Kiedy weszliśmy do mojego dormitorium jak to zwykle było pełno osób. Każdy robił praktycznie coś innego. Pociągnęłam chłopaka za rękę i skierowaliśmy się w stronę pokoju.
-Co ty odpierdalasz?-powiedział zdenerwowany.
-Nie robi się tak!
-A ty dalej zaczynasz.-odwróciwszy się trzymał klamkę od drzwi.
-Niby co takiego zaczynam?-podeszłam do niego i popatrzyłam się mu głęboko w oczy.
-Znowu robisz się tą miłą dla tych do których nie powinnaś. Czasami mogłabyś kogoś kogo nie nawidzisz pociągnąć bynajmniej za włosy a ty wyskakujesz mi z "Nie rób jej tego", "Nie robi się tak"... - zaczął udawać mój głos. W jakimś stopniu Draco miał rację. To prawda wiem, że nawet jeżeli ktoś mnie szantażuje a nawet wykorzystuje ale ja i tak jak widzę krzywdę kogoś nawet kiedy widziałam Astorię zwijającą się z bólu jaką sprawił jej Draco poprzez zaklęcie Cruciatus i kopnięciem czułam, że nie można jej tego zrobić. Wiem i zdaję sobię sprawę, że to nie jest odpowiednie i czasami nie warto pomagać komuś ale to już taka moja natura.
-Nie widzisz tego jak też nie tylko ona ale twój ojciec co Ci robi? Może i teraz sobie pomyślisz dlaczego tak się o ciebie troszczę albo dlaczego jestem aż tak dla ciebie chociaż trochę miły! Tak wiem nie jestem idealnym facetem dla ciebie ale staram się jak mogę i tym razem też. Czasami posłuchaj mnie i nic więcej nie rób. To wyjdzie Ci czasem na dobre!-Draco odszedł. Usiadłam na łóżku i analizowałam jego słowa. Zaskoczyło mnie jego słowa. Chyba nigdy nie powiedział tak sensownie. Czułam się jak w tych romansidłach. Trochę jest to fajne ale wolę aby było wszystko normalnie. Po godzinie zeszłam do spólnego pokoju Gryffonów. Na podłodze Harry, Ron, Hermiona, Fred, George i Ginny grali na zmianę w szachy. Siadłam koło nich i patrzyłam jak Ron pokonuje Ginny.
-Hej...-powiedziałam ale nie dostałam od nikogo odpowiedzi.-No sorry, że nie powiedziałam wam o tym...jakoś t-tak wyszło, że nie mogłam... wybaczycie mi?
-Ta...-Ginny wraz z Hermioną chciały przytaknąć ale Ron i Harry jednym wzrokiem uciszyli dziewczęta.
-Dobra to może inaczej...powiem wam co tak naprawdę poszło.-usiadłam po turecku i bawiłam się swoimi paznokciami.
-No słucham.-powiedział Ron.
-Astoria ma jakiś problem do mnie, że Dracon wybrał mnie a nie ją. W tedy kiedy byłam "poszarpana" to ona mi to zrobiła w bibliotece. Gdyby nie Cedrik Diggory to pewnie bym już nie żyła. Ale to co było minęło i chcę aby już wszystko było okey. Mam dosyć tego, że co jakiś czas coś musi mnie spotkać. Może to wszystko ma prowadzić do mojej śmierci? Może śmierć to ostatni cel w moim życiu?-popatrzyłam się na Harry'ego i na Rona. Fred poklepał mnie po ramieniu a George się do mnie uśmiechnął i jedną ręką mnie przytulił.
-Dobra wiecie co ja może już pójdę do pokoju...-wstałam i odeszłam od nich. Weszłam do pokoju i wyciągnęłam swoją piżamę i bieliznę kiedy to ktoś wszedł do pokoju.
-Tak bardzo Cię przepraszam.-zamknęły się drzwi i się odwróciłam-już wszystko mi się plącze. Wiesz, że ja Ci wierzę i...
-Daruj sobie Harry.-usiadłam na łóżku i splątałam swoje ręce. Chłopak usiadł koło mnie i złapał mnie za rękę.
-Wiem, że źle postąpliłem razem z Ron'em ale to dość dziwnie wyglądało i... a sam już nie wiem co tak naprawdę robię.-wstał, skinął głowę i odszedł. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Miałam dość. Czasami myślę, że może wszystko to się skończy dopiero kiedy to mnie nie będzie. Mam ochotę czasami wyjechać gdzieś daleko z tąd, albo się zabić. Byłam o krok coraz bliżej do popełnienia tego czynu. Już kiedyś myślałam o tym kiedy to wyzywali mnie moi rówieśnicy z czasów 2 roku w Hogwarcie. Pamiętam jakby to było dziś. Pamiętam kiedy to ślizgoni robili mi okrutne żarty jak i rozpowiadali moje plotki o tym, że pocałowałam mugola choć to było za czasów przedszkola. Wszystko te wyzwiska pamiętam do dziś. Na lekcji OPCM jedna ze ślizgonek wylała na mnie atrament i zaśmiała się a reszta uczniów wraz z nią. Wiadomo, że moi przyjaciele nie zaśmiali się. Pobiegłam do toalety i zbilam lustro które tam było. Wzięłam kawałek rozbitego lustra i trzymając w ręce podeszłam do ostatniej kabiny. Usiadłam i zaczęłam płakać. Wzięłam głębokie wdechy, kiedy już byłam gotowa to zrobić stanął prof.Lupin i zaczął mnie uspokajać. Pamiętam całą tą rozmowę jakby to było dzisiaj.
"
-Panno Black...-powoli zbliżył się do mnie.
CZYTASZ
Possessive story of my life | Draco Malfoy(+18) [ZAWIESZONE]
Science FictionRozpoczyna się kolejny rok szkolny. W tym opowiadaniu główną bohaterką jest Gryffonka o czystej krwi która nosi nazwisko Black.Dziewczyna nigdy nie była spokrewniona z rodziną Black'ów którą zapewne wszyscy znacie tylko jest to dość spotykane częst...