13.

1.2K 45 24
                                    


Moje życie było naprawdę przewrotne. Jednego dnia umiałam śmiać się szczerze jak nigdy i odczuwać radość. Za to drugiego umiało się wszystko walić i psuć. Aktualnie mogłam powiedzieć z uśmiechem że jestem dziś w tym pierwszym.

Siedziałam obok Hani, Natalii i Ani pijąc jakiegoś kolorowego drinka. Dziewczyny opowiadały co u nich się przez ostatnie dni działo. Znałam doskonale te wszystkie historie. Jednak słuchałam uważnie tego co mówiły. Przynajmniej się starałam. Moją uwagę skutecznie odwracał Matczak. Szatyn siedział z Gombao i mi się przypatrywał. Również jak ja zapomniał o swoich towarzyszach. Uśmiechnęłam się lekko do niego po czym wróciłam wzrokiem do dziewczyn.

Hania nam właśnie opowiadała o tym chłopaku którego poznała jakieś dwa miesiące temu. Mieliśmy go poznać tydzień temu ale mu coś wypadło. Na szczęście dzisiaj miało być inaczej. Widać było po niej że jej na nim zależy. Wyglądała na zdenerwowana faktem że w końcu może nam go przedstawić. Najśmieszniejsze w tej całej sytuacji było to że nawet nie miałam pojęcia jak on miał na imię.

Zawsze mnie zastanawiało czym ludzie się kierowali żeby robić takie imprezy. Byliśmy na domówce u jakiegoś chłopaka. Nie miałam pojęcia nawet jak on wygląda. Kompletnie nie wiedziałam kim on jest. Moim towarzyszom jednak kompletnie nie przeszkadzało to. Może i było to dziwne ale nie czułam się tu zbyt komfortowo. Nie znałam nikogo oprócz osób z którymi tu przyszłam. Nie był to mój pierwszy raz na takiej imprezie. Mimo wszystko wolałam chodzić na takie wydarzenia do moich znajomych.

- Pola ty nas w ogóle słuchasz? - powiedziała Natka wyrywając mnie z zamyśleni.

- Tak tak - mruknęłam. - A jak tam ze Szczepanem?

- A jak ma być niby? Przyjaźnimy się i tyle - wzruszyła ramionami.

- Tylko tyle. Nie wierze ci - oznajmiła Ania na co Hania jej przytaknęła.

- Weźcie dajcie mi spokój między nami nic nie ma a jakby było to przecież bym wam powiedziała.

Zaśmiałam się lekko na co Natalii rzuciła mi rozbawione spojrzenie. Można powiedzieć że byłam pewna że między nią a Krzyśkiem coś będzie. Zachowywali się między sobą jak kiedyś ja z Michałem. Jak się poznawaliśmy też tak było. To jest jedynie kwestia czasu kiedy będą ze sobą. Dłuższa lub krótsza ale tego byłam pewna.

Spojrzałam na osobę która zwróciła moją uwagę. Na początku byłam w szoku kiedy zobaczyłam go przeciskającego się przez tłum. Jednak szybko ta emocja zmieniła się w radość która była nie opisana. Wstałam z miejsca i ruszyłam w stronę chłopaka który mnie nawet nie zauważył.

- Tadeusz - powiedziałam głośniej żeby mnie usłyszał. Grająca przy tym muzyka wcale mi nie pomagała.

Chłopak odwrócił się lekko spoglądając na mnie. Wyglądał na równie zdziwionego co ja ale na jego twarzy można było zauważyć uśmiech. Podeszłam do niego bliżej od razu go przytulając co odwzajemnił.

- Pola nie wieżę. Co ty tu robisz? - zapytał kiedy się od siebie odsunęliśmy.

- Jestem tu z przyjaciółkami. No i z Gombao - zaśmiałam się.

- Nie pierdol. Jak ty z nimi jesteś. Przecież - zaczął.

- Pogodziliśmy się nie mówili ci? -przerwałam mu.

- Właśnie nie gdybym wiedział na pewno spotkalibyśmy się wcześniej. Po za tym miałem ostatnio do ciebie napisać ale to długo historia. Kiedyś ci opowiem - machną ręką.

- Chodzi zapoznam cię z przyjaciółkami - oznajmiłam nawet nie czekając nawet na jego odpowiedź.

Ruszyliśmy we dwójkę w stronę mojej grupki. Chłopak coś do mnie mówił po drodze ale ja go kompletnie nie słuchałam.

- Dziewczyny to jest Tadeusz mój i Ani przyjaciel ze szkoły.

Znaliśmy się z liceum. Chodziliśmy do tej samej klasy. Kiedy zaczęliśmy się bardziej przyjaźnić zapoznał mnie on ze swoim Gombao. Tak naprawdę to dzięki niemu poznałam się z Michałem. Można powiedzieć że na początku nie pałaliśmy do siebie sympatią. Zaczęliśmy ze sobą rozmawiać jedynie przez to że często razem z Anią wychodziłyśmy z nimi nad Wisłę.

- Pola bo ja wam miałam dzisiaj właśnie przedstawić Tadka - zaśmiała się Hania.

Ja jedynie spojrzałam zdziwiona na dziewczynę. Zwróciłam z powrotem na niego wzrok a on jedynie lekko się uśmiechał. Teraz mnie naprawdę tym wszystkim zaskoczyli.

Siedzieliśmy już w pełnej grupce. Ja opierałam swoją głowę o ramie Matczaka. Byłam już naprawdę zmęczona. A wypite przeze mnie trunki wcale mi nie pomagały. Trzymałam się chyba najgorzej ze wszystkich. Dawno nie piłam tak dużo a nie miałam również nie wiadomo jak mocnej głowy. Oczy już po prostu same mi się zamykały a ja nie miałam już nawet siły z tym czegoś zrobić. Poczułam jak szatyn nie spokojnie się poruszył przez co znowu otworzyłam oczy.

- Zaprowadzę cię do domu chodź - oznajmił.

- Nie no spokojnie - odpowiedziałam układając się w wygodniejszej pozycji.

- Nie idziemy już i tak miałem się zbierać.

- Dobra niech ci będzie - powiedziałam z lekkim uśmiechem na ustach.

Po chwili byliśmy już w drodze do mnie. Nie opłacało nam się zamawiać Ubera ponieważ byliśmy naprawdę nie daleko mojego domu. Szczerze jedyne o czym myślałam to był sen najlepiej z Michałem obok.

Zanim weszłam do środka zaproponowałam przenocowanie go. Na co ochoczo się zgodził. Przez co właśnie wchodziliśmy do mojego pokoju. Podeszłam do szafy z której wyjęłam za dużą na mnie koszulkę. Zdjęłam przy nim bez skrępowania swoje ubrania. Za pewne gdybym była trzeźwa nigdy tego bym nie zrobiła ale teraz nie zawracałam sobie głowy tym że za mną stoi szatyn. W końcu widział mnie już taką.

Czułam jak mnie obserwuje. Odwróciłam się do niego już przebrana. Zobaczyłam jak przejeżdża językiem po swojej dolnej spierzchniętej wardze. Podeszłam do niego zdecydowanie za blisko. Nasze oddechy się zmieszały i przyśpieszyły. Wpiłam się w jego usta. On najpierw wydawał się zaskoczony moim gestem jednak po chwili zaczął oddawać pocałunek. Był on zachłanny. Kiedy w końcu się od siebie odsunęliśmy. Uśmiechnęłam się do niego po czym położyłam się na łóżku w którym niedługo zasnęłam.




Jak wam mija poniedziałek?

Emocje || MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz