31.

462 11 0
                                    

Kayllen

- Bug, miło cię widzieć. - powiedziałam, zerkając na niego zza ramienia. - Ale co robisz na komisariacie ? - zapytałam, odkładając na blat swoją kurtkę.
- Wiedziałem, że kończysz. - odpowiedział, na co zmarszczyłam brwi. - Nick. - mruknął i wszystko stało się jasne. - A ja, jako świetny przyjaciel, zabieram cię na piwo i obiad. - stwierdził, na co pokiwałam głową.
- No to idziemy. - wzruszyłam ramionami i wzięłam z powrotem kurtkę, ruszając na zewnątrz. - Masy, jeśli pojawi się trup w nocy, daj mi się wyspać. - poprosiłam, a ona parsknęła śmiechem i pokiwała głową.
- Zadzwonię jedynie za cztery dni. - obiecała i to jest piękne.
- Dzięki bo Nick prawie wywalił mnie z domu jak wczoraj zadzwoniłaś o trzeciej. - przyznałam, na co zaśmiała się głośno, kiwając głową.
- Idź świętuj swoje zaręczyny. - przewróciła oczami, lekko mnie szturchając.
- Oj tak, będziemy. - powiedział Bug, obejmując mnie ramieniem w barkach, przez co szturchnęłam go łokciem.
- Lepiej uważaj na niego, chyba nie chcesz po raz kolejny trafić na dołek ? - drugą część zdania skierowała do Bug'a, przez co uśmiechnęłam się niezręcznie. 
- Nie, spokojnie, jeden wieczór z tobą starczy. - zapewnił, przez co walnęłam go z łokcia, ciągnąc do wyjścia.
- Pa, do jutra. - uśmiechnęłam się do kobiety, co odwzajemniła, puszczając mi oczko. - Nie chce wiedzieć. - powiedziałam od razu, patrząc na niego krytycznie.
- Hej, nic nie zrobiłem. - rzucił na swoją obronę, przez co uniosłam brew, zakładając ręce na piersi. - Dobra, chodź. - burknął i otworzył drzwi komisariatu, wypuszczając mnie. - Ciesz się, że twój narzeczony nie jest bywalcem tej komendy. - powiedział, przez co westchnęłam cicho.
- Co, daje się złapać tylko poza Chicago ? - rzuciłam prześmiewczo, idąc do jego samochodu.
- Nie daje. - odpowiedział, ale to dobrze. Niesamowicie dobrze.
- Ej, zmieniałam ci tydzień temu uszczelki i drzwi. - stwierdziłam, widząc znajome auto. - Jakim cudem tak załatwiłeś drzwi ? - zapytałam bo jestem naprawdę ciekawa.
- Nie wyrobiłem na zakręcie i przypadkiem napatoczył się naprawdę przypadkowy facet. - mówił powoli, na co zmarszczyłam brwi, patrząc na niego.

Nie chodzi tu o to, że prawdopodobnie była to akcja i ktoś, kto chciał go zabić i już zapewne nie żyje, ale o to jak jest to fizycznie możliwe. Już zaczęłam starać się sobie to wyobrazić i każdy scenariusz przewiduje skasowane auto.

- Stał na środku drogi, a ja użyłem umiejętności driftowania. - streścił, a ja pokiwałam głową bo to ma więcej sensu niż to co ja wymyśliłam.
- Okej, następnym razem staraj się nie rozwalać auta bo Ilai kazał mi samej wyjąć stare drzwi. - poprosiłam, wsiadając do środka, a on dalej stał i się na mnie patrzył.
- Więc ty nie żartujesz, że to robiłaś ? - zapytał, przez co spojrzałam na niego i pokręciłam głową. Uniósł wysoko brwi i obszedł auto, wsiadając na miejsce kierowcy. - Okej, Nick się ustawił. - mruknął, na co wzruszyłam ramionami, ale tak naprawdę to ja się ustawiłam.
Gdy Nick wszedł do mojego życia, z czasem wprowadził do niego chaos, nie zawsze dobry, ale dzięki niemu uczę się akceptować coś, czego nie można zmienić i próbować zmienić to, co mogę, a on daje mi wiele wsparcia i otwiera przede mną drzwi do nowych możliwości.
- Ale spokojnie, gdy będę potrzebował mechanika na już, mam twój numer. - dodał, wyrywając mnie z zamysłu. - Lub gdy skończę w pace. - parsknął cicho, przez co uderzyłam go w ramie.
- Wtedy usuń mój numer. - poleciłam, podwijając pod siebie nogę. 
- No co ty, za dużo korzyści. - zerknął na mnie, unosząc kącik ust, a ja pociągnęłam go za przydługie włosy, przez co się skrzywił. Już chciał coś powiedzieć, ale mój telefon zaczął dzwonić, przez co go wyjęłam, widząc że dzwoni Nick.
- Hej, coś się stało ? - zapytałam, opierając się plecami o drzwi pasażera.
- Jesteś z Bug'iem? - zapytał, brzmiąc na podenerwowanego, przez co spojrzałam na mężczyznę, który co chwila na mnie zerka, napewno chcąc wiedzieć o co chodzi.
- Tak, a co ? - zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc dlaczego się denerwuje.
- Kurwa, to dobrze. - westchnął, brzmiąc jakby odczuł ulgę. - Ktoś się do nas włamał. - powiedział, ale to chyba do mnie nie dociera.
- Do nas ? - zapytałam bo tak, wpierw zwróciłam uwagę na to jak nazwał jego mieszkanie, a może już nasze ?
- Tak. - odpowiedział, a ja pokiwałam głową. Chwila, ktoś się do nas włamał.
- I coś wiesz ? - zapytałam, unosząc brew. - Bug, jedziemy do mieszkania. - zdecydowałam, a on kiwnął głową i gwałtownie zawrócił, przez co złapałam się mocno fotela.
- Nie przyjeżdżaj. - rozkazał, ale mam go aktualnie gdzieś.
- Jestem technikiem policyjnym, zobaczę trzy razy więcej od ciebie. - stwierdziłam bo to jest niepodważalne.
- Wygląda na to, że ktoś chciał czegoś od ciebie. - mruknął, na co uniosłam brwi. Kto może czegoś ode mnie chcieć ? O mój...
- Matka. - powiedziałam, zagryzając wargę. - Niedługo będę, zadzwoń do Millera, a jak wrócę przejrzymy wszystko i sprawdzimy czy coś zabrali. - poleciłam i się rozłączyłam, kładąc telefon na fotel.
- Ktoś się do was włamał ? - zapytał, a ja pokiwałam głową.
- I chciał czegoś ode mnie, to napewno sprawa matki, szuka czegokolwiek żeby wygrać sprawę. - mruknęłam, zagryzając wargę. Cholerna wariatka.
- Napisz do chłopaków czy oni nie zastali niespodzianek. - polecił, a ja kiwnęłam głową i z powrotem wzięłam telefon, pisząc do Ilai'a.

DangerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz