Blake
Patrzyłem na pierwszy tego roku drobny śnieg padający za oknem. Ledwie dotknął chodnika i już znikał. W szatni panował gwar, kiedy spotkałem wzrokiem Arię. Skinęła do mnie głową i stanęła u mojego boku, stykając się ze mną biodrem. Wyciągnęła dyskretnie dłoń i przyjęła paczkę chusteczek higienicznych z trzema pigułkami ukrytymi wewnątrz.
— Dzięki, stary. Zapłacę w przyszłym tygodniu. — Uśmiechnęła się niewinnie i pochyliła do swojej szafki.
Aria była przebiegła. Czuła się gorsza, brudniejsza. Zamiast naprawić swój błąd, znalazła lepszą metodę, zneutralizowanie jego afektu. Nie miałem prawa jej oceniać i szczerze nie interesowało mnie z kim co robi, kiedy to robi i ile na tym zarabia.
Pożegnała się ze mną oschle, wyciągając do mnie otwartą dłoń. Kiedy obserwowałem jak odchodzi, stawiając długie kroki, pomyślałem o Marie. O tym, jak udało się Arii ją przekonać. Marie była jej idealną ofiarą, naiwną, głodną uwagi i biedną. Każda młoda dziewczyna chciała kupić sobie szpilki, nie oszczędzać na kosmetykach, zadbać o siebie. Nie każdą było stać. W tych czasach nie ma prostytucji, jest wykorzystywanie okazji. Była młoda, atrakcyjna, w guście wielu dojrzałych, wcale niebrzydkich facetów. Oni mieli pieniądze, ona była produktem. Miała być randka, mile spędzony czas i seks bez zobowiązań. Wiele wieczorów tak się toczy w życiu. Otrzymać za tak mile spędzony czas wynagrodzenie? Marzenie. Pieniądze nakręcają ten świat, godność jest przereklamowana. Tak powiedziałaby Aria. Tak z dużym prawdopodobieństwem powiedziała Marie. Nie zgrały się tylko w jednej kwestii, Aria miała twardą dupę, co nie należało do najjaskrawszych atutów Marie. Dała się nabrać, spróbowała raz. O jeden raz za dużo.
Kuliła się na plaży, przykrywając ściśle ręcznikiem. Siedzieliśmy w piątkę, spędzając nasz ostatni wieczór w Miami, lecząc kaca piwem. Podczas tego wyjazdu zerwałem z Rebeccą i zbliżyłem się do Marie. To miał być jasny przekaz dla Becci, nie będę wchodził w przygotowaną przez nią rolę. Potrzebowała w życiu pikanterii, chciała czuć zazdrość, może rozważała trójkąt. Wtedy miałem się dla niej stać nieosiągalny. Marie czuła się swobodnie z nami, przechylając szklaną butelkę i nie podejrzewała, że Aria postanowi wypuścić jej brudny sekret na światło dzienne. Może Aria trochę więcej wypiła, a może miała do niej uraz, bo na imprezie dzień wcześniej to Marie przyciągała zdecydowaną uwagę płci przeciwnej.
— Na ile wycenilibyście dziewictwo Marie? — wybełkotała, odpalając papierosa.
Nikt nie odpowiedział, bo pytanie było co najmniej od czapy. Aria jednak wypuściła głośno dym z ust i wbiła zaczepne spojrzenie w Marie.
Każdy z nas zareagował zmieszaniem. Takie żarty były w stylu Arii i powtarzane zbyt często drażniły. Kane kazał jej się uciszyć, łapiąc teatralnie jej usta. Nikt nic by nie podejrzewał, gdyby nie Marie. Zdradziła ją jej własna mowa ciała. Zmrożona wbiła szeroko otwarte oczy w piasek, a usta jej drgnęły. Szybko się zreflektowała, że wątek nie zostanie podjęty i uśmiechnęła się krzywo. Po chwili nerwowo zaczęła zaciągać na siebie ręcznik. Jej mowa ciała ją zdradziła. Ogarnął ją stres i musiała go z siebie wytrącić. Dlaczego tak niewinny żart, tak bardzo w stylu Arii miałby zatrząść jej spokojem w posadach?
Nie odzywała się już zbyt wiele, czując przygniatające widmo tajemnicy. Uświadomiła sobie zapewne, że Aria nie była najlepszą powierniczką jej sekretów i jeżeli postanowi ją zdenerwować, szybko za to beknie. Marie była ucieleśnieniem moralności, ważyła każde słowo zanim je wypowiedziała, dbała o to, aby nigdy nikomu nie sprawić przykrości. Była też głodna uwagi i przez swoją naiwność podatna na manipulacje. Zapewne w jej główce nie pojawiła się refleksja - czy Aria na pewno dobrze mi życzy? Jeżeli się pojawiła, to już po fakcie.
Dlatego nie miałem oporów by poruszyć ten temat na lotnisku, kiedy zostaliśmy sami. Dostała telefon od swoich rodziców, że czekają na parkingu. Uścisnęła mnie niemrawo i chciała się rozstać.
— Sprzedałaś się?
Rozdziawiła usta i zaczęła nerwowo chichotać. Pytała, czy żartuję, ale nie miało to sensu. Moja wyobraźnia nie była tak bujna, bym sam wpadł na ten pomysł. Wtedy zaczęła maleć, gładzić swoje ramię i unikać kontaktu wzrokowego. Spróbowała raz, za namową Arii. Podobno żałowała. Wyglądała wtedy obrzydliwie. Mówiła, że inaczej sobie to wyobrażała, że do tej pory nie wydała tych pieniędzy. To miała być ich brzydka tajemnica. Trzymała mnie za dłonie i prosiła, żebym ja także dochował tajemnicy. Patrzyłem na jej drżące wargi i nie mogłem opanować odrażających myśli, co nimi robiła. Szczerze nią wtedy gardziłem.
Pozwoliła się wyruchać jakiemuś staremu dziadkowi, a potem spała ze mną. Trzymając mnie za dłonie, wyglądała naprawdę żałośnie. Do obłędu doprowadzał mnie jej uśmieszek, próbujący mnie przekonać, że w sumie to nic wielkiego się nie stało, zabawa w dom może trwać nadal. Może miała swój powód, może faktycznie żałowała, może dała się omamić Arii. Nic nie mogło jednak umniejszyć mojej pogardy dla niej w tamtym momencie. Jak piątkowa uczennica mogła być tak głupia? Jakim cudem stała przede mną, oczekując zrozumienia, nie okazując skruchy? Ojciec często prześmiewczo nazywał dziewczyny, z którymi się spotykałem, dziwkami. Jakże blisko był prawdy.
— Marie, za błędy się płaci — odpowiedziałem.
— Co to znaczy? — spytała, a jej uśmiechnął się rozpłynął.
— Dziwka zostanie dziwką, nie ma sensu tego ukrywać.
Na laptopie miałem nasze zdjęcia, dobiliśmy kiedyś targu, że zostaną tylko dla nas, nikt nigdy ich nie ujawni. Po powrocie do domu byłem sam i nie mogłem się uporać z tym obrzydliwym uczuciem wewnątrz. Ona je wywołała i musiałem ją za to ukarać. Wrzuciłem jedno z naszych wspólnych zdjęć na story instagrama. Widniało na nim zaledwie kilkanaście minut, ale ona je zobaczyła. Liczyłem na jakąś reakcję, na zadośćuczynienie. Ona jednak nie odpowiedziała. Potem skontaktowała się ze mną jeszcze tylko raz. Wtedy ja nie odpowiedziałem.
CZYTASZ
𝗡𝗶𝗰 𝗻𝗼𝘄𝗲𝗴𝗼
Teen FictionChoć rude włosy wyróżniają ją z tłumu, nie ma ognistego charakteru. Nie ma drogich ubrań i wypracowanego stylu. Nie prowadzi opiewającego w obserwujących Instagrama. Nie ma jej na długich listach gości imprez liceum w Red Bank. Nie ma tego, co dla e...