2.

2.1K 82 47
                                    


Od ostatniego spotkania z Michałem kompletnie na niczym nie mogłam się skupić. Jedyne o czym myślałam był on. Nie chciałam tego ale to wszystko samo do mnie wracało. Dobijałam się sama od środka. Nie miałam pojęcia czemu ten chłopak dalej mi zaprząta głowę. Minął już prawie rok gdzie nie miałam z nim jakiegokolwiek większego kontaktu. A Matczak dalej wzbudzał we mnie takie emocje jak kiedyś. Przy nim nie umiałam rozsądnie myśleć. A już na pewno nie wpływało to na mnie dobrze.

Miałam z nim tyle wspaniałych chwili ale jeszcze więcej tych gorszych. Mimo to zawsze wspominałam to dobrze. W końcu mogłam przyznać że był on osobą w której szczerze się zakochałam. A teraz odczuwałam przy tym tego skutki. Jednak nie żałowałam tego wszystkiego. Po prostu ominęłoby mnie zbyt dużo gdyby nie było go w moim życiu. Było to dla mnie naprawdę dziwne. Nigdy bym się nie spodziewała że ktoś taki jak on może mi tak zawrócić w głowie.

Wysiadłam z Ubera i ruszyłam w kierunku mojej uczelni. Po nie długim czasie pojawiłam się przed aulą w której miałam mieć wykłady. Dzisiaj mój humor nie był zbyt dobry. A miejsce w którym byłam w ogóle go nie poprawiało.

Zobaczyłam idącą w moją stronę Natalię i Hanię. Lekki uśmiech pojawił mi się sam na twarzy. Poznałyśmy się na początku roku. Szczerze mogę powiedzieć że się zaprzyjaźniłyśmy. Były jedną z lepszych rzeczy która mnie tutaj spotkała. O wiele lepiej dzięki nim spędzało mi się tutaj dzień.

- Cześć - powiedziałam do nich kiedy były już bliżej.

- Cześć - odpowiedziała mi Natka siadając obok mnie. - Co tam u ciebie ciekawego?

- Szczerze to nic - westchnęłam.

Hania zaczęła mi się dziwnie przyglądać co kompletnie zignorowałam. Nie miałam dzisiaj już na nic ochoty. Miałam gorszy dzień. W sumie taki miałam już od kilku dni. Cholerny Matczak. Zamiast zająć się na czymś co da mi odrobinę radości znowu o nim myślałam.

Nie mogłam kompletnie skupić się na zajęciach. Dziewczyny również zdążyły zauważyć że jestem jakaś rozkojarzona. Ja jednak odpowiadałam że to nic takiego. Przecież nie powiedziała bym im że to przez mojego byłego którego unikałam.

Po zakończeniu ostatniego wykładu byłam jakaś szczęśliwsza. Mogłam w końcu wrócić do domu i trochę odpocząć. Wzięłam swoje rzeczy i ruszyłam z dziewczynami do wyjścia.

- Może przejdziemy się na jakąś kawę? - zaproponowała Hania kiedy wyszłyśmy z uczelni.

Natalce spodobał się ten pomysł. Jeszcze kilka dni temu pewnie była bym chętna a teraz miałam ochotę zakopać się w łóżku i może napić się jakiegoś alkoholu.

- Ja dzisiaj z wami nie idę. Może jutro albo kiedy indziej? - westchnęłam.

Nie chciałam im tak odmawiać bo naprawdę lubiłam z nimi wychodzić. Jeżeli dalej tak pójdzie to jak będą chciały mieć ze mną kontakt to będzie cud. Nie byłam jakąś dobrą koleżanką czy przyjaciółką. A teraz to już w ogóle sama nie chciała bym mieć ze sobą jakiegokolwiek kontaktu. Czułam się okropnie. W końcu one były dla mnie cudowne a ja nawet nie mogłam wyjść z nimi na głupią kawę.

- Pola co z tobą jest ostatnio dziwnie się zachowujesz? - powiedziała Hania zwracając na siebie moją uwagę.

Miała rację. Nie było dobrze jak zwykle. Dobijało mnie wszystko co spotkało mnie na drodze. Czułam się cały czas zmęczona i najchętniej przespała bym cały dzień. Sama nie wiedziałam już czy to wszystko przez Matczaka. Może po prosu nabiłam sobie coś do głowy. Szczerze to już sama nie wiem ale mam zdecydowanie dosyć.

- Opowiem wam o co chodzi ale nie dzisiaj. Nie wiem nie czuję się najlepiej. Przepraszam was za to że wam tak cały czas odmawiam. Niedługo obiecuję że pójdę z wami gdzie tylko będziecie chciały - powiedziałam smutno.

- No dobrze rozumiemy jakbyś chciała pogadać to zadzwoń - odpowiedziała Natka.

- To do jutra. Dzięki za wszystko uwielbiam was - pożegnałam się z nimi.

Kiedy byłam kawałek dalej od uczelni usłyszałam że ktoś mnie woła. Odwróciłam się lekko i od razu tego pożałowałam. Poczułam jak stres oblewa moje ciało. Tak bardzo nie chciałam go dziś zobaczyć. Przecież miałam o nim zapomnieć a teraz zjawia się praktycznie pod moją uczelnią.

- Co ty tu robisz? - zapytałam kiedy był bliżej mnie.

- No jak to co chciałem cię zobaczyć a ostatnio się spieszyłaś to nie było czasu żeby porozmawiać. A więc teraz możemy - wyjaśnił Michał.

- Kto powiedział że chce z tobą w ogóle rozmawiać. A poza tym jak mnie znalazłeś? - spojrzałam na jego uśmiechniętą twarz.

Zdecydowanie szatyn nie był tym wszystkim zdenerwowany tak jak ja. Wydawał się ogólnie jakiś taki spokojny.

- Wiem przecież że nadal masz kontakt ze Szczepanem. A po za tym on mi powiedział gdzie się uczysz i o której kończysz - mówiąc to był naprawdę z siebie dumny.

Nie podobało mi się w jakiej sytuacji się znajdywałam. Szczególnie dla tego że Matczak stał się rozpoznawalny przez płytę którą wydał. Miałam z nią naprawdę dobre wspomnienia. Niestety po niej nasz związek się rozpadł.

A teraz ludzie przyglądali mi się z zaciekawieniem. Nie byłam kompletnie z tego zadowolona. Wolała bym bardziej uniknąć takiej sytuacji. Pociągnęłam Michała za rękę w kierunku przeciwnym niż moja uczelnia się znajdywała. On tylko zaśmiał się na ten gest.

- Gdzie ty mnie ciągniesz? - powiedział rozbawiony.

- Daleko stąd. Nie chce ci nic mówić ale teraz ludzie będą mnie określać ta dziewczyna od Maty. Widziałeś w ogóle ile ludzi nam się przyglądało? - odparłam z pretensją.

- I to będzie aż tak ci przeszkadzać?

Kiedy to powiedział pociągną mnie w swoją stronę. Przez co byłam obok niego zdecydowanie za blisko. Odsunęłam się od niego od razu a on był jeszcze bardziej szczęśliwy niż przedtem. Mogłam puścić tą rękę szybciej ale kompletnie nie zwróciłam na to uwagi. Zbyt bardzo przejęłam się tymi ludźmi którzy zapewne nas obgadywali.

- Nie rób tak więcej - odparłam zdenerwowana na co on tylko wykręcił oczami. - I tak bardzo będzie mi to przeszkadzać bo to jest moje życie a nie twoje. Nie wiem jak ty ale ja nie chce mieć w nim ciebie - on momentalnie wbił we mnie swój wzrok nie wyglądał na takiego radosnego jak chwile wcześniej. - A możesz przekazać jeszcze Szczepanowi że ma u mnie przejebane.

Powiedziałam szybko po czym chciałam odejść ale znowu usłyszałam jego głos. Nie mógł mi po prostu dać już spokoju?

- A ty gdzie idziesz?

- Do domu - odpowiedziałam nawet nie odwracając się do niego.




Podoba wam się?


Emocje || MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz