- Co ty tu robisz ? - zapytałam, widząc Theo, który szedł przez biuro, obserwowany przez policjantów.
- Masz obiad, przyjechałem z czymś dobrym. - powiedział, wchodząc do mojego laboratorium i podał mi pudełko jedzenia.
- Dzięki. - przyznałam, biorąc je i usiadłam w jednym z dwóch foteli u mnie. - I jak tam Sally? - zapytałam, otwierając opakowanie.
- Dalej dziwna, daje jej szanse od prawie trzech tygodni. - westchnął, pakując sobie sajgonkę do buzi.
- Byłam z nią na kawie i czułam się chyba bardziej niekomfortowo niż ona, zwłaszcza że Masy zadzwoniła, że mają topielca, a ja przy kawie zaczęłam o nim rozmawiać. - westchnęłam, na co się skrzywił. - Chyba po tym za mną nie przepada. - przyznałam, biorąc pałeczkami makaron.
- Ja sam zaczynam cię przez to nie lubić. - zapewnił, na co uśmiechnęłam się lekko. - A jak tam Nick i mieszkanie ? - zapytał, co jest tematem rzeką.
- Napotkali problem w łazience, rury zardzewiały i trzeba je wymieniać. - przyznałam, na co się krzywił. Tak, ogrom pracy i nerwów. - Ale mam już w połowie salon i sypialnie, dzisiaj powinno przyjść łóżko. - dodałam, biorąc łyk soku, jaki tu mam.
- A ty masz jakieś nowe informacje co do testamentu ? - zapytał, ale pokręciłam głową.
- Nie, ale dostałam laptop taty, muszę go odszyfrować bo wszyscy wiemy jakiego bzika na jego punkcie miał. - mimowolnie przewróciłam oczami, nie mogąc normalnie się doczekać tej mozolnej pracy.
- Jak ty to zrobisz ? - zapytał, co już jest łatwiejsze.
- Podepnę go pod policyjny program. - odpowiedziałam, wzruszając ramionami. - Zajmie to kilka godzin lub dni, ale może tam coś znajdę skoro schował go na dnie szafy w biurze. - mruknęłam, a on pokiwał głową.
- Lepiej się pospiesz bo mama chciała wejść do głównego hotelu, ochrona jej nie pozwoliła, ale gdy przyjdzie z policją, będzie źle, przecież jedna czwarta według prawa jest jej. - westchnął, co nie brzmi dobrze.
- Zrobię co mogę, ale wiesz że jest ciężko, zwłaszcza kiedy Nick siedzi w pracy całą dobę. - przyznałam, zakładając wystający kosmyk włosów za ucho.
- Wiem, dlatego próbowaliśmy z Ilai'iem znaleźć cokolwiek w jego domowym biurze, ale na nic. - powiedział. Pokiwałam lekko głową bo co innego możemy robić ? Tak naprawdę to prawnicy zajmują się walką o hotele, których nawet nie chcemy, ale jeszcze bardziej nie chcemy żeby mama je przejęła.
- Nie wiem Theo, po prostu nie wiem co robić bo co jeśli tata nic nie zostawił ? - zapytałam, odkładając jedzenie na bok.
- Wiesz jak zorganizowany był, nie zrobiłby tego. - pokręcił głową, ale zaczynam w to wierzyć.
- Nie wiem. - mruknęłam, wzdychając cicho. - Wszędzie jest pusto. - przypomniałam, a on pokiwał głową.
- Pojedziemy do jego biura, przeszukamy, tam chował wszystko, czego nie chciał żebyśmy widzieli. - powiedział spokojnie, klepiąc mnie po kolanie. - Nie powiesiłby go przecież w ramce. - prychnął, a ja dostałam objawienia. Właśnie to by zrobił.
- Jedziemy do domu. - stwierdziłam i wstałam z miejsca, ruszając do wyjścia.
- Czemu ? - zapytał, ruszając za mną, ale nie odpowiedziałam.
- Masy! Będę za godzinę ! - krzyknęłam, idąc przez biuro.
- Kup kawę wracając ! - odkrzyknęła, co zostawiłam bez komentarza bo kupię ją. Jeśli cholera się uda kupię kawę dla całego komisariatu.
- Kay, o co chodzi ? - zapytał Theo, łapiąc mnie za ramie.
- Ojciec zostawił testament, wiem gdzie jest. - odpowiedziałam pospiesznie, a on ruszył szybkim mrokiem do wyjścia.
- Gdzie ? - zadał kolejne pytanie, biegnąc do mojego samochodu.
- Zostawił to w cholernej ramce. - powiedziałam, wsiadając do swojego auta, a on z lekkim opóźnieniem zrobił to samo.
- Oszalałaś. - mruknął, kręcąc lekko głową.
- Ta jego ramka, gdzie ma dyplom z zakończenia jakiegoś kursu. - przypomniałam, zerknął na mnie, marszcząc lekko brwi. - Ten z kursu na instruktora nurkowania czy coś takiego. - mówiłam dalej, a po tych słowach chyba zaczął rozumieć.
- Ten dyplom nie ma sensu. - westchnął, ale właśnie o to chodzi.
- Tata kochał takie rzeczy, nawet po śmierci sprawia, że jest ciężej. - burknęłam, zatrzymując się na światłach.
- Jakby nie mógł zostawić go u notariusza. - przewrócił oczami. Tak, to zdecydowanie byłoby łatwiejsze.
- Musimy mieć go przed matką, inaczej, jesteśmy w dupie. - powiedziałam, ruszając szybko i zerknęłam na brata.
- Nigdy by nie wpadła na to, że będzie w ramce. - zapewnił, ale nie mam pojęcia. Mogła znaleźć go przypadkiem.
- Miejmy nadzieje. - poleciłam, przyspieszając na prostej żeby dotrzeć jak najszybciej jej do domu bo za niedługo muszę wrócić do pracy.

CZYTASZ
Danger
Любовные романыPoznałam go przypadkiem, uciekając od codzienności, szukałam samotności, a nie mężczyzny, ale wyleciałam sama i wróciłam z nim. Myślałam, że go znam, prawda okazała się inna, ale czy napewno gorsza ?