Miałam w nocy koszmary. Budziłam się raz po raz, czując potężne pragnienie. Brałam łapczywe łyki wody i nakrywałam się kołdrą na głowę. Nie czułam się bezpiecznie w moim pokoju. Czułam się jak pięcioletnia dziewczynka, która potrafi dopisać mroczną historię do bluzy narzuconej na krzesło. Zastanawiałam się, czy nie zostałam opętana. Oglądałam horrory, w nich siły nieczyste męczyły niewinne ofiary nocą, w okolicach godziny trzeciej. Odbierały im sen, skradały się, grały na emocjach. Rano po tych absurdalnych myślach nie zostało ani śladu. Ani śladu nie zostało także po story Kane'a i przez moment pomyślałam, że sobie je wyśniłam.
Mama już nie wrzeszczała, po prostu się nie odzywała, karząc mnie milczeniem. Nie przeszkadzało mi to, bo przez cały dzień towarzyszył mi ból głowy. Cały weekend spędziłam w łóżku, próbując zapełnić czas serialami. Nie poskutkowało to niczym dobrym. Nie potrafiłam się skupić na fikcyjnych losach bohaterów, bo piątkowy wieczór pochłonął doszczętnie moje myśli. Odnalazłam jednak swój wewnętrzny spokój. Nie panikowałam już na myśl o nieprzychylnych spojrzeniach uczniów naszej szkoły. Nawet story Kane'a mnie nie dotknęło. Wyzwoliłam się. Ludzie, których dotychczas podziwiałam, budzili moje politowanie. Wszystkie bezczelne komentarze na mój temat już padły, nie miałam znajomych i kwestią czasu było, że Rose i Anna także się ode mnie odwrócą. Czy coś złego mogło się jeszcze wydarzyć? Czy może czekało na mnie już tylko lepsze?
Na poniedziałkowy WF szłam z gulą w gardle. Musiałyśmy się rozmówić, musiałam wyznać im prawdę. Nie miałam szans na zdobycie tych zdjęć, Blake by mi na to nie pozwolił. Nie byłam też zdesperowana do tego stopnia, by okłamywać dziewczyny w nadziei na utrzymanie jakiejkolwiek relacji przez chociaż tydzień.
Poczułam znajomy zapach potu i dezodorantu. Już po przekroczeniu progu oblepiły mnie wścibskie spojrzenia. Dziewczyny rozprawiały o mojej bezczelnej kradzieży sukienki. Część chwaliła się tym, że pocieszała Beccę w tym trudnym dla niej momencie. W obliczu takich klakierów nie miałam się już co dziwić, że Rebecca odleciała tak wysoko.
Żadna z nich jednak nie zaatakowała mnie wprost. Dlaczego? Bo widziały story, bo spędziłam część imprezy z Blake'iem? Bo może niecałkowicie wypadłam z gry?
Zatrzymałam się w rogu szatni ze zwieszonymi rękami. Anna i Rose przestały rozmawiać. Powiedziałam krótkie cześć i zamilkłam, wpatrując się w nie. Nie wiedziałam, od czego zacząć.
Anna posłała mi krótkie spojrzenie i kiwnęła głową. Rose widocznie miała swoje przemyślenia i nie zamierzała trzymać ich w tajemnicy, bo podniosła się z ławki i stanęła przede mną w rozkroku.
— Miałyśmy deal — powiedziała szorstko, opierając dłonie na biodrach. — Wypisałaś się, nie mówiąc nam nic? — Patrzyła na mnie z wytrzeszczonymi oczami. Wyglądała teraz naprawdę groźnie.
CZYTASZ
𝗡𝗶𝗰 𝗻𝗼𝘄𝗲𝗴𝗼
Roman pour AdolescentsChoć rude włosy wyróżniają ją z tłumu, nie ma ognistego charakteru. Nie ma drogich ubrań i wypracowanego stylu. Nie prowadzi opiewającego w obserwujących Instagrama. Nie ma jej na długich listach gości imprez liceum w Red Bank. Nie ma tego, co dla e...