- Emilio! dove sono tutti ? (Gdzie są wszyscy?) - zapytałam, rozglądając się po holu w hotelu, gdzie powinni być goście z mojej strony. Jak się okazało, zaprosiłam łącznie dwadzieścia osób, nie dziesięć.
- Uspokój się bo już włączył ci się tryb włoski. - polecił Emilio, podchodząc do mnie z teczką. - Są w pokojach, Casey i Chloe poszli na plaże i kazali cię nie denerwować. - powiedział spokojnie, a ja pokiwałam głową.
- Okej, okej, jest dobrze. - wzięłam wdech, rozglądając się dookoła.
- Sala też jest gotowa i wygląda dokładnie tak, jak chciałaś, są piękne lilie i ogrom konwalii, pachnie jak niebo. - dodał, uspokajając mnie tym definitywnie.
- No to teraz pytanie roku, gdzie jest twój cholerny brat ? - zapytałam, unosząc brwi.
- To cięższa sprawa. - mruknął, marszcząc brwi. - Jest w drodze żeby dać rodzicom zaproszenia, wróci niedługo. - wyjaśnił, a ja pokiwałam głową.
- Ale ładnie wygadają te kwiaty ? - zapytałam, chcąc się upewnić bo z planerką jeszcze nie zdążyłam tam pojechać.
- Pięknie, dużo zieleni i białych kwiatów, złote dodatki i światła. Wszystko jest idealnie. - uśmiechnął się słabo, dając mi tak znać, że wszystko jest dobrze.
- Dziękuje. - westchnęłam z ulgą, przykładając dłoń do czoła.
- Suknia jest już w domu Nick'a, prawda ? - zapytał, a ja pokiwałam głową.
- Tak, czeka żeby ją ubrać i wziąć ślub. - uśmiechnęłam się, spoglądając na ogród hotelu, który jest zaledwie pięć minut drogi od naszej sali.Wszystko było planowane w dwa miesiące, ale najbardziej jestem zadowolona z sali, jest piękna, główna sala jest ogromna i posiada rzędy okien obok siebie, dzięki czemu jest tam jasno, na podłodze znajduje się biały marmur, który idealnie skomponuje się ze stołami z palonego drewna i białymi dodatkami. Wszystko wygląda tak, jak sobie wymarzyłam, szczególnie widok na morze z sali. W jej ogrodzie weźmiemy ślub i już nie mogę doczekać się tego dnia.
- Chodź, pojedziemy na sale i zobaczysz wszystko. - polecił, a ja pokiwałam głową i ruszyłam za nim do wyjścia.
- Napewno odprawiłeś wszystkich do pokoi? I gdzie Bug? Siedzi w pokoju ? - zapytałam, obracając się w jego stronę.
- Tak, nie robi żadnych problemów, jest w pokoju i siedzi na tyłku. - odpowiedział spokojnie. Podziwiam jego cierpliwość do mnie w czasie całego planowania ślubu. - A Diablo jest w domu, prawdopodobnie na ogrodzie, a ciocia Elle jest z rodziną na basenie i korzysta z Włoch. - dodał zanim zdążyłam zapytać.
- Świetnie. - skwitowałam, wsiadając do samochodu Emilio.
- Później odwiozę cię do domu żebyś w końcu poszła spać bo jest już prawie ósma wieczorem, a jutro o dziesiątej będą u ciebie styliści i Chloe. - powiedział, odpalając silnik.
- Okej. - zgodziłam się bo to najlepsza opcja. - Wasi rodzice będą źli. - mruknęłam, przez co uniósł kąciki ust. - To nie jest dobrze, przestań się cieszyć. - skarciłam go, ale jedynie parsknął śmiechem.
- Czekałem na takie coś od lat. - pokręcił głową, parkując już pod salą. - Chodź, zobaczymy twoją idealną sale. - dodał, wysiadając z samochodu, zrobiłam to samo i od razu zaczęłam iść do sali, gdzie już przez okna widzę ustawione stoły. - Jutro wszystko udekorują. - mruknął, a ja pokiwałam głową, wchodząc do środka. Większość rozmów przeprowadzał Emilio ponieważ mój włoski jeszcze nie jest na tyle dobry abym mogła powiedzieć wszystko, co bym chciała, ale byłam obok.
- Jest pięknie. - pokręciłam głową, rozglądając się po sali. - Kwiaty są w chłodni ? - zapytałam dla upewnienia.
- Tak, rano będzie je układał florysta. - odpowiedział, idąc za mną na środek sali.
- Czyli nie muszę się niczym martwić. - stwierdziłam, patrząc na morze, które jest dobrze widoczne, przez to że zachodzi słońce i rzuca na wodę niesamowitą poświatę.
- Jutro o piętnastej będę miał bratową. - uniósł kąciki ust, stając obok mnie.
- Ooo, cieszysz się. - uśmiechnęłam się, szturchając go ramieniem.
- Nie ciesz się, któregoś dnia jeszcze wrzucę cię do oceanu z jakiejś skarpy i nikt cię nie znajdzie. - stwierdził, przez co zerknęłam na niego.
- Skąd myśl, że nie zrobię tego pierwsza ? - zapytałam, unosząc brew. - Może już nawet mam dobre miejsce ?
- Nie lepsze niż moje. - pokręcił głową i ruszył do wyjścia, a ja za nim.
- Dobra, czas do domu. - mruknęłam, zamykając za nami drzwi i wsiadłam do samochodu.
- To był męczący dzień. - westchnął, a ja pokiwałam głową.
- Ale chociaż upijemy się na weselu. - stwierdziłam, przeczesując włosy dłońmi.
- W końcu mamy okazje. - parsknął śmiechem, co i ja zrobiłam, nie mogąc się powstrzymać.
- Tak, pierwszy raz. - pokręciłam lekko głową, dalej mając na ustach uśmiech. - Myślisz, że Nick będzie już w domu?
- Wątpię, ale chwile poczekasz i będzie. - zapewnił. Pokiwałam lekko głową i ułożyłam się wygodniej w fotelu, mimo że przed nami niewielki dystans.
- A mamy księdza ? - zapytałam, przypominając sobie o nim. Ja byłam za urzędnikiem, ale rodzina Nicholas'a jest zbyt religijna, jak i on sam. Po prostu od razu odrzucił tą opcje.
- Tak, mamy. - odpowiedział, podjeżdżając pod dom. - A teraz idziemy spać. - dodał, gasząc silnik. Wysiadłam z samochodu i powoli ruszyłam do bramki, pod którą już czekał na nas pies. Otworzyłam ją i przywitałam się szybko z psem, idąc dalej do wejścia.
- Nałożysz tylko psu jedzenie ? - zapytałam, obracając się w jego stronę.
- Nie. - odpowiedział, mijając mnie w wejściu i wszedł wgłąb domu. Jęknęłam przeciągle i zamknęłam za nami drzwi, wpuszczając też psa.
- No to chodź, damy ci jeść. - mruknęłam, ruszając do kuchni, a pies jak cień za mną. Jesteśmy tu już od tygodnia, dlatego kuchnia wygląda jak ta w naszym mieszkaniu, cała zawalona rzeczami, które powinny być w szafkach. Wzięłam z blatu pudełko z jedzeniem psa i nasypałam mu, odkładając je tym razem do szafki, gdzie jest reszta różnego jedzenia dla psa. Zamknęłam szafkę i ruszyłam do sypialni żeby się wykąpać i położyć spać bo jestem padnięta. Dzisiaj zwiedziłam całe miasto, jeżdżąc po ostatnie elementy, takie jak głupie skarpetki, które mi się skończyły.
CZYTASZ
Danger
RomantiekPoznałam go przypadkiem, uciekając od codzienności, szukałam samotności, a nie mężczyzny, ale wyleciałam sama i wróciłam z nim. Myślałam, że go znam, prawda okazała się inna, ale czy napewno gorsza ?