2.

1.6K 27 2
                                    

Gdy rano wstałam czułam skutki alkoholu, ale nic w tym mi nie przeszkadzało, wstałam z łóżka i wzięłam z niego koc, okrywając nim swoje ciało. Przeszłam przez sypialnie i wyszłam z niej, wchodząc do salonu, w którym dalej stoi butelka wina i drinki, ale oczywiście puste. Westchnęłam cicho i weszłam do łazienki, gdzie umyłam zęby, po czym opuściłam pomieszczenie, idąc prosto do mojej walizki. Nie zadbałam o jedzenie, ale właśnie o pójście do małej kawiarni na kawę chodziło mi po głowie. Wzięłam zwiewną, musztardową sukienkę, obcisłą na górze, a od talii jest bardziej zwiewna. Jest na krótki rękaw i ma piękne rękawki, a do tego dekolt w serek, od którego idzie cały rząd guzików w dół. Założyłam ją, dokładając jeszcze dolną bieliznę i wzięłam białe tenisówki, zakładając je na stopy. Wróciłam do sypialni, z której wzięłam telefon oraz kartę, ruszając do wyjścia. Jedyne po co może mi się przydać ten telefon to nawigacja gdy się zgubie, ale bez potrzeby go nie włączę prędzej niż za kilka dni. Wyszłam z apartamentu i zamknęłam go za sobą, idąc do windy, której guzik wcisnęłam i czekałam, stojąc naprzeciwko drzwi. Zerknęłam w bok, widząc ludzi ubranych w garnitury i już od rana wszędzie dzwonią. Odwróciłam od nich wzrok, wzdychając cicho. Jest poranek, a oni już się denerwują, rozumiem że nie każdy ma wakacje, ja też bym nie miała nawet jednego dnia, ale wzięłam ster w swoje ręce.  Z małym uśmiechem weszłam do windy i wcisnęłam najniższe piętro, a winda ruszyła. Stałam pośrodku windy, patrząc na drzwi i czekając aż będę na dole bo jestem głodna, ale też mam ochotę na kawę. Codziennie rano ją pije i stało się to moim nawykiem, który bardzo lubię. Drzwi w końcu się przede mną otworzyły więc wyszłam i szybko przeszłam przez hol, opuszczając hotel. Uśmiechnęłam się lekko i ruszyłam tym razem w lewo, idąc przed siebie.

Lato jest niesamowite, słońce przyjemnie grzeje moją twarz i każdą odkrytą część ciała, cieszę się że wzięłam to wolne, a raczej zwolniłam się, ale i tak. Mam w końcu czas na spacer po mieście w świętym spokoju, mogę spokojnie obserwować ludzi i wszystko co się dzieje, Seattle pędzi, tak jak i Chicago, ale lubię ten chaos, czuje że naprawdę żyje i to życie idzie w przód. Gdy po jakimś czasie zobaczyłam kawiarnie, w której panują ciepłe i przyjemnie kolory weszłam do środka, nie zastanawiając się nad tym. Podeszłam do lady i uśmiechnęłam się do kobiety, zerkając na to jakie kawy proponują.

- Poproszę jedną białą kawę. - poprosiłam, a ona pokiwała głową i od razu podeszła do ekspresu, zaczynając ją robić, oparłam się dłonią o ladę i spojrzałam na wnętrze, jest tu ciepło i przyjemnie, kilka roślin i ładne, białe serwetki na miejscach, które idealnie pasują do czekoladowych mebli.
- Pani kawa. - z zamyśleń wyrwał mnie głos kobiety. Obróciłam się ponownie w jej stronę i zapłaciłam za kawę, biorąc wysoką szklankę, z którą ruszyłam na zewnątrz. Usiadłam przy stoliku na małym tarasie, z którego widać wszystkich ludzi, ale nie przeszkadza mi to. Wzięłam łyk napoju i skupiłam swoje spojrzenie na budynkach, których jest tutaj ogrom, a ta mała kawiarenka stoi, niesamowicie się wyróżniając, ale to znakomite, że w tabunie tych wieżowców taka mała budowla stoi i zapewne cieszy się klientami. Gdy usłyszałam jak krzesło z drugiej strony się odsuwa, od razu odwróciłam wzrok w jego stronę i uśmiechnęłam się lekko na widok mężczyzny.
- Zacznę myśleć, że mnie śledzisz. - powiedziałam, a na moich ustach igrał uśmiech. Spojrzał na mnie i wziął łyk swojej kawy, kładąc kostkę na swoje kolano.
- To ty zjawisz się w moich ulubionych miejscach. - odparł, na co pokiwałam lekko głową, nie mogąc powstrzymać małego uśmiechu, ale czuję wewnętrzna ekscytację z tego spotkania, mam wrażenie że Nicholas jest jedną osobą, z którą mam ochotę spędzać czas.
- Cóż, chyba nie zostaje nam nic innego niż wypicie razem kawy. - przyznałam, a kącik jego ust się uniósł, przez co mój uśmiech się poszerzył. - Nie jest ci gorąco w koszuli i marynarce ? - zapytałam, a on spojrzał na mnie, wzruszając ramionami. - Jest lato, zdejmij chociaż marynarkę, naprawdę. - poleciłam, co bez słowa zrobił, zawieszając ją na oparciu krzesła. Podwinął rękawy koszuli, a ja mogłam zobaczyć masę tatuaży, którymi pokryte są całe jego ręce, jedna dłoń i połowa torsu. Wow. - Masz dużo tatuaży. - zauważyłam, a on kiwnął głową. - I jesteś małomówny. - dodałam, biorąc łyk kawy.
- Na to wychodzi. - odparł. Pokiwałam głową i wróciłam do przyglądania mu się. Jest naprawdę interesującym mężczyzną i chciałabym go poznać bo wiem, że są szanse na spotkanie go po raz kolejny.
- Twoi koledzy nie chcą podjeść ? - zapytałam, kiwając głową na dwóch mężczyzn z osobnym stoliku, ale ich wzrok co chwila spadał na nas.
- Nie. - powiedział gładko, biorąc łyk kawy. Pokiwałam lekko głową, zerkając na nich, ale szybko odwróciłam wzrok. - Jeśli dobrze pamiętam nie znasz miasta, tak? - zapytał, a ja przytaknęłam bo znam to, co obeszłam czyli dwa lokale. - Co powiesz na wycieczkę ? - zadał kolejne pytanie. Uśmiechnęłam się lekko, zagryzając wargę.
- Chętnie. - przyznałam, patrząc na niego.
- Dopijemy kawę i trochę się przejdziemy po mieście. - zapewnił mnie, a ja pokiwałam głową.
- A co ciekawego mogę tu zobaczyć ? - zapytałam, zakładając nogę na nogę i oparłam się przedramionami o stolik.
- Nie wiem, zatoka, Space Nerdle, ale do tego najlepiej aby się ściemniło, ogród, dużo rzeczy, ale my raczej ograniczymy się do zatoki i Space Nerdle. - powiedział. Uśmiechnęłam się lekko, biorąc kawę i napiłam się jej. Jestem naprawdę zadowolona z faktu tej małej wycieczki, a tym bardziej z nim.
- Brzmi ciekawie. - przyznałam, a on spojrzał na mnie, kiwając delikatnie głową. - Po drodze coś zjemy ? - zapytałam.
- Jeśli tylko będziesz chciała. - odparł, posłałam mu uśmiech i dopiłam kawę, widząc że on już swojej nie ma. Gdy to zobaczył wstał z miejsca , a ja oczywiście za nim i razem opuściliśmy lokal, kierując się w lewo.
- Daleko jest zatoka ? - zapytałam, patrząc na miasto.
- Nie specjalnie, dziesięć minut drogi. - odparł, na co kiwnęłam głową. No to naprawdę blisko, co nie ukrywam, mnie cieszy.
- Może jestem ciekawska, ale gdzie mieszkasz na stałe ? - zapytałam, skupiając swoje spojrzenie na nim.
- W Chicago. - odparł, a ja uniosłam brwi. I ja go nigdy nie spotkałam? - A ty ? - zapytał, patrząc na mnie.
- Tak samo. - uśmiechnęłam się lekko, patrząc w jego oczy. Ten kolor hipnotyzuje, nigdy nie widziałam tak pięknych, brązowych oczu.
- A gdzie pracowałaś ? - zapytał. Dobrze ujęte, pracowałam. Jestem miło zaskoczona, że pamięta co mówiłam mu wczoraj, myślałam że to oleje.
- W biurze, całe dnie wypełniałam papiery i inne cholerstwa, a to nawet nie jest związane z moimi studiami. - westchnęłam, kręcąc głową.
- Co studiowałaś ? - zadał kolejne pytanie.
- Analitykę i kryminalistykę na wydziale medycznym. - mruknęłam, wydymając lekko usta. - Nie mam pojęcia dlaczego nie poszłam pracować do jakiejś kliniki w laboratorium. - przyznałam, zerkając na niego.
- Ciężki kierunek. - powiedział, a ja wzruszyłam ramionami.
- A ty? Jakieś studia ? - zapytałam, na co pokręcił głową.
- Zamiast tracić czas na studia zacząłem biznes. - wyjaśnił, co ma sens.
- No tak, rozsądne. - mruknęłam, wydymając lekko usta.
- Zaraz będziemy na miejscu. - poinformował mnie, przez co spojrzałam przed siebie, widząc z oddali ocean. Idealnie.
- Idealnie, uwielbiam wodę, a nie mam nawet okazji do wyjścia na plażę. - przyznałam, zagryzając lekko wargę.
- Co jeszcze innego lubisz ? - zapytał, zerkając na mnie. Mruknęłam cicho pod nosem, spuszczając wzrok i naprawdę muszę się zastanowić.
- Lubię czytać, biegać i szczerze powiem, samotność, a mój plan nie znajdował na to czasu. - powiedziałam po chwili, przenosząc na niego spojrzenie. - A ty? Co lubisz ? - zapytałam, uśmiechając się lekko.
- To co robię, lubię też usiąść wieczorem z whisky, zapalić i coś obejrzeć lub przeczytać, ale głównie pracuje, na co nie narzekam. - odpowiedział, na co pokiwałam głową. Nicholas jest cholernie przystojnym mężczyzną i oglądanie go jest po prostu niesamowite. Mogłabym patrzeć i patrzeć na niego. - Hej, uważaj. - usłyszałam jego głos, a po chwili pociągnął mnie mocno w swoją stronę, przez co upadłam w jego ramiona, a centralnie tam gdzie szłam przejechało auto. Otworzyłam szeroko oczy, biorąc głęboki wdech.
- Dziękuje. - powiedziałam, podnosząc głowę i spojrzałam mu w oczy. Znajdujemy się kilka centymetrów od siebie, zagryzłam wargę, patrząc mu w oczy i cholera. Czy to chore, że mam ochotę go pocałować ? Po chwili zdałam sobie sprawę z całej tej sytuacji i odsunęłam się, patrząc na niego. - Jednak jestem straszną niezdarą. - mruknęłam, uśmiechając się słabo.
- Na to wychodzi. - powiedział, cały czas patrząc na mnie. Staliśmy przez jakiś czas, po prostu na siebie patrząc, ale on hipnotyzuje. On cały. - Chodźmy. - polecił, wyrywając mnie z podziwu. Pokiwałam głową i ruszyłam powoli za nim, wracając do drogi nad zatokę.
- A jak ręka ? - zapytałam, patrząc ja jego dłoń. Podniósł ją i wzruszył ramionami, dalej na jego nadgarstku są rany, ale już z lekka zagojone. - Naprawdę przepraszam, nie chciałam ci nic zrobić. - przyznałam, patrząc na jego twarz.
- To tylko draśnięcie, ręką mi nie odpadnie. - rzucił luźno, chowając dłonie do kieszeni.
- Tak, ale zrobiłam ci krzywdę, a nie lubię tego robić. - powiedziałam, uśmiechając się delikatnie.
- Żadna krzywda, kilka dni i zniknie. - stwierdził, puszczając mi oczko. Uśmiechnęłam się szerzej i spojrzałam przed siebie, widząc coraz lepiej zatokę, a razem z nią wiele budek.
- Widzę budkę ze słodyczami, pójdziemy ? - zapytałam, łapiąc go za przedramię. Spojrzał na moją dłoń, przez co ją zabrałam, nie chcąc naruszać jego przestrzeni.
- Pójdziemy. - mruknął spokojnie, przenosząc swoje spojrzenie na moją twarz. Uśmiechnęłam się lekko, zakładając włosy za ucho i wróciłam wzrokiem do zatoki, przy której rozciąga się długie molo.
- Diabelski młyn, pójdziemy ? - zapytałam, a on spojrzał na mnie i kiwnął głową. Uśmiechnęłam się szerzej, ruszając szybko do budki, gdzie jest masa słodkości. - Dzień dobry, poproszę te długie żelki. - powiedziałam, uśmiechając się do kobiety. Odwzajemniła grymas i podała mi paczkę, za którą zapłaciłam, wracając do Nicholasa. - żelka ? - zaproponowałam, wystawiając paczkę w jego stronę. Pokręcił głową, idąc dalej w spokoju przed siebie. - Byłeś kiedyś na diabelskim młynie ? - zapytałam, patrząc na niego i ugryzłam żelka.
- Może jako dziecko. - powiedział, wzruszając ramionami. - A ty? - spytał w zamian.
- Nie. - pokręciłam głową, patrząc na diabelski młyn. Jest tak cholernie duży. - Ale zaraz wejdę. - dodałam, uśmiechając się sama do siebie.
- Mhm. - mruknął. - Zaraz wracam, poczekaj. - polecił i szybkim krokiem odszedł ode mnie, idąc do jakiejś budki. Odwróciłam wzrok, patrząc na zatokę, która wygląda imponująco, ale i czarująco. Jest piękna. - Dobra, teraz możemy iść. - powiedział, znajdując się obok. Spojrzałam na niego i trzymał w dłoni dwa bilety. Pokiwałam głową i ruszyłam z nim w stronę diabelskiego młynu.
- Ale to jest wysokie. - przyznałam, patrząc w górę.
- No, powiedzmy. - mruknął, patrząc w górę jak ja. Staliśmy już w niewielkiej kolejce, która szła sprawnie, dzięki czemu już po chwili wchodziliśmy do kabiny. Usiadłam na małej kanapie, a obok mnie Nicholas i spojrzałam w bok, widząc jego twarz i powoli malejące budki.
- Szybko idzie. - powiedziałam, marszcząc brwi. - wysoko. - dodałam, czując się niezbyt bezpiecznie.
- Nie powiesz chyba, że boisz się wysokości ? - zapytał, patrząc na mnie. Pokręciłam głową, przysuwając się trochę bliżej niego.
- Nie, to tylko samoloty, ale tutaj czuje się jak w jednym z nich. - przyznałam, skupiając swoje spojrzenie na nim. Jest to lepszy widok i spokojniejszy niż wszystko co się oddala.
- Przecież to tylko mała gondolka, zaraz znowu będzie na dole. - powiedział luźno. Pokiwałam lekko głową i gdy byliśmy na samej górze cała konstrukcja się zatrzymała, otworzyłam w szoku usta, patrząc na Nicholasa. - Jednak nie będzie na dole. - dodał, wstając i spojrzał na widok. - Chodź, wygląda dobrze. - zachęcił mnie, wystawiając dłoń w moim kierunku. Złapałam ją i podeszłam do szyby, patrząc na zatokę. - I jak? - zapytał.
- Masz racje, wygląda dobrze. - uśmiechnęłam się lekko, niepewnie opierając głowę o jego ramie. Nie zareagował, co dało mi znać, że mu to nie przeszkadza. - Ale to tak się zatrzymuje czy się zacięło? - zapytałam dla upewnienia, nie zmieniając pozycji.
- Cholerna jasna wie. - odparł, na co lekko się uśmiechnęłam. Chociaż nie owija w bawełnę. - A co, aż tak źle ? - zapytał, ale pokręciłam głową.
- Nie, ale zauważyłam jedną rzecz. - przyznałam, obracając się do niego przodem. Spojrzał na mnie zainteresowany, czekając na moją wypowiedź. - Nie uśmiechasz się, ani w samolocie, ani w restauracji, ani dzisiaj. Gdzie ten uśmiech ? - zapytałam, unosząc brwi. Wzruszył ramionami, cały czas na mnie patrząc, a kim ja bym była gdybym odwróciła wzrok od takiego mężczyzny ?
- Może potrzebuje dobrego powodu ? - zapytał, będąc niebezpiecznie, a zarazem ekscytująco blisko mnie.
- A jaki będzie najlepszy ? - szepnęłam, będąc już bardzo blisko jego ust. Pięknych, malinowych, pełnych ust. Widziałam jak jest coraz bliżej, ale dosłownie gdy już prawie połączył nasze usta gondola ruszyła, szarpiąc nami. Złapałam się za poręcz, nabierając stabilizacji i spojrzałam na Nicholasa, który przejechał kciukiem po dolnej wardze, patrząc na mnie. Uśmiechnęłam się niezręcznie i usiadłam na kanapie, odwracając wzrok w stronę całej zatoki. Chciałabym chyba żeby mnie pocałował, ale znam go zaledwie dwa dni i to niepełne. Zerknęłam na niego, ale jego spojrzenie było utkwione we mnie, spuściłam wzrok, zakładając włosy za ucho i spojrzałam na podłogę gondoli. Droga w dół minęła w ciszy, wyszliśmy z kabiny, idąc w stronę zatoki. - Gdzie się zatrzymałeś ? - zapytałam, chcąc przerwać tą ciszę.
- W grand prix. - odparł, na co pokiwałam głową. Niezły hotel, a raczej znakomity. - A ty ? - zapytał.
- W Shelny. - powiedziałam, patrząc na wodę. Gdy zbliżaliśmy się do plaży zdjęłam buty, a moje stopy zanurzyły się w przyjemnie ciepłym piasku. Powoli szłam w stronę wody, chcąc zanurzyć chociaż kostki. Powoli weszłam do wody, idąc z każdym krokiem coraz głębiej.
- Uważaj bo tam jest spad - powiedział głośno, a ja nim zdążyłam się zatrzymać poczułam go, znajdując się cała pod wodą. Szybko wypłynęłam na powierzchnie, biorąc głęboki wdech i szybko zaczęłam się skierować na brzeg.
- No pięknie. - jęknęłam, odsączając wodę z włosów.
- Chodź tu. - polecił i gdy podeszłam założył swoją marynarkę na moje ramiona, co spowodowało mały uśmiech na mojej twarzy.
- Dziękuje. - przyznałam, bardziej się nią owijając. Sięga mi prawie do połowy uda, dzięki czemu ledwo widać moją mokrą sukienkę.
- Chyba powinniśmy wracać bo jak cię przewieje nie będzie za ciekawie. - powiedział, a ja pokiwałam głową. - Ale nic nie szkodzi przełożyć planów na jutro. - dodał, przez co uśmiechnęłam się szerzej.
- Chyba że chcesz przyjść do mnie, zamówimy jakiś obiad, przebiorę się. - zaśmiałam się lekko, zerkając na całą mokrą sukienkę.
- Chętnie. - odpowiedział. Uśmiechnęłam się lekko, chcąc ruszyć, ale gdy stanę mokrymi nogami na piasek to będzie nie za ciekawie. - Pomóc ? - zapytał, a ja niepewnie pokiwałam głową. Bez trudu podniósł mnie w górę, trzymając jedną ręką pod kolanami, a drugą na plecach. Zagryzłam wargę, zerkając na niego i nie mogłam przestać patrzeć, ale to co doprowadzało mnie wręcz do szaleństwa to jego perfumy. Mocny i ostry zapach z nutą wanilii, który zachwyca. A co w tym mężczyźnie nie zachwyca ? Nim się zorientowałam posadził mnie na ławce, stając naprzeciwko mnie. Szybko założyłam buty i wstałam na równe nogi, posyłając mu uśmiech.
- Dziękuje. - przyznałam, ruszając powoli w drogę powrotną.
- Nie ma nawet o czym mówić. - stwierdził, wkładając dłonie do kieszeni.
- Masz mokrą koszule. - zauważyłam, a on spojrzał na nią i wzruszył ramionami.
- Zaraz wyschnie, jest ciepło. - mruknął, z czym w sumie to ma racje. Pokiwałam głową, bardziej otulając się marynarką gdy tylko zawiał mocniejszy wiatr. Nicholas spojrzał na mnie i zbliżył się, obejmując mnie ramieniem. - lepiej ? - zapytał, a ja z uśmiechem pokiwałam głową.
- Znacznie. - przyznałam, wracając wzrokiem do drogi żeby znowu nie spotkała mnie jakaś nieprzyjemna niespodzianka.
- Jak narazie wrażenie z Seattle ? - zapytał, zerkając na mnie.
- Dobrze, byłam w dobrej restauracji na dobrym drinku, wypiłam dobrą kawę i spotkałam całkiem fajnego kompana. - powiedziałam, a on spojrzał na mnie z błyskiem w oku. Ja już przez tego faceta wariuje, a znam go tak krótko !
- Fajnego kompana? - zapytał, unosząc brew. Pokiwałam głową, uśmiechając się lekko. Objął mnie mocniej, idąc prosto do mojego hotelu. Mimo słońca jest mi chłodno przez wiatr, ale z Nicholasem do przejścia.
- Masz jakieś rodzeństwo ? - zapytałam, patrząc na swoje nogi.
- Brata. - odparł, uniosłam lekko brwi, kiwając głową. - A ty?
- No, można powiedzieć że mam. - westchnęłam, patrząc na niego z małym uśmiechem. - Ale chyba lepiej wychowywać się z bratem, co ? - zapytałam, a on pokiwał głową.
- Jest zabawniej. - przyznał, patrząc na mnie. - Ale czasami już mam go dość, jak to brat. - dodał.
- Nie wiem, ale nie narzekam na to jak jest, chociaż czasami wolałabym mieć kogoś, kogo rodzice by napastowali. - powiedziałam, zagryzając wargę.
- Napewno nie może być tak źle. - przypuścił, a ja spojrzałam na niego z uniesioną brwią.
- O ósmej rano mam telefon od mamy, zmuszenie mnie na obiad, później ledwo dają mi wyjść z domu, a gdy to się udaje mam co chwila telefon. - wyznałam, a on uniósł brwi. - Tak, już chyba nic dziwnego, że po prostu zwiałam. - uśmiechnęłam się słabo.
- Nadmierna kontrola rodzicielska. - stwierdził, a ja pokiwałam głową. - Więc ile masz lat ? - zapytał.
- Dwadzieścia trzy. - westchnęłam. Naprawdę czasami czuje się jakbym miała dziesięć. - A ty? Ile masz lat? - zapytałam bo to mnie ciekawi.
- Dwadzieścia sześć. - odparł, a ja pokiwałam głową.
- A dwadzieścia siedem kończysz..? - zapytałam, patrząc na niego z małym uśmiechem.
- Drugiego maja. - dokończył, na co mój uśmiech się poszerzył. - Teraz ty się chwal. - powiedział. Wchodziliśmy już do mojego hotelu i bez słowa przeszliśmy przez recepcje, wsiadając do windy.
- Czternastego lutego. - powiedziałam po chwili, a on spojrzał na mnie zaskoczony. - Wiem, walentynki. - mruknęłam, opierając się o windę.
- Całkiem przyjemny dzień. - przyznał, a ja spojrzałam na niego z uniesioną brwią.
- Moje urodziny zawsze schodzą na drugi plan bo każdy ma randkę więc nie jestem taka pewna. - powiedziałam, patrząc na niego z boku. - Ale chociaż mogę kupić sobie wszędzie ciasto i kwiatki. - dodałam, bo to duży plus.
- A nie powinien robić tego facet? - zapytał, a ja parsknęłam pod nosem. Dobre żarty.
- Jakby jakiś mnie chociaż trochę znał. - prychnęłam, kręcąc głową.
- Taka kobieta ma problem ze znalezieniem faceta ? - zapytał, spojrzałam na niego i wzruszyłam ramionami bo nie ma odpowiedzi idealnej.
- Mogłabym zapytać o to samo, powinieneś spędzać czas ze swoją kobietą, a nie mną. - powiedziałam, a on spojrzał na mnie zaintrygowany.
- Może wole spędzać czas z tobą ? - zapytał.
- Czyli może być jakaś kobieta ? - zapytałam w zamian, unosząc brew.
- Nie. - odparł prosto, wychodząc z windy, a ja za nim. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je kartą, wchodząc w głąb mieszkania.
- Rozgość się, ja idę ubrać coś suchego. - poleciłam i wzięłam walizkę z przedpokoju, idąc z nią do sypialni, gdzie zamknęłam drzwi i zdjęłam z siebie jego marynarkę oraz sukienkę. Zmieniłam bieliznę i założyłam krótkie, dresowe spodenki, a do tego zwykły, czarny t-shirt. Usiadłam na łóżku, patrząc na marynarkę Nicholasa. Nikogo nie ma. Mały uśmiech wpełzł mi na twarz, chociaż nawet nie wiem czemu. Nie znam go zbyt dobrze, ale mam wrażenie jakbym znała go całe życie. Uśmiechnęłam się lekko i wstałam z łóżka, wychodząc z pokoju, od razu weszłam do salonu, gdzie na kanapie siedział Nicholas, robiąc coś na telefonie. - Chcesz zamówić pizzę ? - zapytałam, a on spojrzał na mnie, natychmiastowo blokując telefon.
- Jasne. - odparł, znowu włączając telefon i wybrał jakiś numer, czekając na odpowiedź, gdy w końcu ją uzyskał zamówił dużą pizzę, ale spojrzał na mnie gdy nadszedł czas na rodzaj.
- Obojętnie. - szepnęłam, a on kiwnął głową i wybrał dużą z szynką i kukurydzą. Uwielbiam ją. - No to zostaje tylko czekać. Film ? - zapytałam, biorąc pilota.
- Wybierz co chcesz. - polecił, a ja wzięłam sobie jego słowa do serca, włączając jakiś horror. Mój ulubiony gatunek filmowy, przy którym dostaje zawału. - Horror ? - zapytał, na co pokiwałam głową. Ułożyłam się wygodniej, przytulając poduszkę i skupiłam uwagę na filmie.
- Jaki gatunek filmowy lubisz najbardziej ?  - zapytałam cicho, dalej patrząc na ekran telewizora.
- Thriller, horror, jakieś filmy akcji. Zawsze sięgam po te. - odparł, na co pokiwałam głową. - A ty horrory, co ? - zapytał, przez co lekko się uśmiechnęłam.
- Dokładnie. - odparłam, zerkając na niego. - Ale rzadko miałam czas na filmy więc i to nadrobię. - dodałam zadowolona. Jakie to piękne jest mieć czas na wszystko. - Ale ty przez prace chyba też nie masz czasu na wszystko. - przepuściłam, a on machnął ręką.
- Zawsze znajdzie się jakaś wolna chwila. - stwierdził. - Jeśli się tylko chce. - dodał, na co niechętnie kiwnęłam głową.
- No tak, zwykle tak można. - mruknęłam, wzruszając ramieniem.
- A teraz cicho, oglądamy film. - powiedział, skupiając swoje spojrzenie na filmie, co i ja zrobiłam bo już się zaczął, ale niestety jestem okropną gadułą, czego napewno się dowie.

DangerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz