27. Hipokrytka

60 4 0
                                    

Poczułam gorzki posmak na języku, kiedy moje kostki uderzały w twarde drewno drzwi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Poczułam gorzki posmak na języku, kiedy moje kostki uderzały w twarde drewno drzwi. Suchość w ustach sprawiała, że natrętnie przełykałam ślinę, wyczekując na Blake'a. Przyglądałam się bukszpanowi, otaczającemu mury. Był idealnie przycięty, niemalże od linijki. Cały ten dom był nieznośnie perfekcyjny, otoczony aurą niemalże mistycyzmu. A w środku Blake, identyfikujący chaos. 

     Otworzył drzwi, a wyglądał na co najmniej zdziwionego. Podrapał się po głowie, zaczepiając na mnie mętny wzrok. Stałam w bezruchu, zastanawiając się, czy nie postanowi mnie zaraz przepędzić.

     — Nie żartowałaś. — Uśmiechnął się i przepuścił mnie w drzwiach, rozglądając się po ulicy. 

     Stawiałam ostrożne kroki, a każdy z osobna wydawał się nieść echem w tej przytłaczająco pustej i chłodnej przestrzeni domostwa Blake'a. Pomyślałam wtedy, że nie potrafiłabym spędzać samotnie tyle czasu w tak ogromnym budynku. Zaprowadził mnie do salonu i ugościł wodą w dzbanie. Wzięłam kilka łapczywych łyków pod jego nieobecność, czując ulgę. Zapach ziołowego odświeżacza powietrza drażnił moje nozdrza i przyprawiał o ból głowy. Paznokciami wierciłam dziury w dłoniach. Co chwilę je prostowałam, jakby to miało sprawić, że nagle zniknie z nich napięcie. Jak miałam to rozegrać? Czekać, aż Blake uda się do toalety? 

     Siedziałam na brzegu kanapy, ściskając w dłoniach zeszyt. Blake wrócił z dobrze znanym mi laptopem pod pachą. Moim celem. Patrzyłam na niego zbyt długo. Posłał mi krótkie podejrzliwe spojrzenie, a ja czułam, że mnie przejrzał, że miał wgląd do mojej głowy. Jego włosy były rozczochrane, wymagały podcięcia. Ciekawe, że przed imprezą nie odwiedził fryzjera. Zamyślony rozłożył się na skórzanej leżance w bezpiecznej odległości ode mnie i położył laptopa na skrzyżowanych nogach. Nie wyglądał na kogoś, kto za chwilę ma zabawiać towarzystwo. Był swobodnie ubrany, z pewnością nie przypominał dzisiaj swoich imprezowych wcieleń. Coś w jego wyglądzie kazało mi myśleć, że psychicznie nie jest w swoim złotym okresie. Pośpiesznie pisał coś na klawiaturze, wiele bym dała, by przyjrzeć się jego konwersacjom.

     — Jak przygotowania przed imprezą? — Ośmieliłam się przerwać ciszę i miałam nadzieję, że choć odrobinę zaskoczę go tym pytaniem. 

     Zatrzymał dłonie nad klawiaturą i zmrużył oczy.

     — A więc to tak. — Uśmiechnął się pod nosem. — A ja zachodziłem w głowę, co ty się tak uwzięłaś na realizację projektu w weekend. 

     — Nie planowałam wbić się na imprezę bez zaproszenia — zaoponowałam natychmiast. — To ja jestem ciekawa, czemu się zgodziłeś. 

     — Co to znaczy dobra impreza, Claud? 

     Wzruszyłam ramionami. 

     — To taka impreza, którą się wspomina tygodniami. — Skupił na mnie wzrok. — Więc nie mogło cię zabraknąć. 

𝗡𝗶𝗰 𝗻𝗼𝘄𝗲𝗴𝗼Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz