23.

821 40 16
                                    



Miałam wysiadać już z pociągu. Wracałam do Warszawy z ogromną niechęcią. Mimo że uwielbiałam te miasto to w Krakowie przez te dwa dni czułam się o wiele lepiej. Mogłam poczuć się tam znowu jak za starych lat. Kiedyś często tam jeździłam ale były to czasy w których chodziłam jeszcze do liceum.

Wzięłam swoje rzeczy kiedy pojazd się zatrzymał. Wyszłam i od razu rozejrzałam się po peronie. Nikt na mnie jak zwykle nie czekał. Czasem gnębiła mnie samotność. Niby miałam przyjaciół i uwielbiałam ich nad życie ale to nie było to. Nie czułam się kochana przez nikogo. Ostatnią osobą której bardzo nam mnie zależało zraniła z dwa lub trzy dni temu.

Musiałam w końcu wrócić do normalnego trybu życia. Nie mogłam cały czas zamartwiać się swoimi uczuciami w stosunku tego szatyna. A zdecydowanie bardzie nie jeździć już do Krakowa. Mogłam uwielbiać te miejsce jednak one bardziej mnie dobijało. A osoba którą była Bratkiem na pewno przyniesie mi problemy. Wystarczyło tylko dać mu szansę taką jak Matczakowi i będzie po mnie. Przecież tak było z Michałem a ja w końcu powinnam uczyć się na swoich błędach.

Pogoda kompletnie nie sprzyjała. Było już zimno a brak kurtki na pewno mnie nie pocieszał. Musiałam na pewno wybrać się na zakupy ale nie miałam kompletnie na to ochoty. Jedyne na co miałam jakąkolwiek chęć to pojawić się już w domu.

Mój kontakt z kimkolwiek umierał. Nie odzywałam się do nikogo. Przez te dwa dni nie oddzwaniałam do żadnego z moich przyjaciół którzy próbowali cały czas się do mnie dodzwonić. Może nie robiłam dobrze tak się zachowując. W końcu jedyną osobą która wiedziała co się ze mną dzieje był Matczak. Nie chciałam też im wcześniej mówić po co tam jechałam. Zapewne każdy komu bym to powiedziała wybił by mi ten pomysł z głowy. W sumie wiedząc jak to wszystko miało wyglądać sama bym się na to nie zdecydowała.

Będąc już w domu miałam ochotę po prostu się rozpłakać. Doszły do mnie w końcu te wszystkie emocje które przez ostatni czas w sobie dusiłam. Czułam się okropnie wiedząc tym bardziej że pojechałam tam i zostałam oszukana. To było chyba jeszcze gorsze i dobijające. Szczególnie że nie cieszyłam się zbytnio z tego że Matczak nie chciał mnie zapewne widzieć.

Może i nie do końca była moja wina. Przecież chciałam dobrze a szatyn nie powinien mnie ograniczać pod żadnym względem. To był mój wybór i mógł by go uszanować. Ja go wspierałam a on nie poparł mnie ani razu w moim postanowieniu. Ja może nie musiałam się w taki sposób do niego odzywać. Nie zasłużył na to na pewno. W końcu każdy zasługiwał na jakiś szacunek.

Powstrzymałam się od płaczu i chciałam już pójść rozpakować torbę jednak dźwięk dzwonka skutecznie mi to uprzykrzył. Podeszłam do drzwi ja najciszej umiałam. Nie wiedziałam czy gość który za nimi był jest tu mile widziany. Szczególnie że nie miałam ochoty się dzisiaj nikomu z niczego tłumaczyć a tym bardziej kłócić.

Wyjrzałam przez wizjer i ujrzałam Szczepana. Chciałam znowu oddalić się od nich po cichu. Jednak kiedy usłyszałam głos chłopak zaczęłam się denerwować.

- Pola kurwa. Jesteś tam? Błagam cię jeżeli tam jesteś otwórz. Martwimy się o ciebie w chuj wiesz? To wszystko jest jakieś pojebane. Stało się coś? Matczak się do nas nie odzywa ani ty. Kurwa zaraz twoi sąsiedzi będą nas uważać za debili. Przychodzimy tu nawet kilka razu dziennie i gadamy do drzwi.

Kiedy przez dłuższy czas nie usłyszałam z jego ust żadnego słowa odetchnęłam z ulgą. Miałam nadzieję że już sobie odpuścił. Czułam się okropnie w końcu jak ja się w ogólne zachowywałam. To wszystko było jakieś nie normalne. Unikałam własnych przyjaciół tak naprawdę z własnej wygody. Robiłam to tylko żeby ułatwić sobie życie choć i tak tego w taki sposób nie robiłam. Właśnie wręcz przeciwnie ponieważ wszystko sobie utrudniałam. Nie ominę tego i tak w końcu ich spotkam i będą chcieli ode mnie jakiegokolwiek tłumaczenia. Jak nie dziś to jutro na studiach spotkam dziewczyny. Nie było przecież opcji żebyśmy się chociaż raz na nich nie zobaczyły. A akurat tego nie mogłam ominąć ponieważ sama miałam bym o wiele gorsze problemy przez to.

- Co się z tobą dzieje? - zaczął z powrotem. - Gdzie jest Pola która cieszyła się wszystkim? Pamiętam cię jak jeszcze każdego dnia byłaś uśmiechnięta. Zawsze najweselsza z nas wszystkich. Umiałaś poprawić każdemu najbardziej zjebany dzień. Nie unikałaś niczego. A teraz sam nie wiem czy Pola którą błagam o wpuszczenie do środka przypomina ją pod jakimkolwiek względem. Nie wiem czy to słyszysz mam już wyjebane czy ludzie myślą że jestem zjebany tak gadając ale wiedz że sam mam problemy - westchną. - A nie mam nawet z nikim o nich pogadać bo Matczak się do mnie nie odzywa a ty - przerwał na chwilę. - Sam nie wiem czy nawet żyjesz.

To co powiedział najprościej w świecie mnie złamało. Nie miałam siły na nic. Byłam złą osobą. Nie interesowałam się ludźmi dla których naprawdę coś dla nich znaczyłam. Wolałam udowodnić sobie nawet nie wiem co. Nie zauważyłam ile moich bliskich cierpi. Zapatrzyłam się w swoich problemach i w całej sobie. Bardziej przejmowałam się Michałem czy Bratkiem. A osoby które potrzebowały mnie olałam. Nie pomogłam ich kiedy tego potrzebowali. Przecież ja już tak nie mogłam.

Ruszyłam z powrotem w tamtą stronę. Pociągnęłam za klamkę i po chwili zobaczyłam Krzysia który już odchodził. Nie przejmowałam się już niczym nawet tym że byłam w tragicznym stanie. Podbiegłam do niego w samych skarpetach przez które od razu przesiąkły wodą. Deszcz który lekko kropił też mi w ogóle nie sprzyjał.




Słuchacie SBMradio? Może ktoś z was jest na Twitterze?

Emocje || MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz