Zagryzłam wargę i przeszłam przez barierki, znajdując się w poczekalni na lotnisku. Wzięłam wdech i usiadłam na jednym z krzesełek, spojrzałam za okno na samolot, który już czeka i poczułam jak moje wnętrzności związują się w supeł, ale nienawidzę latać samolotami, a muszę przelecieć ten dystans do Seattle. Nie wiem co mnie tam wywaliło, usiadłam przed laptopem i kupiłam bilet, nie zastanawiając się nawet co robię, ale muszę odpocząć. Po prostu zostać sama, wszystko doprowadziło mnie do tego stanu, do momentu, w którym wszystko co było moim życiem zaczęło się walić, a ja już nie byłam w stanie tego utrzymać, żadna ilość taśmy ani kleju nic nie działała więc po prostu to porzuciłam i dałam całemu mojemu światu się zawalić, mogę wrócić na ruiny, ale przynajmniej już nie będę musiała żyć w walącym się świecie. Gdy wrócę, już nie będzie odwrotu, tak jak teraz, to jest droga w jedną stronę.
- Pasażerów lotu ST189 do Seattle prosimy o podejście do bramek.... - w głośnikach rozniósł się głos kogoś z obsługi więc wstałam i biorąc głęboki wdech ruszyłam do wejścia, do samolotu. Stanęłam w kolejce do business klasy i powoli szłam z ludźmi, którzy sprawnie idą przez bramki. Dałam kobiecie bilet i gdy go sprawdziła, oddała mi z powrotem, a ja ruszyłam w stronę samolotu. Moje nogi trzęsą się jakby były z galarety, a serce wybija niezdrowy rytm, to jest najgorsze w lataniu samolotem, a zwłaszcza samemu. Zacisnęłam dłoń na swojej torbie i zeszłam schodami na dół, znajdując się na dworze. Wzięłam głęboki wdech i stanęłam na chwile w miejscu, patrząc w niebo. Byle był spokój, błagam. Gdy widziałam, że wszyscy już prawie weszli do samolotu ruszyłam szybko w jego kierunku i weszłam jako ostatnia, ruszając w stronę mojego miejsca. Zmarszczyłam brwi, widząc że w fotelu obok siedzi jakiś mężczyzna. Cholernie przystojny mężczyzna. Fotele są obok siebie, ale jest między nimi mały odstęp, przez co jest więcej miejsca.
Usiadłam na swoim miejscu i wzięłam pas, starając się go zapiąć, ale moje dłonie niemiłosiernie drżą, przez co zamiast trafić w zapięcie, trafiałam w swoją rękę. Wzięłam wdech i ponowiłam próbę, w końcu go zapinając. Położyłam dłonie na podłokietnikach i oparłam się o oparcie, zamykając oczy. Błagam, niech ten lot minie szybciej niż bym się tego spodziewała. Błagam. Poczułam jak samolot się rusza, przez co wzięłam głęboki wdech, zaciskając powieki. Niech to się skończy tak szybko, jak jest to możliwie.
*########*
Patrzyłem na dziewczynę obok mnie, siedziała cała spięta, prawie się trzęsąc gdy tylko samolot wystartował, im wyżej się wznosił tym bardziej zdenerwowana była, przechyliłem lekko głowę, patrząc na nią. Brązowe loki, które sięgają jej do pasa idealnie pasują do jej bladej cery, czarne jeansy opinają jej zgrabne nogi, a czerwona, luźna koszula wygląda na niej zaskakująco dobrze. Tylko ciekawy jestem koloru jej oczu. Po chwili cały samolot zaczął się trząść, co oznacza turbulencje, widziałem jak jej paznokcie wbijają się w podłokietnik, co wygląda jakby miała za sekundę zrobić sobie krzywdę, ostrożnie wyciągnąłem rękę w jej stronę i zabrałem jej dłoń, a ona od razu mocno zacisnęła palce na mojej dłoni, czułem jak jej dłoń drży. Brała głębokie wdechy, dalej mając zaciśnięte powieki. Przejechałem językiem po dolnej wardze, obserwując kobietę, która napewno zostanie w mojej pamięci.
Jak tylko samolot zaczął się uspokajać i lecieć spokojnie, kobieta otworzyła oczy i spojrzała na nasze dłonie, powoli zabierając swoją, przez co moja znowu swobodnie opadła na fotel. Spojrzała na nią i zagryzła wargę, skupiając swoje spojrzenie na moim. Ma szare oczy, przeraźliwie jasne i piękne. Pasują do niej.
- Przepraszam, samoloty nie są moim ulubionym miejscem. - mruknęła, nerwowo zakładając włosy za uszy, a ja pokiwałem lekko głową, chociaż to ja powinienem przepraszać, to ja ją złapałem. - Jestem Kayllen. - powiedziała, na co lekko pokiwałem głową.
- Nicholas. - przestawiłem się, przenosząc spojrzenie na widok za oknem, kątem oka widziałem jak z małym uśmiechem kiwa głową i zaczyna nerwowo przygryzać paznokcia, patrząc za okno.
- Nienawidzę latać samolotami. - przyznała, a jej głos drżał.
- To tylko lot samolotem. - powiedziałem, kręcąc głową i wróciłem spojrzeniem do niej.
- To aż lot samolotem.- zaznaczyła, zagryzając wargę. Patrzyła na mnie jak wystraszone dziecko, ale ma coś w sobie i tym spojrzeniu, co powoduje, że nie jest jak inne kobiety. Wyróżniałaby się w tłumie, zdecydowanie.
CZYTASZ
Danger
RomancePoznałam go przypadkiem, uciekając od codzienności, szukałam samotności, a nie mężczyzny, ale wyleciałam sama i wróciłam z nim. Myślałam, że go znam, prawda okazała się inna, ale czy napewno gorsza ?