9. Sesja pieprzenia

96 9 0
                                    


Czarny, wypolerowany plastik otoczony eleganckim, białym płaszczem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Czarny, wypolerowany plastik otoczony eleganckim, białym płaszczem. Złote guziki mrugały do mnie porozumiewawczo, szepcząc zza szklanej szyby: weź mnie, zaopiekuj się mną, poczuj się tego warta. Wzrok mamy niedostrzegalnie zahaczył o ten szlachetny materiał i zatrzymał się na witrynie sąsiedniego sklepu — lumpeksu. Przełknęłam moją próżność i przeskoczyłam próg sklepu, który odpowiadał wartościom wpajanym mi przez matkę od dziecka: skromność, ekonomia, oszczędność. 

   Od wejścia przywitał nas brodaty właściciel, z przekrwionym prawym okiem. Uśmiechał się szczerze i zapytany o płaszcze poprowadził nas do ostatniej alejki. 

   — Same perełki, świeżo je wystawiałem — skwitował, głaszcząc kurtki z ojcowską troską. 

   Przerzucałam wieszaki i traciłam powoli nadzieję na znalezienie satysfakcjonującego kroju. Oczami wyobraźni widziałam twarz Rebecci, obserwującą mnie krytycznie wśród tej tandety. Matka oddała się ożywionej pogawędce z właścicielem, wymieniali subtelne uwagi dotyczące pogody i nadchodzącego ochłodzenia. Złapałam długi, czarny, wełniany płaszcz z kapturem. Był za duży o jeden rozmiar, ale nie tak jarmarczny jak pozostały asortyment. Zasunęłam go pod szyję i przyglądałam się sobie w starym, wysokim lustrze. 

   — Pani córka ma dobry gust — zawołał brodacz. 

   — Chciałabym powiedzieć, że po mnie, ale to już nie te czasy. 

   Telefon zawibrował w kieszeni moich spodni. Natychmiast go wyjęłam i starałam się nie uśmiechnąć na widok wiadomości od Blake'a. Nie mogłam podchodzić do tej częściowo anonimowej wymiany wiadomości niczym prawdziwej relacji.

Caracter: A co? Chcesz spełnić moją brudną wizję sztuki? 

   Brudną wizję sztuki? Zdjęcia Blake'a nie były brudne. Choć kto wie, być może jego tablica instagramowa nie była pełnym odwzorowaniem jego artystycznej wizji.


   Szłam z mamą ramię w ramię, była rozpromieniona. Dawno jej takiej nie widziałam, umówiła się na wizytę u fryzjerki i zakupiła nowe kosmetyki. Iskra, która sądziłam, że już dawno wygasła, błyszczała w jej oczach i kącikach ust, uniesionych w optymistycznym uśmiechu. 

   — Co się stało, że szastasz dzisiaj kasą na prawo i lewo? — zapytałam dociekliwie. 

   — Nie mówiłam ci? 

   — Ale co? 

   — Trafiłam na super ofertę pracy. — Wyjmowała energicznie zakupy na kuchenny stół pokryty ceratą. 

   — Coś więcej? — Sama wiadomość, że nareszcie moja mama zacznie zarabiać godne pieniądze, rozweseliła również mnie. 

   — Jeden facet chce zapłacić dwa tysiące za sprzątanie jego domu w weekendy. 

𝗡𝗶𝗰 𝗻𝗼𝘄𝗲𝗴𝗼Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz