Od ostatniego wydarzenia minął już tydzień. Nie przeszło mi ani trochę. Byłam samotna jak nigdy i to przez samą siebie. Ograniczałam kontakty ze wszystkimi do minimum. Poza uczelnią spędzałam czas sama w swoich myślach które od jakiegoś czasu zaczęły mnie już przytłaczać. Nie potrzebowałam nikogo obok siebie było mi dobrze jak jest. W końcu nie mogło być gorzej.
Postawiłam sobie nawet ambitne plany które zamierzałam spełnić. Nie jak te noworoczne które zawsze wędrowały w niepamięć. Chciałam w końcu wziąć się za siebie. Miałam bardziej skupić się na nauce. Zapomnieć w końcu o osobach które nie były warte mojej uwagi. I ogólnie wyjść na prostą bez tego dręczącego mnie smutku.
Nie było to jednak takie proste jak myślałam. Powtarzałam sobie codziennie że właśnie to będzie dzień w którym coś zmienię. Kończyło się to tylko na pustych słowach. W pewnym momencie nawet sama przestałam wierzyć w to co do siebie mówię.
Wszystko dla mnie było jakoś mało znaczące. Po co mi to było jeżeli nie czułam szczęścia. Nie uśmiechałam się tak szczerze. Trudno w ogóle było mi się zdobyć na taki gest. A co dopiero żeby było to prawdziwe nie sztuczne. Byłam pusta. W środku jak i na zewnątrz.
Tak jak łatwo Michał pojawił się w moim życiu tak szybko z niego zniknął. Zabrał przy tym wszystkim moje całe szczęście. A ja byłam w gorszym stanie niż wcześniej. Znowu poczułam jak to mieć ich przy sobie. Miałam naprawdę ogromną nadzieję że będzie jak dawniej. Kiedy mogliśmy spędzać razem całe dnie siedząc nad Wisłą lub po prostu włócząc się po Warszawie.
Nie miałam z żadnym z nich kompletnego kontaktu i nie zamierzałam. Czasem stare przyjaźnie nie były takie dobre jakby mogło się wydawać. Najpierw próbowali się ze mną spotykać ale ja ich skutecznie zbywałam. Czasem nawet unikałam jak kiedyś. Teraz jednak nie miało to jakiegoś większego znaczenia. W końcu jaki był sens zajmowanie sobie głowy osobami które tak łatwo odchodziły.
Dzisiaj chciałam wyjść z domu. Za długo siedziałam w nim użalając się nad własnym życiem. Miałam spotkać się z dziewczynami. A przy okazji miała dołączyć do nas Ania. Byłyśmy umówione u mnie po dziewiętnastej.
Na początku dnia byłam na prawdę zadowolona z podjętej decyzji. Oczywiście kiedy zaczęłam się ogarniać uznałam że lepszym pomysłem było by zostać w domu. Zakopać się w łóżku i może zamówić sobie jakieś jedzenie. Szybko jednak zostało mi to wybite z głowy ponieważ Ania uznała że przyjdzie do mnie wcześniej niż było to w planach.
Leżałam właśnie na dywanie i wpatrywałam jak moja przyjaciółka szuka dla mnie ubrania. Nie miałam takiego dobrego humoru jak ona. Zniknął on raczej w połowie dnia. Ona za to świetnie się bawiła rozwalając mi wszystkie rzeczy w szafie.
- Musisz iść chyba na jakieś zakupy - oznajmiła nagle. Na co ja lekko się zaśmiałam. - No co? Jak ja znajdę coś co w ogóle będzie się nadawać to będzie cud.
- Gdzie wy macie plan iść? - spytałam podchodząc do dziewczyny pomagając jej w wyborze.
- Na domówkę jakąś idziemy się wkręcić - uśmiechnęła się.
- Czyli jak zawsze - zaśmiałam się lekko.
- Mówiłam ci już że nie spotykam się z Filipem - odparła po chwili. - Tak szczerze to na początku wydawał mi się jakiś fajniejszy. Później stał się taki mało ciekawy. A do tego ciągał z nami wszędzie tego swojego brata.
- Szymona? - zapytałam jej przerywając.
- No tak. Gdziekolwiek byśmy nie szli on był z nami. Jak już był to mógł by chociaż z nami porozmawiać - westchnęła.
- A co on z wami nie rozmawiał?
- No właśnie nie. Jakoś bardzo mi na nim nie zależało - wzruszyła ramionami. - Teraz spotykam się z Januszem. Wiesz tym z tego studia. Spotkaliśmy się ostatnio w Auchan.
Ania była naprawdę rozgadaną osobą. Mogła by mi opowiadać godzinami o wszystkim. Dużo ludzi często tego nie lubiło ale mi to pasowało szczególnie w takim dniu. Może po prostu się do tego przyzwyczaiłam po tylu latach znajomości. Chociaż umiała mnie przy tym rozśmieszać.
Kiedy zjawiły się u nas dziewczyny postanowiłyśmy od razu udać się na miasto. Hania ogarnęła nam domówkę u jakiegoś nie dawno poznanego chłopaka. A dokładnie u jego kolegi. Z tego co mówiła niestety jej znajomego nie będzie ale tam nikt niby nie zwrócić na nas uwagi. W tym momencie szczerze w ogóle mi to nie przeszkadzało. Miałam jedynie ochotę się najebać. Nie był to dobry pomysł ale musiałam się jakoś odstresować.
Zamówiłyśmy więc Ubera. Zawiózł on nas pod dom który był naprawdę ogromny. Na pewno musiał on należeć do bogatszych osób. Nadal się dziwiłam że robiło to na mnie jakiekolwiek wrażenie. Od kiedy pamiętam otaczałam się takim towarzystwem. Może nie było to zbyt dobre ale chociaż nikt nie zwracał uwagi na pieniądze które nawet nie były moje. Po prostu każdy je miał.
Weszłyśmy do środka gdzie grała głośna muzyka. Pachniało ty dymem papierosowym i jak podejrzewam marihuaną. Było bardzo dużo osób. Teraz zdałam sobie sprawę dla czego ten kolega Hani mówił że nikt nie zwróci na nas uwagi. Już dawno nie widziałam żeby ktoś robił tak duże domówki. Wyglądało to bardziej jak klub niż dom. Nie podobało mi się tu jakoś bardzo ale nie zamierzałam narzekać. Szczególnie dlatego że dziewczynom te miejsce przypadło do gustu. Zostało mi tylko się bawić.
Lekko już zaczęło mi szumieć w głowie od alkoholu. Nie przejmowałam się tym kompletnie choć tak na prawdę powinnam. Tańczyłam gdzieś po środku tych wszystkich ludzi. Już jakiś czas temu zdążyłam zgubić przyjaciółki. Byłam sama. Kiwałam się na boki w rytm piosenki póki nie zobaczyłam Franka. Gdybym była trzeźwa może bym się bardziej tym przejęła ponieważ jego obecność pewnie i oznaczała Matczak i Krzyśka.
Miłego!
CZYTASZ
Emocje || Mata
FanfictionPola jest studentką z nie zbyt ciekawym życiem. Po ostatnim licealnym związku nie jest taka szczęśliwa jak była przedtem. Wiele razy próbuje zapomnieć o Michale ale on zawsze ją spotkając psuje wszystko co naprawiała. Czy kolejne spotkania z nim wyj...