wyraziłem się jasno, ale nie obchodzi mnie, co masz pod tym ubraniem. — W tym ogromnym pomieszczeniu, prawie pozbawionym mebli, jego głos odbijał się echem. I o mój boże, jak mi wstyd. — Co łączy cię z Rebeccą? — spytał spokojnie. Po to mnie tu zaciągnął? 

𝗡𝗶𝗰 𝗻𝗼𝘄𝗲𝗴𝗼Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz