✨Four✨

1.3K 38 0
                                    

Następnego dnia. Wstałam dzisiaj niechętnie ale na duszy potrzymywała mnie myśl, że dzisiaj jest piątek. Wstałam, ubrała się. Nie miałam zbyt dzisiaj dobrego humoru, więc bez żadnego słowa wyszłam z dorminatorium i czekałam w bibliotece na początek lekcji. Ciągle myślałam o moich rodzicach a przede wszystkim o tym, że nie są że mną szczerzy. Zauważyłam Harrego który zbliżał się powolnym krokiem do mnie. Stanął, mówiąc do mnie :

-Dzień dobry. Co robisz z rana w bibliotece? - Harry zauważył jak moja łza powoli spływała po moim policzku.

- Eve co się stało? - Harry zaczął się martwić.

- Oh Harry - żuciłam się na niego. Moje łzy spadały na jego ramię. Byłam tak bardzo przejęta,że postanowiłam najpierw Harremu o tym powiedzieć, bo wiem że pomoże mi rozwiązać tą sytuację.

- Harry moi rodzice. - próbowałam powiedzieć ale coś mi nie pozwalało.

-Już Eve spokojnie nie martw się. Ważne jest to jak ty się zachowasz w danej sytuacji i czy samej siebie nie zawiedziesz.

- Ale Harry jak am być spokojna z myślą, że moi rodzice stali się "śmierciożercami" - powiedziałam mu cicho do ucha.

- Nie martw się i tak jesteś moją przyjaciółką od serca. Pomożemy Ci. Jeżeli tylko sama będziesz chciała. - Harry zaczął głaskać mnie po głowie.

- Dziękuję Ci. Wiem, że zawsze mogę na Ciebie, Hermionę i Rona liczyć. - zaczęłam powoli przestawać płakać. Harry zmył z moich oczy łzy i poszliśmy na lekcję. Dzisiaj rozpoczęliśmy lekcję z prof. Pomoną Sprout. Uczyła zielarstwa. Ja z Harrym czekamy na Rona. Jak zwykle się spóźnił. Najpierw przyszła Hermiona 5 min później Ron. Przyjaciele dziwnie się na mnie przyglądali. Już widziałam jak Hermiona chciała mnie się spytać czy płakałam, lecz zaczęła się lekcja.

-Witam na pierwszej lekcji w piątek oraz nowym roku szkolnym. Jako iż na początku lekcja będzie luźna i łatwa. - wszyscy myśleli, że będziemy mogli poznawać nowe rośliny, lecz każdy się mylił. Prof. Sprout rozmawiała z nami przez całe 45 minut o swoim życiu. W tedy Hermiona z Ronem zaniepokoili się moim zachowaniem.

- Eve wszystko w porządku. Eve płakałaś?- pyta Hermiona.

- Właściwie muszę wam coś powiedzieć - powoli z mojego mojego policzka spływała łza, spadła na Harrego buta i znikła pod wpływem promieni słonecznych.

- Bo moi rodzice...Harry proszę dokończ za mnie- Hermiona i Ron zaniepokojeni są coraz bardziej.

- No dobrzę. Tylko nie mówcie nikomu. Jej rodzice są od wczoraj... - próbował dokończyć lecz ja szybko wymsknełam po cichu.

-Śmierciożercami. Pewnie teraz mnie pozostawicie. Pewnie już nie będziecie chcieli się ze mną przyjaźnić. - próbowałam coraz bardziej ukrywać łzy, lecz one powstawały z każdą sekundą coraz więcej.

-Eve ja wiem, że ty i tak nie będziesz. Będziemy dopuki sama od nas nie odejdziesz-oznajmił Ron.

- Eve oszalałaś? Ja wiem na tysiąc procent, że ty jesteś dobra. Przecież dlatego nie jesteś w slytherinie prawda? - oznajmiła mi Hermiona.

- Dziękuję. Kocham was - przytuliłam się do nich a szczególnie do Harrego.

- Nigdy was nie zdradzę przede wszystkim Ciebie Harry. Jestem smoim przyjacielem. A on ten brzydal bez nosa "brzydal" nie będzie decydował o moim życiu. - uśmiechnęłam się. Widziałam u nich uśmiech też.

Skończyła się lekcja. Później kolejna i kolejna. Ostatnią lekcją jaką miałam była Obrona przed Czarną Magią. Miałam z prof.Snape i prof.Lockharta. Widziałam jak Hermiona się na niego gapiła i inne dziewczyny. Szczerze nie wiem co one w nim widziały no ale cóż. Po lekcjach postanowiłam razem z moimi przyjaciółmi (Harrym, Ronem i Hermioną) pójść do Pabu pod Trzema Miotłami.

Possessive story of my life | Draco Malfoy(+18) [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz