24.

688 15 0
                                    

- Kayllen! Masz wszystko ?! - krzyknął Nick, przez co zamknęłam walizkę, ruszając z nią do wyjścia.
- Weź walizkę ! - odkrzyknęłam, stając z nią przy schodach bo wole się z nią nie stoczyć.
- Dłużej się nie dało ? - zapytał, biorąc bagaż i pocałował mnie krótko w usta, ruszając z powrotem na dół. Uśmiechnęłam się lekko i ruszyłam za nim, chcąc jak najszybciej dotrzeć na łódź, gdzie spędzimy resztę naszego, wolnego czasu.
- A co z jedzeniem? - zapytałam, przypominając sobie o tym, że musimy przecież jeść.
- Będzie już na łodzi, a gdy będzie brakowało gdzieś się zatrzymany i kupimy. - wyjaśnił, na co pokiwałam głową i oparłam się o ścianę, patrząc na niego.
- Uważajcie na siebie. - powiedział Emilio, podchodząc do nas. Uśmiechnęłam się lekko i pokiwałam głową, a on zrobił coś co mnie naprawdę zaskoczyło. Podszedł do mnie i objął mnie ramionami, co odwzajemniłam, uśmiechając się bardziej.
- Oo, martwisz się. - zaśmiałam się, odsuwając od niego. Szturchnął mnie lekko i podszedł do Nicka, żegnając się z nim i powiedział coś do niego. - Pa. - skwitowałam i wyszłam z domu, ruszając do auta, którym dotrzemy do portu.
- Jedziemy naprawdę odpocząć. - westchnął, obejmując mnie ramieniem i przyciągnął bliżej. Uśmiechnęłam się szeroko i również go objęłam, kładąc głowę na jego ramieniu.
- I zwiedzić wiele restauracji. - dodał, przez co pokiwałam głową bo to będzie niesamowite.
- Bez żadnych zmartwień. - mówiłam, nie mogąc się doczekać. Jestem tak cholernie szczęśliwa bo już za chwile będziemy mogli cieszyć się wakacjami bez zmartwień.
- Telefon ci dzwoni. - powiedział, wyjmując telefon z mojej kieszeni i mi go podał, a ja odebrałam, marszcząc brwi. - Jeśli powiesz mi, że to z pracy to wywalę ci ten telefon do wody. - zagroził, przez co zagryzłam wargę i powoli odebrałam, przykładając telefon do ucha.
- Jak bardzo ważne ? - zapytałam, patrząc na Nicka.
- Ojciec dostał zawału. - odparł Ilai, a moje serce zamarło. Wzięłam wdech i oparłam się o samochód, próbując się uspokoić.
- Żartujesz sobie, tak? - zapytałam dla upewnienia, że nie chcą porobić sobie jaj. Przecież robią to raz na jakiś czas, to może być jeden z nich.
- Nie, jedziemy do szpitala. - powiedział poważnie, przez co odchyliłam głowę, starając się nie popłakać. Wiem jakie mamy relacje, ale to mój ojciec, nie pozwolę żeby coś się stało gdy mnie nie ma.
- Wrócę. - zapewniłam i się rozłączyłam, chowając telefon z powrotem do kieszeni. - Nick, muszę wracać. - powiedziałam, a on zmarszczył brwi, nie rozumiejąc o co chodzi. - Mój tata miał zawał. Muszę wrócić. - wyjaśniłam szybko, wsiadając do samochodu. - Jedź, bukuj bilet, rób cokolwiek, ja muszę wrócić. - powiedziałam, czując łzy pod powiekami. Pokiwał głową i wsiadł szybko do auta, wrzucając walizki na tylne siedzenia, a między nimi psa. - Zadzwoń do Emilio, powiedz że ma zabukować samolot. Na teraz. - polecił, a ja bez słowa wybrałam jego numer i przyłożyłam telefon do ucha, modląc się żeby szybko odebrał.
- Czego zapomnieliście ? - zapytał z westchnieniem, odbierając telefon.
- Znajdź bilety na teraz do Chicago, błagam cię. Jakimkolwiek kosztem. - powiedziałam, czując sama jak zaczynam panikować. - Teraz. - podniosłam głos i się rozłączyłam, kładąc telefon na kolana.
- Uspokój się, szybko dotrzemy. - powiedział Nick, kładąc dłoń na moim kolanie. - Z twoim tatą będzie dobrze. - dodał, a ja pokiwałam głową, starając się w to uwierzyć. Musi być dobrze, to nie może się skończyć gdy jestem pokłócona z tatą, nie może.
- To miały być spokojne wakacje i odpoczynek, a wczoraj twoi rodzice, dzisiaj mój ojciec i w kółko praca. Ja chciałam tylko chwile spokoju. - szepnęłam, chowając twarz w dłoniach.
- Jeszcze znajdziemy na to czas. Teraz są rzeczy ważniejsze od tego. - zapewnił mnie, na co pokiwałam głową bo doskonale zdaje sobie z tego sprawę.
- Czemu nie możemy tam dotrzeć szybciej. - jęknęłam, patrząc za okno.
- Kayllen, uspokój się, nie dam rady przyspieszyć samolotu. - westchnął, na co pokiwałam głową. Chciałabym aby mógł, ale niestety, jest jak jest i tego nie zmienię. - Zaraz będziemy na lotnisku, a tam pójdziemy szybko do samolotu i polecimy. - obiecał. Spuściłam głowę i przytaknęłam. Zaraz będziemy na miejscu i pojadę do taty.

DangerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz