12. Zamiana ról

71 8 0
                                    


Byłam skołowana

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Byłam skołowana. Sądziłam, że weekend pozwoli mi poskładać wspomnienia z piątkowej imprezy w całość. Nie stało się tak, a na domiar złego dołożył kolejne pytania. Mrok roztaczał się nad elitą. Już nie fascynowała mnie, jak dawniej, a niepokoiła. To już nie tylko grupa rozkosznie bawiących się nastolatków, a ludzie, którzy mieli związek ze śmiercią niewinnej dziewczyny. Każda osoba skrywała jakąś tajemnicę. Teraz dotyczyło to nawet mnie. Dlatego podjęłam decyzję, że oto nadszedł właściwy moment, by się wycofać. Oczyścić się z tego brudu, zająć się nauką, bo to ona powinna być dla mnie najważniejsza w ostatniej klasie liceum.  


   — Odłóżcie długopisy. Teraz — powiedział stanowczo profesor, wykładający angielski. 

   Pochwyciłam torbę i wrzuciłam do niej długopis. Siedziałam wyprostowana, czekając, aż nauczyciel zabierze moją klasówkę. Wbijałam tępo wzrok w puste pola pod pytaniami. Oblałam, wiedziałam to. Ten sprawdzian przelał czarę goryczy, miałam ochotę się rozpłakać.  

   Profesor wziął beznamiętnie kartkę i dał mi sygnał dłonią, bym opuściła salę. 

   Zgrzytałam zębami, by zdusić w sobie rozgoryczenie. Obleję, co to takiego. Pierwszy oblany egzamin, rozczarowanie na twarzy matki... I naiwna ja, która zamiast zakuwać cały weekend, dawała się manipulować największemu gnojkowi tego liceum. Moim celem była kabina toalety, w której zabarykaduję się na całą przerwę i dam upust swoim emocjom. 

   Stanęłam jak wryta, gdy poczułam ręką obejmującą mnie ciasno. Mijająca mnie dziewczyna o popielatych włosach, spojrzała na postać ponad moim ramieniem z krzywym uśmieszkiem. Kojarzyłam ją z imprez. 

   — Jak samopoczucie po imprezie, co Claud? — Miętowy zapach perfum Blake'a wdarł się w moje nozdrza.

   Zrzuciłam jego rękę i przyciągnęłam do siebie materiałową torbę, jakby mogła mnie ochronić przed tą rozmową. Stanęliśmy naprzeciw siebie. A właściwie przeciwko sobie.

   — Dobrze. Ale ja nie mam czasu. — Rozejrzałam się na boki. 

   Szukałam jak zwykle Rebecci, której znowu nie było w szkole. Uczniowie spoglądali na nas z konsternacją, zadając sobie pytanie: co ta szara myszka robi u boku Blake'a? Popadałam w paranoję. Miałam wrażenie, że cała szkoła grała w spektaklu. A ja byłam główną aktorką, nie zdając sobie z tego sprawy dotychczas. Jaki był scenariusz? Te natrętne spojrzenia znały odpowiedź. 

   — Raczej spodziewałem się: dobrze, dziękuję, że się mną zaopiekowałeś. — Oparł rękę na biodrze. — Dziękuję to małe słowo, zważywszy na to, co dla ciebie zrobiłem. 

   Miał świeżo ogolony zarost, przez co wyglądał chłopięco, niemal niewinnie. Biła od niego energia i ochota na żarty. Zupełne przeciwieństwo mnie tego poranka. Byłam obnażona, bez makijażu, z worami pod oczami. Uczyłam się całą noc i na nic się to zdało.

𝗡𝗶𝗰 𝗻𝗼𝘄𝗲𝗴𝗼Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz