Mój wzrok odbijał się między ekranem telefonu a czerwonym metalem drzwi sali informatycznej. Ściskałam go, co sił w palcach, czując kortyzol uwalniający się w moim organizmie. Wtłaczał do umysłu czujność, ale i poczucie nadchodzącej porażki. Taki był stres. W takich momentach zastanawiałam się, jak to jest nie czuć stresu.
Dzwonek niemal przyprawił mnie o zawał serca. Cisnęłam telefon do torebki i odgarnęłam włosy, szykując się do ataku. Wyszedł ze spuszczonym wzrokiem, by po chwili unieść go wprost na mnie. Zwilżył wargi i ostentacyjnie się wyprostował. Można by powiedzieć, że spodziewał się mnie ujrzeć. Można by powiedzieć, że poczuł satysfakcję, widząc mnie skruszoną. Unikałam tego porównania, ale Kane miał w sobie coś z anioła. Blond włosy, opadające miękkimi falami na czoło. Czyste niebieskie, okrągłe jak spodki oczy. I usta, pełne i uwydatnione. Kiedy je rozchylał, wydawały się prosić o pocałunek. Był piękny. Zbyt piękny by pasował do mnie.
— Hej — wychrypiałam, nerwowo wciskając włosy za uszy. — Bez obaw, nie będę zajmować ci dużo czasu. Na pewno masz plany, które nie obejmują rozmów ze mną...
Tak chciałam zacząć. Ostrożnie. Nie chciałam go przestraszyć. Potem jednak okazało się, że przestraszyłam samą siebie.
— O co chodzi? — przerwał mi chłodno Kane.
Na moment zawiesiłam się na jego błękitnych oczach. Były ufne, ale zmęczone. Pełne tajemnicy, jak cały Kane. Poznałam całą elitę dość dobrze. Jego nie. Ukrywał wiele, a jego zdystansowany sposób bycia, nie ułatwiał mi drogi do zdobycia odpowiedzi.
— Chciałam przeprosić.
Kiwnął głową na pożegnanie mijającemu nas chłopakowi. Wyjął paczkę gum do żucia z tylnej kieszeni spodni i zręcznym ruchem wrzucił jedną kostkę do ust. Przeprosiłam go, czy nie przeprosiłam? Kiwał głową, jakby z uwagą mnie słuchał, choć ja nic nie mówiłam.
— Przepraszam — powtórzyłam. — Tyle.
Gotowa byłam odejść. Zrobiłam swoje, przeprosiłam. Mimo świadomości swojej winy, nie byłam w stanie znieść tak jawnego ignorowania mnie. Nie byłam duchem, jak każdy starał się mi wmówić. I choć zmarnowałam godzinę, czekając na niego, nie było szansy bym ponownie pozwoliła na pomiatanie sobą.
— Przepraszasz mnie za... Za co?
— Rozczarowałam cię. Zawiodłeś się mną. Więc przepraszam.
— Rozczarowało mnie moje wyobrażenie ciebie — stwierdził miękko. Na próżno było szukać teraz żalu w jego głosie. — To twój cel na ten dzień? Wycieczka do każdego członka imprezy z przeprosinami? — Wydawał się być szczerze ciekawy odpowiedzi.
— Nie. Arii nie mam za co przepraszać.
Parsknął, słysząc jej imię i poprawił kołnierz swojej białej jak śnieg koszuli.
CZYTASZ
𝗡𝗶𝗰 𝗻𝗼𝘄𝗲𝗴𝗼
Teen FictionChoć rude włosy wyróżniają ją z tłumu, nie ma ognistego charakteru. Nie ma drogich ubrań i wypracowanego stylu. Nie prowadzi opiewającego w obserwujących Instagrama. Nie ma jej na długich listach gości imprez liceum w Red Bank. Nie ma tego, co dla e...