13. 2 na 10

57 7 0
                                    


Choć był już późny wieczór, czekałam, wgapiona w wyświetlacz telefonu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Choć był już późny wieczór, czekałam, wgapiona w wyświetlacz telefonu. Białe światło oszukiwało mój umysł, odbierając chęć snu. Odświeżałam bez końca stronę instagrama, czekając na wiadomość od Blake'a. Nie nadchodziła, bo miał w dupie rozmowę z żałosną fanką jego twórczości. Blake miał ten zaszczyt bycia sobą. Nie musiał nikogo udawać, nikomu imponować, bo to na niego padały wszystkie reflektory. Był podziwiany za sam fakt jestestwa. Mógł pomiatać ludźmi, bo i tak wiedział, że zawsze znajdzie się ktoś, kto poklepie go po ramieniu. Cała elita stworzyła sobie zamek otoczony fosą. Mimo że wewnętrznie się nie lubili, niesutannie dochodziło międzi nimi do spięć... Zawsze wracali do siebie, do bezpiecznego punktu, który dawał im pewność. Razem mieli władzę, osobno byli nikim. A ja byłam sama.

   Wtem mignęło powiadomienie. Blake dodał nowe zdjęcia. Aria i Rebecca nakryte na zbliżeniu, nagie, skąpane poświatą księżyca. Posłuchał mojej rady i usunął ludzi wokół. Ta fotografia mnie nie zaskoczyło, zaskoczyło mnie to, co skrywało się dalej. Moje serce przyśpieszyło za sprawą lęku, a może wściekłości. Uwiecznił mnie z butelką piwa w ręku, z opuszczonymi powiekami, zastygniętą w tańcu. Granicę przekroczył opis: na ile ją oceniacie w skali od 1 do 10?

   Odkrywałam kolejne komentarze: 2 na 10, straciłeś oko fotografa, kim jest ta laska, rude są przereklamowane, niech ktoś ją nauczy się ruszać...

   To nie komentarze zabolały najmocniej. To Blake, który pokazał, kim w istocie dla niego byłam — przedmiotem do licytacji. To on mnie obserwował podczas imprezy, nie ja jego. Ile innych moich zdjęć miał? Po co to zrobił? 

   Wygasiłam telefon i odrzuciłam go na pościel w baranki. Wpatrywałam się w niego, niczym w narzędzie zbrodni. Miałam się cieszyć, że zasłużyłam na miejsce na jego tablicy? Daleko było mi do radości. Czułam się wyszydzona. Sądziłam, że zaczął mnie darzyć choć odrobiną sympatii. Ależ byłam naiwna.


   Następnego dnia po porannym wf-ie, przebierałam się w szatni. Szybko wciągałam na siebie ciuchy, bo nie lubiłam przebywać w grupie tych wściekłych samic, pogrążonych w plotkach.  

   — Czego się nie zrobi dla lajków i wyświetleń... — wyrzuciła jadowicie Rose, najlepsza siatkarka z naszej grupy. 

   Siedziała w obcisłej bokserce na ławce i przygryzając kciuk, przeglądała telefon. 

   — Czy widziałaś, by Blake kiedykolwiek wrzucił zdjęcie bez koszulki? — spytała swoją ciemnoskórą koleżankę, Annę. — Nie, no właśnie. Te laski kompletnie nie mają zasad. 

   — A jednak komuś zaimponowały — odpowiedziała Anna, prychając pod nosem. Mocowała się z gumką, która nie chciała wypuścić jej włosów z kitki.  — Gdyby mnie ktoś chciał oceniać w tak idiotycznej skali, chyba spłonęłabym ze wstydu. 

𝗡𝗶𝗰 𝗻𝗼𝘄𝗲𝗴𝗼Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz