8.

1.6K 50 42
                                    

Nikt się do siebie nie odzywał. Panowała taka cisza jak między nami nigdy. Miałam dosyć wszystkiego co się ostatni działo. Nie chciałam się denerwować ale chyba w tej sytuacji było to nieuniknione.

- Krzysiek możesz mi powiedzieć dla czego Michał przez ciebie mnie oszukuję? - zapytałam spoglądając na niego.

- Pola ja się trochę pogubiłem. Nie wiem czy to dobry pomysł żeby ci o tym opowiadać - odparł Szczepan.

- Jeżeli ktoś mnie przez ciebie okłamuję chciała bym wiedzieć jaki jest tego powód.

Chłopak westchnął i odwrócił ode mnie wzrok. Nie wiedziałam już czego mogę się spodziewać. Szczególnie że Krzysiek był bardzo zdenerwowany. Mi samej było bardziej przykro. Jak mogłam się w końcu czuć dowiadując się że najbliższe osoby mnie oszukują.

- Pamiętasz może jak na tej imprezie Michał pobił się z jakimś chłopakiem? - kiwnęłam głową tylko na jego słowa. - No to wcale nie było tak jak mówił ci Matczak. Oni się nawet nie znali. To była moja wina.

Nie miałam kompletnie pojęcia o co mogło chodzić. Czemu Szczepan był związany z tą sytuacją. Po co miał by ktoś bić się z szatynem przez niego. Nie miało dla mnie to jak na razie kompletnego sensu. A mój przyjaciel chyba sam zastanawiał się jak mi to wszystko powiedzieć.

- No ale czemu miała by być to twoja wina? - spytałam go po chwili.

On tylko znowu na mnie spojrzał ze smutkiem.

- Bo kupowałem od nich narkotyki. Płaciłem im tyle ile chcieli. Nie miałem u nich żadnego długu. Po prostu kiedy przestałem kupować oni zaczęli chcieć ode mnie pieniędzy za nic. Ja im odmawiałem Pola rozumiesz? Oni jednak mi ostatnio na tej imprezie grozili. A Matczak mi pomógł.

Byłam w szoku. Nie codziennie słyszy się przecież że ktoś ma takie problemu. W oczach pojawiły mi się łzy. Przestałam już ukrywać jak bardzo boli mnie ta sytuacja.

- Nie płacz Pola. Proszę cię - zaczął.

- Możesz wyjść. Nie chce rozmawiać z tobą. Michał ty również. Zawiedliście mnie jak nigdy - powiedziałam lekko drżącym głosem.

Wstałam z miejsca po czym udałam się do swojego pokoju. Łzy ściekały mi po policzkach. Czułam się okropnie. Osoby które dla mnie znaczyły naprawdę dużo nie mówiły mi o takich rzeczach. Woleli mnie za to oszukiwać. Ja za to zaufałam im znowu. Również po raz kolejny przekonałam się że nie było zbyt warto. Kolejny raz przeszywał mnie wewnętrzny ból.

To wszystko było spowodowane przez czyny i emocje. Emocje które po raz kolejny zabijały mnie od środka. Wypalały we mnie ślad który nigdy nie zniknie z mojego życia. Dobijały mnie jakby chciały pokazać wyższość nad moimi losami. Właśnie przez nie czułam się jak nikt. Coś co nie znaczyło. Mogło być a nie musiało. Przez nie zapewne po raz kolejny sięgnę do paczki z używką. Zatruję swój organizm. Zabiję po woli płuca dymem który będzie drażnił moje gardło. A ja będę płakać użalając się nad własnym życiem.

Warszawa. Właśnie w to miasto będę się wpatrywać. Tu też nic nie znaczyłam. W końcu jaką różnice robi jeden mieszkaniec kiedy ono jest takie zaludnione. Mogłam tylko patrzeć na jej piękno. Zapomnieć na chwilę o wszystkim wpatrując się w to zamieszanie.

Czy ja tego chciałam. Zapewne nie ale co ja mogłam na to wszystko poradzić. Moje emocje wcale się nie uspokajały. Z każdą chwilą czułam jak narastały we mnie. Zmieniały się one aż od złości do smutku i rozpaczy. Zatruwały mnie po raz setny. Wzbudzały we mnie nie rozsądne myśli. Krzyczały do mnie wprost rzeczy których nigdy nie chciała bym zrobić. A ja starałam się w nich nie utonąć. Złapać się czegoś żeby nie wpaść jedynie w ten wir myśli i głupot które chciały mnie otoczyć.

Rękaw mojej bluzy był przemoczony od gorzkich łez spływających po moich policzkach. Nie miałam już siły na to wszystko. Chciała bym jedynie odciąć się od osób które cały czas mnie raniły. W końcu to teraz przez nie siedziałam tu sama. Opłakiwałam swój jakże marny los. Mogłam być wcześniej świadoma że tak to się zakończy. Czy mogło być inaczej. Zwykle raczej wszystko kończyło się smutkiem z drobiną rozpaczy. Może i w późniejszym czasie większej nie ufności do ludzi.

Weszłam do tej samej rzeki drugi raz. A ona porwała mnie bez wahania. Nikt mnie nie zapytał czy na pewno tego chce. Czy wiem jakie mogą być tego konsekwencję. Słyszałam kiedyś że nie da się wejść tam dwa razy ponieważ ona ciągle płynie przez co się zmienia i nie jest taka sama. Mogłam teraz powiedzieć że to kłamstwa i głupoty które ktoś innym opowiadał. Byłam na to dowodem. A nie chciała bym być nim nigdy.

Myślałam że naprawdę zależy Michałowi na tym. Że tym razem będziemy bardziej ostrożni w tym wszystkim. Nie zranimy się i to tak szybko. Kto by się spodziewał że tak piękny dzień może być najgorszym. Teraz zamiast być obok osoby którą darzyłam ogromnym uczuciem. Leżałam sama. Czując jak zaczynam robić się pusta w środku. Od dawna nie byłam już taką radosną osobą. Nie bawiła mnie najmniej śmieszna rzecz. Nie umiałam robić tego szczerze jak kiedyś. Wtedy było zdecydowanie lepiej. Ile mogła bym oddać żeby móc cofnąć się do czasów gdzie moim największym zmartwieniem było jaki alkohol wybrać do picia nad Wisłą.

Wyszłam znowu na balkon. Tu gdzie usłyszałam słowa których nigdy bym nie chciała. Stałam w miejscu w którym rozstałam się na zawsze z Matczakiem. A tym razem chyba już na prawdę nie będzie pisane mi spędzić tak czas. Tak beztrosko jak kiedyś upijając się. Nie myśląc o problemach tylko o sobie.





Smutno mi po tym rozdziale. Sama nie spodziewałam się że wyjdzie mi tak emocjonalnie ;((

Ten rozdział jest tu dzisiaj dzięki Hani

Emocje || MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz