Następnego dnia.
Obudziłam się o godzinie 6:45. Postanowiłam dzisiaj pójść na lekcję. Przecież nie będę się ukrywała całe życie przed Malfoy'em czy uciekać od rodziców. Ubrałam się dzisiaj w mundurek szkolny tak aby nie przyciągać znowu Malfoy'a. Miałam dosyć jego oraz tej całej bandy szczególnie Pansy Parkinson która działała mi na nerwy. Ubierając krawat ktoś pukał do mych drzwi. Był to Harry.-To ja Harry mogę wejść? - widać, że Harry martwił się o mnie. W sumie to trochę rodziną jesteśmy, ponieważ Syriusz Black to bardzo daleki kuzyn mojej mamy, więc można tak jakby zaliczyć Harrego do mojej rodziny,ale i tak jest dla mnie jak brat.
-Tak możesz-odpowiedziałam mu meczac się znowu z tym krawatem.
-Czemu ubrałaś mundurek? Mówiłaś wczoraj, że do dzisiaj jeszcze będziesz w dormitorium.- Harry podszedł do mnie i pomógł mi w wiązania krawatu. Na koniec psiknełam się perfumem z firmy "Roja" i już byłam gotowa do wyjścia na lekcję Obrony przed czarną magią. Dzisiejszą lekcję miał poprowadzić Lockhart, dla wielu uczennic hogwartu jest to ich crush, lecz dla mnie zwykły nauczyciel który jest od wszystkiego a tak naprawdę do niczego. Ja i wiele osób (oczywiście chłopaków) tak twierdzi tak samo jak ja.
-Dzięki Harry za pomoc, nigdy nie nauczę się szybko wiązać krawaty-zaczynamy się śmiać.
-Nic nie szkodzi. Może kiedyś się nauczysz. To co idziemy na śniadanie?-widać było, że Harry serio stał się głodny.
-To chodźmy.- Zeszliśmy na dół i wyszliśmy z dormitorium. Kierując się w stronę Wielkiej Sali na śniadanie. Wchodząc zauważyłam Hermionę i Rona mieli dziwne miny. Pewnie nie podoba im się to, że mimo załamki i po kłótni z rodzicami postanowiłam przyjść. Dzisiaj na śniadanie postanowiłam, że zjem sobię coś bardzo kalorycznego a mianowicie jajecznicę z bekonem i kromką z masłem. Siadając do stołu zauważyłam wchodzącego do Wielkiej Sali badę Malfoy'a i głównego dowodzącego(pewnie sami wiecie o kogo chodzi) postanowiłam zwrócić uwagę na śniadanie i przyjaciół.
-Hejka. Jak się wam spało?- wzięłam gryz kromki chleba.
-Dobrzę. Eve martwię się o ciebie.- wyznaje mi Hermiona.
-A-ale dlaczego? - miałam mętlik w głowie.
-Eve ty przez sen... no wiesz krzyczałaś aż Ginny przyszła do nas do pokoju. Mówiłaś dziwne słowa m.in "zostaw mnie nie jestem twoją własnością" czy "pomocy ratunku niech ktoś mi pomoże" Eve coś się dzieje. Coś Cię męczy, czy ktoś Cię s-skrzywdził?- widać u moich znajomych zaniepokojenie po wyznaniach Hermiony.
-Nie... - zabrałam się szybko za jedzenie.
-Eve mów prawdę. Domagam się prawdy. - wstaje i krzyczy nagle Ron.
-Nie rozumiecie. J-ja nie mogę... - wzięłam plasterek bekonu i wybiegłam z Wielkiej Sali i kierowała się w kierunku sali lekcyjnej. Po drodze spotkałam Cedrika Diggory'ego
-Hej piękna. Powiedz mi tylko jedno. Czy on cię szantażuje?-Cedrick łapie mnie za szyję i przyciąga do ściany.
-Nie, może. Zostaw mnie nie chcę aby coś Ci zrobił rozumiesz. To dla twojego i mojego dobra. - próbuję się uwolnić lecz nic to nie daje. Czuję, że powoli zaczyna mi brakować tlenu. Ledwo co z siebie wydusiłam "Pomocy" aż nagle dodał.
-JESZCZE RAZ ZOBACZĘ, ŻE NIE POZWALA MI Z TOBĄ ROZMAWIAĆ...-coraz mocniej mnie przetrzymywał. Bałam się, że za moment stracę przytomność. Wierciłam się i kopałam go lecz nic to nie dało. Nagle tą stroną szli Fred i George Weasley'owie. Zauważają mnie jak ledwo co oddycham a Cedrick jak mnie trzyma za szyję jedną ręką.
-Ty jak ja Ci dam naszą Eve krzywdzić. Puść ją. Damski bokser się znalazł. Idź do swojej Cho a nie. Fred daj jakiś przysmak. - mówi George.
-Już daje. Hej maleńka już jest dobrze nie trać przytomności zjedz batonika lepiej Ci zrobi. - mówi Fred. Powoli bralam do moich ust batonika, aż nagle George zabrał mi go.
-Co ty jej dałeś Fred. Lepiej czekoladową żabę, albo babeczki. - daje mi babeczkę. Już czułam ją w buzi aż nagle Fred zabrał mi babeczkę mówiąc :
-a może woli owoce? Albo chce może piwo kremowe?- zaczyna się klutnia między braciami. Miałam dosyć tych awantur, aż postanowiłam wziąść ukradkiem babeczkę i ukradkiem winogrono. Kiedy oni skończyli się klucić ja potrafiłam zjeść wszystko. Byli bardzo zdziwieni ale się śmiali. Jak to oni. Była godzina 8:10 spóźniliśmy się na lekcję. Weszliśmy bez pukania. Na rękach trzymał mnie Fred a George trzymał moją torebkę. Lekcję Ochrony Przed Czarną Magią mieliśmy dzisiaj ze Ślizgonami. Na rękach Freda zemndlałam. Wtedy zdałam sobię sprawę, że jedna osoba która się we mnie zakochała a ja próbowałam odwzajemnić uczucie była toxic tak samo jak mój wróg który sobię mnie upatrzył jako zabawkę.
CZYTASZ
Possessive story of my life | Draco Malfoy(+18) [ZAWIESZONE]
Science FictionRozpoczyna się kolejny rok szkolny. W tym opowiadaniu główną bohaterką jest Gryffonka o czystej krwi która nosi nazwisko Black.Dziewczyna nigdy nie była spokrewniona z rodziną Black'ów którą zapewne wszyscy znacie tylko jest to dość spotykane częst...