36.

1.3K 28 14
                                    

Stanęłam przed lustrem i uśmiechnęłam się lekko, widząc jak suknia pięknie się zmieni pod promieniami słońca. Dzisiejszy dzień jest nadzwyczajnie słoneczny, jakby słońce tylko czekało na nasz ślub.

- Wyglądasz pięknie. - usłyszałam za sobą głos Emilio, przez co obróciłam się w jego stronę, nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
- Ty też dzisiaj się postarałeś. - stwierdziłam, podchodząc do niego i poprawiłam jego krawat. - Nick gotowy? - zapytałam, a on pokiwał głową.
- Twoi bracia zaraz przyjdą. - mruknął, na co pokiwałam lekko głową. Ilai i Theo odprowadzają mnie do ołtarza, chciałam żeby był to tata, ale takiej możliwości nie mam, niestety.
- Wszystko wygląda dobrze ? - zapytałam, poprawiając kosmyki, które wystają z upiętego na dole głowy koka.
- Idealnie. - odpowiedział, lekko ściskając moje ramiona. - A teraz spróbuj nie zdeptać welonu. - polecił, robiąc duży krok w tył, a ja obróciłam się przodem do wejścia, widziałam jak Emilio układa za mną bardzo długi welon i staje obok mnie. - Cholera, nie spodziewałem się, że dojdzie do tego dnia. - pokręcił głową, przez co zaśmiałam się cicho.
- Dziękuje ci za wszystko, co zrobiłeś. - przyznałam, a on uśmiechnął się i objął mnie ramionami, od razu odwzajemniłam uścisk, uśmiechając się lekko.
- Spadam do Nick'a, widzimy się zaraz. - powiedział, odsuwając się i wyszedł z pomieszczenia, a równo z nim weszli moi bracia.
- Gotowa ? - zapytał Ilai, podchodząc do mnie, a ja bez zawahania pokiwałam głową. - Więc idziemy wziąć ślub. - stwierdził, stając obok mnie.
- Za dwie minuty zacznie grać muzyka. - mruknął Theo, stając z mojej drugiej strony. Wzięłam wdech i spojrzałam na przeszklone drzwi, którymi wyjdziemy na zewnątrz.
- Dawno nie byłam tak szczęśliwa. - przyznałam, patrząc na braci. - I cieszę się, że tu jesteście. - dodałam, nie mogąc pohamować uśmiechu.
- Cicho bo któreś zacznie płakać. - syknął Ilai, przez co zaśmiałam się, słysząc jak pianista zaczyna piosenkę.
- Możesz się jeszcze wycofać. - powiedział Theo, ale pokręciłam głową. Złapałam ich za ręce i ruszyłam powoli przed siebie, biorąc wdech. Tu nie ma nawet szans na odwrót, nie w tym świecie.
- Zaczynam się stresować. - szepnęłam, przechodząc przez drzwi, przez co zostały tylko ostatnie, dzielące nas od ogrodu.
- Już za późno na stres. - mruknął Ilai, pchając ostatnie drzwi, które wyprowadziły nas na zewnątrz. Cały stres jaki poczułam uleciał w sekundę gdy na samym końcu zobaczyłam Nicholas'a, który patrzył prosto na mnie. Uśmiechnęłam się lekko, czując łzy, które zaczęły gromadzić się w kącikach moich oczu, dotrwaliśmy tego dnia. W końcu to się dzieje. Dotarliśmy do małego wzniesienia i obróciłam się w stronę braci, obejmując ich ramionami.
- Przestań bo będę płakał. - szepnął Theo, przez co uśmiechnęłam się lekko.
- Ja już płacze. - przyznałam, pociągając nosem i odsunęłam się od nich, wchodząc na podest, gdzie już stoi Nick.
- Wyglądasz niesamowicie. - szepnął, łapiąc mnie za dłoń i lekko ją ścisnął.
- Ty też wyglądasz niczego sobie. - uśmiechnęłam się, ocierając łzę, która zdołała wylecieć.
- Drodzy państwo, zebraliśmy się tutaj... - w tym momencie przestałam słuchać księdza, a skupiłam się jedynie na Nicholas'ie, który patrzy prosto na mnie, uśmiechnęłam się lekko, ściskając jego dłoń. Stoimy na kobiercu ślubnym, a ksiądz udziela nam ślubu i nigdy w życiu nie byłam szczęśliwsza.
- Kay, poznaliśmy się tak niespodziewanie, że nigdy w życiu bym nie powiedział, że zostaniesz w moim życiu. - zaczął, a ja dopiero się zorientowałam, że to już przysięgi, jedyne na czym byłam skupiona to on. - Ale zostałaś i stałaś się jego środkiem, co jest szalone. - pokręcił lekko głową, uśmiechając się pod nosem. - Stałaś się moją życiową partnerką, pokazałaś mi co to prawdziwa miłość i poświęcenie dla niej, za to ci dziękuje. - powiedział, a razem z jego słowami czułam jak oczy znowu zachodzą mi łzami. - Nie potrzebuje mówić ci tu wiele bo mam na to resztę życia, aby pokazywać ci jak bardzo cię kocham. - uśmiechnął się, unosząc dłoń i otarł łzy, które zdążyły wylecieć z moich oczu. Zabrał dłoń i wziął od księdza obrączkę, delikatnie wsuwając ją na mój palec, przez co od razu na nią spojrzałam. Tak samo piękna jak gdy pierwszy raz ją zobaczyłam. - Tym razem prawdziwa. - szepnął cicho, przez co zaśmiałam się pod nosem, kiwając lekko głową.
- Czy jak nie powiem nic będzie dobrze ? - zapytałam, pociągając nosem. Uśmiechnął się i pokiwał głową, sygnalizując że wszystko będzie w porządku. - Nie jestem dobra w słowach, a przysięgę pisałam dwa miesiące i doszłam do wniosku, że żadne słowa nie są wystarczające bo kocham cię to za mało, a dziękuje nie pokaże mojej wdzięczności. - pokręciłam lekko głową, unosząc kącik ust. - Ale kocham cię i nie marze o niczym innym niż byciu z tobą do końca życia. - zapewniłam, ściskając jego dłoń i wzięłam drugą obrączkę, wsuwając ją na palec Nicholasa, spojrzałam na niego, uśmiechając się lekko. Uśmiech dzisiaj nie może zejść mi z ust, ale uwielbiam to.
- Zatem tym mogę zakończyć i z radością ogłaszam was mężem i żoną, Nicholas, możesz pocałować żonę. - powiedział ksiądz, a wszyscy zaczęli wiwatować. Zaśmiałam się i objęłam szatyna ramionami, łącząc nasze usta.
- Hej mężu. - szepnęłam w jego usta, nie mogąc pohamować uśmiechu. Mój mąż.
- Hej żono. - odpowiedział równie cicho. - Gotowa na włoskie wesele ? - zapytał, unosząc kącik ust.
- Jak nigdy. - odpowiedziałam, splatając nasze palce. Nick spojrzał na mnie i ruszył przed siebie, a ja za nim, widząc wszystkie bliskie nam osoby i to jest piękne. Niespodziewanie wszędzie wokół nas wybuchło confetti, przez co się skuliłam, rozglądając dookoła.
- Witamy na włoskim weselu. - powiedział Emilio, podchodząc do nas i podał mam kieliszki. - Do dna. - uśmiechnął się, unosząc swój kieliszek. Opróżniłam szkło i oddałam je szatynowi, czując jak Nick ciągnie mnie dalej.
- Ale to wesele nie będzie do końca włoskie, prawda ? - zapytałam, obracając głowę w stronę Nicka.
- Nie, ale w większości. - odpowiedział, na co pokiwałam głową, wchodząc z nim do środka sali.
- Muszę się przebrać. - powiedziałam, obejmując go ramionami w pasie, zatrzymał się i objął mnie, kładąc ręce na moje ramiona.
- Czy to zaproszenie ? - zapytał, ale pokręciłam głową.
- To informacja, idę bez ciebie. - odpowiedziałam, puszczając go i skierowałam się do pokoju, gdzie mam drugą sukienkę. Obróciłam się w stronę Nick'a, dalej idąc tyłem i posłałam mu uśmiech, który odwzajemnił, opierając się o ścianę. - Ti amo. (Kocham cię). - powiedziałam, przez co się uśmiechnął.
- non piu di me (nie mocniej niż ja). - stwierdził, ale pokręciłam głową, pchając plecami drzwi, które się otworzyły. Weszłam do środka, dalej mając na ustach uśmiech. Kayllen DeLuca. Od dzisiaj jestem żoną Nicholas'a. To najlepszy dzień mojego życia.

Podeszłam do futerału, w którym mam drugą sukienkę i otworzyłam ją, a moim oczom ukazała się biała satyna. Sukienka jest dość luźna, ma spływający dekolt i sięga mi przed kolano, ale jest idealna na tą pogodę i bardzo wygodna.

- Miał być mój, była już data ślubu. - usłyszałam za sobą, przez co zmarszczyłam brwi i obróciłam się w stronę kobiety, ale jedyne na co zwróciłam uwagę to broń wycelowana w moją stronę. Wzięłam wdech i spojrzałam na drzwi, mając nadzieje, że ktoś przyjdzie, ktokolwiek.
- Jesteś Monica. - powiedziałam, a ona pokiwała głową.
- Zepsułaś wszystko, gdybyś się nie pojawiła, już dawno bylibyśmy małżeństwem. - pokręciła głową, przeładowując broń. O mój Boże, ona chce mnie zabić.
- Nie, proszę cię, przestań. - poprosiłam, wystawiając dłonie przed siebie. - To miało być ustawione wesele, jestem pewna, że znajdziesz kogoś, kogo pokochasz i on ciebie. - powiedziałam, robiąc krok w tył.
- Ja go kocham ! - krzyknęła, wciskając spust, przez co się skuliłam, zaciskając powieki, ale nic nie poczułam. Chybiła.
- Nie kochasz go, nie znasz go. - pokręciłam głową, podnosząc na nią spojrzenie. - Ale możesz kogoś pokochać, znaleźć miłość swojego życia. - powiedziałam delikatnie, powoli podnosząc się na proste nogi. - On jest moją miłością, a to dzień naszego ślubu, nie dam tego zniszczyć. - zapewniłam, widząc przez przeszklone drzwi Nick'a.
- Tylko naprowadzam sprawy na dobry tor. - powiedziała gorzko i nim zdążyłam zareagować, broń wystrzeliła, poczułam przeraźliwy ból w klatce piersiowej, przez co spojrzałam w dół, widząc czerwoną plamę na białej sukni. Przyłożyłam dłoń do klatki piersiowej i spojrzałam przed siebie, widząc Nicholasa, biegnącego w moją stronę.
- Kay, nie waż się umierać w dniu ślubu. - powiedział, łapiąc mnie w talii, a ja mimo usilnych prób stania, poczułam jak nogi się pode mną uginają, przez co opadłam w jego ramiona, opierając głowę o jego tors. - Kayllen, nie zamykaj oczu. - podniósł głos, czułam jak kuca ze mną na ziemie, ale jedyne na czym mogłam się skupić to przeraźliwe zimno jakie odczuwam.
- Nie chce umierać. - szepnęłam, próbując otworzyć oczy szerzej aby móc go dobrze zobaczyć, ale nie mam siły. Każdy oddech jest coraz cięższy, a ból promieniuje do reszty mojego ciała.
- Nie umrzesz, wytrzymaj jeszcze tylko chwile. - powiedział, obejmując mnie ramionami. Oparłam czoło o jego tors i spojrzałam przed siebie, widząc jak obraz robi się czarny. Przeniosłam spojrzenie na Nick'a, którego nie jestem w stanie dobrze zobaczyć, ale ostatnim co dałam radę dostrzec to jego twarz, później obraz zrobił się czarny, a ból w końcu ustał, dając mi ukojenie...

DangerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz