32.

848 44 18
                                    

Chłopak podbiegł do nas a ja dalej wpatrywałam się w niego z ogromnym szokiem. Przecież to było prawie niemożliwe żebym akurat dzisiaj go tutaj spotkała. Czy ja byłam na prawdę taką złą osobą że musiały mi się przytrafiać takie rzeczy?

Chłopak uśmiechną się szeroko czego nie odwzajemniłam. Michał patrzył na mnie wyczekując przedstawienia bruneta który stał przed nami. Nie wiedziałam nawet jak zacząć rozmowę. Choć w głębi duszy oczekiwałam że któryś z nich się odezwie. Było to dla mnie dziwne. Staliśmy tak od dłuższego czasu w ciszy. Oni mierzyli się wzrokiem a ja błagałam w głębi duszy żeby nie wyniknęła z tego nie przyjemna sytuacja.

- Bartek - odezwał się w końcu wystawiając dłoń w stronę Matczaka.

- Michał - mruknął chłopak nadal mierząc go wzrokiem.

- Wiem domyśliłem się - odpowiedział mu przez co ja miałam ochotę wrócić do Warszawy i najlepiej nie rozmawiać z nimi.

W końcu już teraz śmiało mogłam powiedzieć że moja relacja Matczakiem z stoi pod znakiem zapytania. Nie sądzę żeby Bartek nie dojebał zaraz czymś takim że ja będę musiała temu drugiemu się tłumaczyć. Najgorsze że ja nie umiałam spokojnie wyjaśniać z nim różnych rzeczy. Przecież za każdym razem to kończyło się kłótnią i nie odzywaniem do siebie przez dłuższy czas.

Spojrzałam na Michała który miał zmarszczone brwi. Zdecydowanie słowa chłopaka go zdziwiły w końcu nie codziennie się tak słyszy od osoby którą widzi się pierwszy raz w życiu. Przecież on nie miał nawet pojęcia że przed nim stoi mój były. Osoba przez którą cierpiałam a on pocieszał mnie przez długi czas. Zrobiłabym w tym momencie chyba wszystko żeby nie dowiedział się kim jest. Choć ostatnio wspominałam mu o nim i był jakiś cień szansy że uważniej słuchał co do niego mówiłam i skojarzy fakty. Choć on wyglądał jakby pierwszy raz słyszał takie imię.

- To skąd się znacie? - zapytał po chwili.

- Z szkoły chodziliśmy razem - powiedziałam szybko żeby on tylko nie wspominał mu o naszym związku. Przecież to wszystko było jakieś popieprzone.

- Wiecie co? Może chcecie wpaść na domówkę? Organizuje mój przyjaciel. Ma być dużo osób. A chętnie spędziłbym z wami czas i poznał twojego chłopaka - uśmiechną się po raz kolejny.

- Nie jesteśmy razem - odpowiedziałam krótko czując na sobie wzrok szatyna.

- Nie no spoko. A jak z tym wyjściem.

- Możemy się przejść - odezwał się Michał.

Spojrzałam na niego z lekką złością. Nie chciałam tam iść przecież imprezowanie z dwójką byłych chyba nie był najlepszym pomysłem. Robić scen też nie zamierzałam a wykręcać tym bardziej. A mając już pewność że Bartek nie jest zawsze taki miły i uśmiechnięty jaki się wydaje bardziej mnie odpychało od tego pomysłu. Nie chcę już wspominać o tym jak zakończyło się nasze ostatnie spotkanie. A tym bardziej że mnie oszukał i dalej nie usłyszałam nawet głupiego przepraszam.

Kiedy dotarliśmy do drzwi za którymi grała muzyka trochę się uspokoiłam. Chłopcy raczej normalnie ze sobą rozmawiali. Wydawało mi się że nawet się dogadywali. Choć nie zmieniało to faktu że nadal bałam się że coś zaraz się zjebie. Szczególnie że w ostatnim czasie nie miałam szczęścia do takich sytuacji.

Weszliśmy we trójkę do środka. Od razu poczułam charakterystyczny zapach papierosów. Nie było tak dużo ludzi choć wcześniej zostałam zapewniona że będzie inaczej. Nie zamierzałam się tym na razie przejmować. Rozejrzałam się po pomieszczeniu szukając alkoholu. Na trzeźwo nie wytrzymałabym zbyt długo za bardzo się stresowałam. Choć w tym momencie nie miałam nawet do tego powodu.

Nie zauważyłam tego czego chciałam więc wyminęłam moich towarzyszy którzy stali przede mną zawzięcie dyskutując o tematach które mnie nie interesowały. Weszłam w głąb mieszkania rozglądając się za kuchnią w której zapewne znajdę interesujący mnie trunek. Znalazłam pomieszczenie i z uśmiechem podeszłam do blatu. Leżały na nim papierowe kubeczki, wódka i jakieś napoje. Chciałam już sięgnąć po pierwszą rzecz ale zobaczyłam obok siebie nieznajomego chłopak.

Uśmiechnął się do mnie szeroko. Był już lekko wstawiony. Lustrował mnie cały czas wzrokiem a ja nie wiedziałam o co mu chodziło.

- Chyba się nie znamy - oznajmił. - Kuba.

Spojrzałam na blondyna który miał bardzo dobry humor a przynajmniej tak mi się wydawało. Choć z pewnością było to też spowodowane alkoholem.

- Pola - mruknęłam.

Mimo to że wydawał się mi normalnym chłopakiem z którym pewnie się bym dogadała. Nie chciałam z nim rozmawiać. W moim życiu za dużo pojawiało się nowych osób i sobie szczerze mówiąc nie radziłam. Wolałam najpierw ogarnąć swoje życie a później szukać nowych znajomości.

Wróciłam do swoich wcześniejszych czynności ignorując mojego towarzysza. Wzięłam już ten kubeczek i sięgnęłam po wódkę. Wdziałam kątem oka jak obserwuje moje ruchy. Zanim na tyle przechyliłam butelkę by cokolwiek z niej wyleciało złapał ją. Przeniosłam na niego wkurzone ale i zdziwione spojrzenie. Działał mi na nerwy a to że dalej stał tutaj kiedy nie ukrywałam swojej niechęci do jego osoby.

- Co ty robisz? - podniosłam głos a chłopak posłał mi chytry uśmiech. Zagryzłam mocno szczękę bo nie chciałam być nie miła. W końcu nie byłam w swoim mieszkaniu. Nie znałam praktycznie nikogo a na dodatek znajdywałam się z dala od miejsca zamieszkania. Choć zapewne będąc w takiej sytuacji w Warszawie skończyło by się to kłótnią albo i nawet gorzej.

- Może zamiast tego Soplica orzechowa i sok pomarańczowy? - zapytał mnie lustrując moje ciało. Wyrwałam wtedy wódkę z jego ręki.

- Możesz spierdalać? Wkurwiasz mnie a ja nie zamierzam sobie psuć wieczoru - warknęła i tak dosyć miło.

Wywrócił oczami i ode mnie odszedł. Sama nie wierzyłam że tak szybko się odczepił. Spotykało mnie dużo takich sytuacji i wiedział że zwykle nikt nie odchodził po tak jednej wymianie zdań. Zwykle moje słowa działały wręcz z odwrotnym skutkiem. Mężczyźni zawsze próbowali mi udowodnić nawet nie wiem co. Chcieli zapewne pokazać swoją wyższość nad moją osobą której nie było.

Westchnęłam głośnio i już wiedziałam doskonale że tego wieczoru chciałam się upić. Nawet jeżeli mogłam zrobić coś głupiego. A zwykle kiedy się upijałam tak było.

Wlałam w końcu alkohol do kubka. Zalałam go napojem i upiłam łyka. Poczułam pieczenie w przełyku. Uśmiechnęłam się na samą myśl o dzisiejszym dniu i z tego że jeszcze Michał ani Bartek nie skakali sobie do gardeł.

Ruszyłam do salonu gdzie zauważyłam moich towarzyszy siedzących na kanapie. Rozmawiali na jakiś temat dosyć zawzięcie. Usiadłam na przeciwko Matczaka. Mierzyłam go wzrokiem będąc pewna że to zauważył. Nie zwracał jednak na mnie uwagi. Obdarzył nim jednak czarnowłosą dziewczynę która właśnie wyszła z balonu. On tylko na nią spojrzał a ja poczułam szczerą zazdrość. Mimo to że wiedziałam że zrobił to specjalnie bo później kontem oka patrzył na moją reakcje postanowiłam nie być mu dłużna. Chciałam mu pokazać że w taki sposób się nie pogrywa. Przynajmniej ze mną.

Kiedy już szumiało mi lekko w głowie czułam się o wiele lepiej. Tańczyłam z innymi osobami na środku salonu. Poczułam na swoim ciele ręce. Odwróciłam się w stronę tej osoby. Widzą Bartka rzuciłam zdziwionym spojrzeniem. On udawał że tego nie zauważył. Byłam lekko zawiedziona. Liczyłam że będzie to szatyn którego tak uwielbiałam.

Ocieraliśmy się o siebie tak jak wszyscy wokół nas. Nie miałam wyrzutów sumienia. Nie wtedy kiedy widziałam Michała i tą dziewczynę których zdecydowanie dzieliła za mała odległość. Byłam tak wkurzona że nawet nie przeszkadzało mi to jak byłam blisko z moim byłym. Trzymałam ręce na karku chłopaka i spojrzałam na kanapę na której zauważyłam Matczaka odwróconego w moją stronę. Wpatrywał się we mnie wściekle a ja w głębi duszy poczułam satysfakcje w końcu to on to zaczął.



Emocje || MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz