Wsłuchiwałam się biernie w rozmowę elity, sącząc piwo z plastikowego kubeczka. Choć siedziałam wraz z nimi na kocach, choć dla przypadkowego obserwatora nawet uczestniczyłam z nimi w rozmowie... Byłam sama, obok nich. Przyglądałam się Arii, szukając jakichś znaków, gestów, które mówiłyby, że Rebecca jest dla niej kimś więcej niż tylko przyjaciółką z długim stażem. Ona jednak przepadała w melodii muzyki, gibała się, siedząc po turecku i wpatrywała z uwielbieniem w Blake'a. Wyglądało na to, że Kane posłał mnie na minę, sugerując jej zauroczenie Rebeccą. Nikt w tej grupie nie wydawał się moim sprzymierzeńcem, dla każdego byłam marionetką.
— Co z nią nie tak? Zachowuje się jakby była tutaj za karę. — Głos Blake'a wyrwał mnie z rozmyślań. Zorientowałam się, że teraz uwaga wszystkich była skupiona na mnie.
— Wygląda, jakby żyła za karę. — Aria uśmiechnęła się przebiegle, głaszcząc jego ramię.
Wyprostowałam się i już byłam gotowa odpowiedzieć, kiedy Blake wypalił:
— Rebecca, po co przyprowadziłaś tutaj tę ofiarę losu? — Wpatrywał się w Rebeccę wyzywająco, chciał ją wyprowadzić z równowagi. Szkoda, że rykoszetem odbijało się to na mnie. — O co chodzi w waszej popranej relacji, wszyscy zachodzimy w głowę. — Uśmiechał się lekko, atakowanie innych sprawiało mu nieziemską przyjemność.
Rebecca wzięła łyk piwa i opuściła powieki, ciężko wzdychając. To ich łączyła najbardziej popaprana relacja. On jednak zarzucał to mnie.
— Becca. — Aria spoważniała. — Chcesz nam coś udowodnić?
— Wszystko musi się kręcić wokół was? — żachnęła się Rebecca, przyjmując do tej pory nieznaną mi twarz. Była rozsierdzona, cały wieczór wyglądała na zdenerwowaną. Co się za tym kryło?
— To byłaby miła odmiana, co nie, Becca? — Blake się naprężył. — Wesoły dzień, kiedy nie jesteś w centrum.
Aria śmiała się w niebogłosy, poklepując Blake'a po udzie. To było zabawne, czy tak szybko alkohol poluzował jej hamulce?
Rebecca wpiła się we mnie spojrzeniem — ostrym. Czułam, jak na mnie osiadał, nie mogłam opanować odruchu strzepnięcia go z siebie. Wydawała się teraz groźna. Groźniejsza niż zwykle.
— W porządku, Claud. Muszę ci coś powiedzieć. — Rebecca spięła się, zaciskając mocno dłoń na plastikowym kubeczku. Wpatrywałam się w niego, obserwując podnoszący się poziom piwa.
Wstała i ruszyła przed siebie, dając mi sygnał dłonią, bym poszła za nią. Potulnie wstałam, nie potrafiłam się jej sprzeciwić, a już na pewno nie chciałam zostać tutaj, wystawiona na pastwę Blake'a i Arii. Szłam, potykając się o kopki piasku i ignorując narastające śmiechy dwójki za mną.
CZYTASZ
𝗡𝗶𝗰 𝗻𝗼𝘄𝗲𝗴𝗼
Fiksi RemajaChoć rude włosy wyróżniają ją z tłumu, nie ma ognistego charakteru. Nie ma drogich ubrań i wypracowanego stylu. Nie prowadzi opiewającego w obserwujących Instagrama. Nie ma jej na długich listach gości imprez liceum w Red Bank. Nie ma tego, co dla e...