Następnego dnia rozpoczynałam lekcje zielarstwa z Pomona Sprout. Lekcja zielarstwa minęła bardzo szybko jak reszta zajęć. Na ostatniej lekcji zostałam razem z Harrym zwolnieni z lekcji, ponieważ miałam z nim pójść do gabinetu Albusa Dumbledore'a. Musiał mnie wziąść dlatego, że obiecał mi ostatnio, że mnie zabierze na kolejną "misję" jeżeli można to nazwać misją.
-Pamiętaj Eve jeżeli mielibyśmy się wybrać gdzieś za poza Hogwart ty zostajesz.- Harry zatrzymał mnie i trzymał mnie dwoma rękoma na ramieniach.
-Ale Harry wiem, że się o mnie boisz, bo jestem twoją najbliższą teraz rodziną, ale daj mi sobie pomóc okej. Nie chcę siedzieć w dormitorium i martwić się co z tobą.- chciałam mu uświadomić, że ja się nie boję o siebie a bardziej o moich przyjaciół.
-Ale....
-Nie ma żadnego ale idę z tobą okej.- wzięłam jego dłoń i zaczęłam biec do gabinetu Dumbledore'a, a Harry za mną. Kiedy weszliśmy do jego gabinetu, naszym oczom ukazało się dziwne zwierzę. Był to dziwny ptak, w kolorze. Był to Fenix (rasa tego ptaka, jeżeli tak można nazwać), lecz ja z Harrym poszliśmy po coś innego a dokładniej po tajną misję od Dumbledore'a.
-Witam drogie dzieci...
-Dzień dobry Panie profesorze- Harry swoim wzrokiem szukał coś po szufladach, komodach. Nie wiedziałam po co tak dokładnie nas przysłał Dumbledore jedno wiem, że coś mogą wiedzieć na temat moich rodziców, lecz wolałam nikomu oprocz Harremu, Heemionie i Ron'owi nie mówić.
-Mam sprawę do Ciebie szczególnie Harry, ale też i dla Ciebie Panno Eve-prof. mówił stanowczym i doniosłym głosem co mnie aż trochę przeraziło.
-Tak Panie profesorze?- Harry swoim wskazującym palcem przejechał po kawałku biurka.
-Panno Eve dla Panienki zadaniem jest przekazanie Parkinson o jej dzisiejszej karze u profesora Snape'a-usmiechnął się staruszek i kontynuował dalej:
-A ty Harry pójdziesz ze mną... - Harry pokiwnął głową, wstałam i uderzyłam pięścią w stół mówiąc doniosłym i zdenerwowanym głosem:
-Panie profesorze Pansy wie o tej karze tak czy siak. Dlaczego ja nie mogę z wami?- byłam tak zła, że nie umiałam wypowiedzieć jednego prostego słowa.
-Niech tu już Harry zadecyduje, ja...- Dumbledore, pierwszy raz spotkał się z taką osobą jak ja która jest bardzo uparta, z jednej strony dobrze, ponieważ dąże do wyznaczonego mi celu.
-Ale Eve mówiłem...- mówi Harry.
-Ja też mówiłam... - popatrzyłam się na niego i nawet nie musiał wypowiedzieć słowa a już zadecydował, że pójdę z nimi.
-Dziękuję. - odezwałam się z uśmiechniętą buźką, podeszłam do Harry'ego i przytuliłam się do niego. Kiedy już teleportowaliśmy wszyscy do domu Horacego Slughorna. Byłam trochę zdziwiona dlaczego akuratnie tam skoro nie dawno był w Hogwarcie, ale no nic. Kiedy weszliśmy do środka zastaliśmy bałagan, porozbijane lampy, stolik do kawy, szafki. Dumbledore rozejrzał się po całym pomieszczeniu, Harry szukał kogoś, a ja stałam jak słup soli wpatrzona w okno. Niebo było tak szare i nijakie jak nigdy do tąd.
-Profesorze, Eve c-coś z-znalazłem.-Harry ujrzał pełno krwi, kropla krwi była też na jego policzku. Profesor Dumbledore podszedł do niego i posmakował krwi, okazało się być to krew jednorożca co oznaczało, że prof. Slughorn gdzieś tu jest. Wcale się nie mylilam, ponieważ był pod postacią fotelu ze względu na dementorów.
-O witaj Albusie...-uśmiecha się Slughorn przytulając się do niego.
-Witaj stary dobry kumplu.-odwzajemnia przytulasa.
-O widzę tutaj Pana Harry'ego prawda?-uśmiecha się, było mi trochę smutno, że nie pamiętał mnie mimo, że się bardzo dobrze uczyłam.
-O Panna Eve też tutaj jest myślałaś, że zapomniałem o tobie ha ha ha - śmieje się o przytula się do mnie i Harry'ego. Tak naprawdę to nie wiedziałam, że Slughorn już nie uczy w naszej szkole i po to nas Dumbledore poprosił.
-Stary dobry kumplu, potrzebuję Cię.-mówi Dumbledore.
-Gdyż ja Albusie nie chcę, za stary jestem już. - mówi Slughorn.
-No weź proszę. - próbował go przekonać tak samo jak Harry i ja, lecz bez skutku.
-Nie i koniec kropka, decyzji nie zmienię Albusie. - powiedział stanowczym głosem. Wyszliśmy z jego domu naorawiając mieszkanie przed przyjazdem właścicieli. Kiedy wychodziliśmy profesor rzekł ostatni raz do Slughorna:
-Jak zmienisz decyzję zawsze jesteśmy otwarci.-odpowiedział Albus i wziął mnie i Harry'ego za rękę i mieliśmy się już teleportowac aż nagle usłyszeliśmy głos:
-Dobra macie mnie wracam, lecz domagam się podwyżki.- krzyczy Slughorn.
-Dobrzę, jakoś to się ogarnie. Witaj w domu kolego.- po tych słowach teleportowaliśmy się wszyscy do Hogwartu. Po udanej misji ściągnięcia Slughorna do naszej szkoły, postanowiłam pójść wcześniej spać, ponieważ już jutro jest ostatni dzien zajęć przed balem. Kiedy szłam korytarzem spotkałam Malfoy'a. Zatrzymał mnie mówiąc:
-Witaj, czy już Panna jest gotowa chociaż trochę na pojutrzy ball?-uśmiecha się do mnie, całującą moją rękę.
-No nie najlepiej, ale jeżeli chcesz wiedzieć to ubiorę moją najlepszą i najpiękniejszą sukienkę jaką mam w szafie. Może być?- uśmiechnęłam się delikatnie, i odeszłam. Zdołałam usłyszeć tylko od niego z daleka :
-Zobaczymy, choć nie wątpię.- kiedy doszłam do dormitorium w salonie ujrzałam Hermionę i Ron'a siedzących przy kominku grając w karty. Harry w tym samym momencie też wszedł do salonu.
-Hej i jak udało się?-pyta Hermiona.
-Tak udało się ha ha- mówię zadowolona, Harry przytulił mnie mówiąc jaka byłam dzielna i, że się niczego nie bałam. Po opowiedzenia tego co się wydarzyło Ron zaproponował rundę w karty. Ta jedna runda zmieniała się w kilkanaście rund. Graliśmy do godziny 21.00 kiedy skończyliśmy grać chłopcy poszli do swojej sypialni a ja z Hermioną do swojej. Umyłam się, zadbała o higienę jamy ustnej a następnie związałam włosy w warkocza. Położyłam się do łóżka jako ostatnia i zgasilam lampkę.
CZYTASZ
Possessive story of my life | Draco Malfoy(+18) [ZAWIESZONE]
Science FictionRozpoczyna się kolejny rok szkolny. W tym opowiadaniu główną bohaterką jest Gryffonka o czystej krwi która nosi nazwisko Black.Dziewczyna nigdy nie była spokrewniona z rodziną Black'ów którą zapewne wszyscy znacie tylko jest to dość spotykane częst...