25. Obsesja

61 3 0
                                    


Chłopak z basenu pożegnał się z nimi, nie ukrywając pośpiechu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Chłopak z basenu pożegnał się z nimi, nie ukrywając pośpiechu. Mnie posłał tylko litościwy uśmieszek i zasalutował na odchodne. Nie rozmawiał ze mną nigdy. Znał mnie wystarczająco ze stories Blake'a. Tym byłam w oczach całej szkoły. Maskotką, z której można się było pośmiać, pożartować, co najwyżej obdarzyć ją gramem litości. Mój wzrok spotkał się z ostrym spojrzeniem Blake'a, który stał tam jak kamienna figura i kiedy w końcu zapiął sportową torbę, obdarzył nas dwoje promiennym uśmiechem.

     — Wstydzisz się naszej Claud? — wyrzucił w końcu, nie kryjąc złośliwości. — Musicie się spotykać po lekcjach, w szatni? — Oparł dłonie na biodrach. — Czy naprawdę nie ma innych bardziej odpowiednich miejsc do intymnych spotkań? 

    Kane stał obok mnie, jego postura była napięta, jakby przechodził wewnętrzną bitwę zdradzić ją, czy nie zdradzić? 

     — Całkiem zabawne. — Uśmiechnął się lekko. — O dziwo nie muszę znać koloru majtek każdej dziewczyny, z którą rozmawiam.

    — Od niedawna — zaznaczył z rozkoszą Blake. — Od niedawna. 

    Kane przymknął oczy i wypuścił nadmiar powietrza nosem. Zrobiłam krok w tył, onieśmielona tą sytuacją. Nie odchodziłam jednak.

     — Zamiast tego zostałeś pasterzem owieczek. Ciekawa to zmiana — rzucił Blake z wyraźnym sarkazmem. — Na plus oczywiście. — Posłał mi krótki uśmiech i ostentacyjnie musnął palcem swój nos.  

     Blake nie miał granic, przekraczał każdą po kolei. Tym razem dał popis swojej hipokryzji, a ja już nie bałam się go tak, jak na początku. Kończyły mu się haki na mnie, a ja powoli traciłam skrupuły. 

    — Ty nigdy nie byłeś pasterzem owieczek, co? — Próbowałam zatuszować drżenie głosu, ale moje ciało nie było już tak stabilne. 

     Blake  poszerzył uśmiech, ukazując koniuszki zębów. Wspomnienie pocałunku wbiło się w mój mózg, na moment wycinając mnie z rzeczywistości. Wróciłam, a Blake wciąż stał przede mną, zaczepił wzrok na suficie, jakby właśnie szukał adekwatnego wspomnienia. Po chwili zsunął wzrok na mnie i powoli pokręcił głową. 

     — Tak. Zdecydowanie tak. Dobrze się bawiłam. — Przełknął ślinę. — Ale już wyrosłem. 

     — Z Marie była świetna zabawa, prawda? — spytałam, wymuszając uśmiech. 

     Blake zastygł na moment, a jego pewność siebie jakby zadrżała w posadach. Nieoczekiwanie uśmiech spłynął z jego twarzy, pozostawiając bliżej nieokreślony grymas. Trafiłam w czuły punkt?

     — Ty Claud i to twoje łączenie faktów — wycedził. — Zawsze byłem otwarty na rozmowę, Claud. Zawsze. Ty jednak wolałaś innego informatora. — Wyciągnął energicznie w moim kierunku palec.

𝗡𝗶𝗰 𝗻𝗼𝘄𝗲𝗴𝗼Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz