Weszłam do domu i zrzuciłam z siebie szpilki, od których nogi prawie mi już odpadają. Spojrzałam na psa i pogłaskałam go, powoli ruszając do salonu.
- Dłużej się nie dało ? - usłyszałam głos Nick'a, przez co zmarszczyłam brwi i weszłam do salonu, gdzie Nicholas siedzi w fotelu z kieliszkiem wina. - Masz smar na włosach. - zauważył, przez co wzięłam w dłoń swoje włosy i faktycznie mam na nich czarne plamy.
- Cholera, a mówili mi żebym związała włosy gdy sprawdzam silnik. - jęknęłam, siadając na kanapie i bezsilnie na nią opadłam.
- Zmęczona ? - zapytał, przez co spojrzałam na niego spod przymrużonych powiek.
- Nie, tryskam energią. - sarknęłam, przykrywając oczy dłonią. - A Emilio coś pisał ? Bo mi telefon padł z pięć godzin temu.
- Pisał że jest niezły syf w dokumentacji, a to co ci pokazali to namiastka. - odpowiedział. Wzięłam wdech, nie chcąc się tym denerwować bo już i tak te hotele przynoszą mi ogrom nerwów.
- Świetnie, niech jeszcze wyjdzie, że są burdelami. - burknęłam, kręcąc głową.
- Sama dystrybucja narkotyków starczy. - stwierdził. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego, nie wiedząc czy krzyczeć czy może płakać.
- Czasami jesteś bezużyteczny. - powiedziałam i wstałam z miejsca tylko po to żeby wziąć ze stolika butelkę wina.
- Za to ty to jesteś niezbędna do wszystkiego. - sarknął, będąc tym o włos od spania na kanapie.
- Wiesz jak wygodna jest ta kanapa ? - zapytałam, a on z widoczną dezorientacją pokręcił głową. - A chcesz się przekonać ? - syknęłam, zwężając powieki.
- Nie, dziękuje. - mruknął, biorąc łyk wina z kieliszka.
- To przestań, od samego rana pracowałam, łącznie w trzech miejscach więc mnie nie wkurwiaj. - poleciłam, biorąc duży łyk alkoholu z butelki.
- Okej, już się nie odzywam. - przewrócił oczami, ale to znakomicie. Kiwnęłam głową i zamknęłam oczy, chcąc chwile odpocząć przed tym jak będę musiała ogarnąć mieszkanie bo Nick nic nie zrobił, ale ledwo sam się podnosi z łóżka, stękając przy tym jakby robili mu kolejną dziurę w ciele. Sama nie byłam lepsza, ale próbowałam być samodzielna, on nie jest.
- Wstaw jutro pranie. - mruknęłam, podnosząc się z miejsca i rozejrzałam się dookoła. - I co ty tu robiłeś, że jest taki bałagan? - zapytałam, zaczynając zbierać naczynia ze stolika.
- Zostaw, jutro będzie sprzątaczka. - polecił, przez co spojrzałam na niego i pokręciłam lekko głową.
- Nie, sami umiemy posprzątać. - przypomniałam, ruszając z naczyniami do kuchni.
- Aktualnie nie podniosę ręki więc nie posprzątam. - zauważył, na co westchnęłam cicho, wkładając naczynia do zmywarki.
- Uwierz mi. Dasz radę. - zapewniłam, patrząc na zlew i miałam ochotę uderzyć głową w blat. Dlaczego nie mogliśmy sprzątać na bieżąco ?
- Kay, uspokój się, posprzątamy to jutro. - powiedział, ale nie będę miała na to czasu.
- Nie wiem jak ty, ale ja jutro spędzę cały dzień w warsztacie z przerwami na trupy. - obróciłam się w jego stronę, opierając się o wyspę kuchenną.
- Czemu masz odwalać prace za braci ? - zapytał, marszcząc brwi.
- Bo Ilai spędzi cały dzień ogarniając hotel, a ja będę z Theo w warsztacie. - odpowiedziałam, wkładając ostatni kubek do zmywarki i zamknęłam ją nogą, ruszając z powrotem do salonu.
- W sumie to brzmi jak dobra relacja rodzeństwa. - zauważył, a ja kiwnęłam głową i wzięłam ze stolika magazyny i ułożyłam je na półce.
- Mhm, wstawaj i rusz się, nie będziesz siedział przez dwa tygodnie na tyłku. - obróciłam się w jego stronę.
- Jest późno, jutro to ogarnę. - obiecał, ale szczerze wątpię, że cokolwiek zrobi sam.
- Proszę cię, nie chce żeby ktoś obcy mi tu sprzątał. - poprosiłam, opierając się dłońmi o oparcie kanapy.
- Dobra, odwołam wizytę i sam posprzątam. - burknął, wyjmując telefon z kieszeni spodni. Kiwnęłam głową i wzięłam z oparcia kanapy jego bluzę, z którą skierowałam się powoli do łazienki, a gdy do niej weszłam, wzięłam wdech.
- Czy to są jakieś jaja ? Mieszkają tu dwie osoby, a prania jakby mieszkało sześć. - burknęłam, rzucając bluzę na stertę ubrań obok kosza na pranie, który jest przepełniony. Super.
- Zostaw to pranie ty uparta kobieto, wykąp się i idź spać! - krzyknął Nick, przez co wychyliłam się z łazienki i spojrzałam na niego.
- Kąpałam się w warsztacie. - powiedziałam głośno, zrzucając z siebie marynarkę i resztę ubrań, rzuciłam je na stertę i wzięłam z wieszaka swój szlafrok, który założyłam i wyszłam z łazienki, kierując się z powrotem do salonu.
- To zmyj ten smar z włosów. - pokręcił głową, przez co cofnęłam się do łazienki i podeszłam do umywalki. Puściłam wodę, w którą wpakowałam kosmyki włosów, na których jest smar i zaczęłam go zmywać, co nie należy do przyjemnych i łatwych. Gdy w końcu go zmyłam, wytarłam włosy ręcznikiem i zakręciłam wodę, w końcu wychodząc z łazienki.
- Idziesz spać czy jeszcze zostajesz ? - zapytałam, zarzucając włosy do tyłu.
- Idę. - odpowiedział, podnosząc się, mocno się przy tym krzywiąc. - Kurwa, to boli i męczy. - westchnął, ruszając powoli do sypialni.
- Naprawdę. - sarknęłam, wchodząc schodami do góry. Nigdy w moim życiu nie zapomnę bólu jaki mi towarzyszył, to ile łez wylałam, jak bezsilna i słaba byłam. To był ciężki okres, szczególnie że nie wiedziałam co się dzieje w moim życiu. Na szczęście teraz to się ułożyło, przynamniej w jakiejś części.
- Dobra, ty byłaś unieruchomiona całkowicie. - mruknął, a ja pokiwałam głową. - Nie będziesz unikała chodzenia do hotelu i pracy w nim, prawda ? - zapytał, przez co obróciłam się, idąc tyłem do łóżka.
- Będę puki wszystkiego nie ogarną, ja nie mam na to czasu, szczególnie że mogą wezwać mnie w każdej chwili na komisariat. - odpowiedziałam szczerze, wzruszając lekko ramionami.
- Więc jednak wpakowałaś braci w hotele. - zauważył, a ja kiwnęłam głową. To było do przewidzenia, moi bracia mimo że tego nie powiedzą, będą próbowali mi pomóc bo jestem ich młodszą siostrą, a za tym idą przywileje.
- Urok młodszej siostry. - uśmiechnęłam się lekko, rzucając na materac i westchnęłam cicho, czując jak przyjemne uczucie to jest.
- Ta, urok najstarszego brata nie jest taki fajny. - mruknął, powoli kładąc się obok mnie.
- Ilai też nie zachwala. - mruknęłam, na leżąco pozbywając się szlafroka, przez co zostałam nago, ale tak śpi mi się najlepiej. Przykryłam się kołdrą i ułożyłam się na boku, splatając nasze dłonie pod kołdrą.
- Nie ma czego, musisz brać odpowiedzialność za te gnojki. - burknął, przewracając oczami.
- Mnie tam nauczyli montować turbo. - powiedziałam, unosząc lekko brew.
- Cóż, jedyne czego Fran się ode mnie nauczyła to obsługa broni i to w trakcie broń jej wystrzeliła i zrobiła dziurę w salonie matki więc chyba oblałem test na brata. - stwierdził, przez co zaśmiałam się cicho, podnosząc na niego wzrok.
- Ja kiedy Theo uczył mnie wymieniać olej, nie wiem, miałam z piętnaście lat, pośpieszyłam się i otworzyłam zawór, nie zdążył podbiec lub krzyknąć żebym tego nie robiła od razu i oparzyłam się gorącym olejem. - przyznałam, lekko się krzywiąc. - Skończyłam na pogotowiu z oparzeniami drugiego stopnia. - dodałam, nie mając dobrych wspomnień z tego dnia.
- Więc stąd masz tak załatwione przedramię. - powiedział, jakby właśnie coś odkrył, ale nic nie odkrył.
- Mhm, jak tylko to się zagoiło chciałam zakryć to tatuażami, ale miałam zaledwie szesnaście lat, rodzice się nie zgodzili, później też mieli z tym problem więc odpuściłam, ale raczej w ciągu kilku miesięcy to zakryje. - przyznałam, spoglądając na swoją rękę, która dzięki wielu zabiegom wygląda świetnie, ale dalej są blizny.
- Jestem jak najbardziej za. - zapewnił, ale wiem to doskonale.
- Mhm. - mruknęłam, zamykając oczy. - Idę spać, jak chcesz zapal sobie lampkę, ale zgaś światło. - poprosiłam, a on bez słowa zgasił całkowicie światło, biorąc laptop. - Dzięki.
- Dobranoc. - szepnął, całując mnie w głowę.
- Branoc. - ziewnęłam, zamykając oczy.

CZYTASZ
Danger
RomansaPoznałam go przypadkiem, uciekając od codzienności, szukałam samotności, a nie mężczyzny, ale wyleciałam sama i wróciłam z nim. Myślałam, że go znam, prawda okazała się inna, ale czy napewno gorsza ?