Odłożyłam zeszyt z notatkami na mały stoliczek i poprawiłam się na miękkiej sofie. Materac ugiął się jeszcze głębiej pod moim ciałem, otulając mnie komfortowo. Pokój dzienny był moim azylem, miejscem, w którym mogłam znaleźć prawdziwe skupienie. Mimo szumów w tle, telewizora, który nadal mógł być włączony, oraz zamieszania, które zawsze panowało wokół mojej mamy, potrafiłam oddzielić się od tego wszystkiego. Być może to miało jakieś ukryte psychologiczne znaczenie. Może chaos sprawiał, że moje umysłowe odruchy były ostrzejsze, a myśli klarowniejsze. Telefon zawibrował, odrywając moją uwagę od paczki chrupek serowych. Powiadomienie o nadchodzących, wzmożonych opadach. Westchnęłam ciężko. Wciąż byłam tylko naiwną dziewczynką. Rebecca miałaby nagle wszystko sobie przemyśleć i dojść do zaskakującego wniosku, że byłam idealnym materiałem na przyjaciółkę? Nonsens.
Mama pieczołowicie ścierała kurze z półki, na której stał telewizor. Robiła to, kiedy dopadała ją nuda. Tak wiele wieczorów spędzała w pracy, że kiedy w końcu zjawiał się ten wolny, nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Nie rozmawiałyśmy ze sobą, nasza relacja zaczęła słabnąć od momentu, kiedy w niewybrednych słowach stwierdziła, że nie przypominam dawnej siebie. Ludzie się zmieniają, szczególnie kiedy wchodzą w dorosłość. Nie rozumiałam jej, ale brakowało mi też zwykłej bliskości. Szczególnie, kiedy przestałam ją dostawać od swoich elitarnych przyjaciół. Przynajmniej części z nich.
— Mamo, przecierasz tę szafkę czwarty raz.
Zatrzymała się w połowie zamaszystych ruchów i z głębokim westchnieniem przeniosła się na stoliczek. Z rozdrażnieniem chwyciła moje notatki i rzuciła je na sofę.
— Musisz się teraz z tym wszystkim rozwalać, kiedy sprzątam? — rzuciła pod nosem.
— Mam jutro odpowiedź ustną, muszę się uczyć.
Tego nie skomentowała, oddała się kompulsywnemu wycieraniu. Za każdym razem robiła krzywe miny, biorąc mop, czy ścierkę. Nigdy jednak nie pozwoliła mi się wyręczyć. Taka właśnie była — zosia samosia.
— Nigdy nie opowiadałaś o tacie.
Poruszyłam ten temat nie bez powodu. Utkwiły mi w głowie słowa Kane'a, jego przekonanie, z jakim zarzucał mi zauroczenie Blake'iem. Podobno kobiety wybierają mężczyzn na kształt ich ojców. Nigdy w to nie wierzyłam. Irytowałam się za każdym razem, kiedy ktoś powielał te słowa, bo wydawało mi się, że znam siebie i nigdy nie zainteresowałabym się facetem, który swoje potrzeby i swój komfort stawia na pierwszym miejscu. Do teraz. Teraz zaczęłam się zastanawiać nad tymi słowami.
— Jak to nie opowiadałam? — obruszyła się. — Wiesz o nim wszystko, co powinnaś wiedzieć.
— Wiem, że był gówniarzem, który przestraszył się odpowiedzialności, że myślał wtedy swoją męskością, a nie głową. — Przewróciłam oczami. — Ale nigdy nie mówiłaś, jak się poznaliście.
CZYTASZ
𝗡𝗶𝗰 𝗻𝗼𝘄𝗲𝗴𝗼
Teen FictionChoć rude włosy wyróżniają ją z tłumu, nie ma ognistego charakteru. Nie ma drogich ubrań i wypracowanego stylu. Nie prowadzi opiewającego w obserwujących Instagrama. Nie ma jej na długich listach gości imprez liceum w Red Bank. Nie ma tego, co dla e...