23. Wilczy bilet

62 7 6
                                    

Blake

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Blake

Naga stopa przeklejona do białej płytki. Zagięcie białej koszuli w talii. Zagłębienie nad obojczykiem. Wystające ramiączko koronkowego stanika. 

   Wstałem i wsunąłem pasmo włosów za ucho Rebecci. Nagie ucho. Zadarty nos. Rozchylone usta. Opuszczone powieki. Znamię na ramieniu. 

   Odłożyłem aparat na szklany stolik i zawiesiłem wzrok na Rebecce, zagryzającej palec wskazujący. Uśmiechała się chytrze, przeglądając zapis story. Zachowywała się jak dziecko, które dostało jajko niespodziankę. Zachowywała się jak dziecko, nieprzerwanie od września tego roku. 

   — Po co to robimy? — Przeciągnąłem się na skórzanej kanapie, nie kryjąc znużenia. 

   Zerknęła na mnie przez chwilę i przewróciła oczami. Przerzutność uwagi zdecydowanie nie była jej mocną stroną. Znała swój powód, który jasny był tylko dla niej. 

   — Chcę zobaczyć jej reakcję. — Odchrząknęła. 

   — Nie znudziło cię to jeszcze? — Musiałem zakryć usta dłonią, by nie dostrzegła mojego rozbawienia. 

   Miałem słabość do infantylnych dziewczyn. Miałem słabość do Rebecci, która mimo silnie kobiecej aparycji, w środku była małą dziewczynką, traktującą życie jak piaskownicę.

   Wygasiła telefon i podeszła do mnie, stawiając małe kroki. Jej naga stopa nastąpiła na moją. Docisnęła mocniej i przykucnęła, rozsuwając moje kolana. 

   — Przyszła dzisiaj do mnie. Powiedziała, że wie, co łączyło cię z Marie. 

   Drgnąłem na dźwięk tego imienia. Pochyliłem się i zbliżyłem swoją twarz do jej, aż nasze nosy się zetknęły. Patrzyła mi wprost w oczy. Ufała mi, ale sprawdzała. 

   — Co nas łączyło? — spytałem ze szczerym zainteresowaniem. 

   — Nie wiem, nie chciałam tego słuchać. Teraz powiedziałaby wszystko, żebym tylko przestała się gniewać. — Parsknęła, a wypuszczone powietrze połaskotało moje wargi. — A ja jestem na nią wściekła. — Opuściła wzrok. — Podoba mi się to uczucie. 

   — Mogłabyś też pogniewać się na mnie. 

   — Nie chcę. — Oparła głowę na moim udzie, obejmując szczelnie nogę. Wyglądała na kompletnie zagubioną. 

   — Jesteś potworną manipulantką. 

   Zaśmiała się głośno, szczerze, odchylając szyję. Spodobały jej się te słowa, bez wątpienia. Potraktowała je jako komplement. 

   — Dlaczego? — Spojrzała na mnie zmrużonymi oczami, czekając na dalsze słowa uznania.

   — Chciałaś, żebym ją pocałował, żeby teraz zgrywać ofiarę. Przez moment myślałem, że naprawdę ją polubiłaś. 

𝗡𝗶𝗰 𝗻𝗼𝘄𝗲𝗴𝗼Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz