Siedziałam w łóżku z winem, czekając na Nicholasa, jest już prawie piąta, ale nie czuje się zmęczona, dalej trzymają mnie emocje związane z nową pracą. Spojrzałam na psa i pogłaskałam go, a drugą dłonią z kieliszkiem poprawiłam włosy bo opadają mi na twarz. Westchnęłam cicho i osunęłam się niżej na łóżku, biorąc laptopa z szafki nocnej, ale odłożyłam go, zastępując telefonem. Sprawdziłam po raz kolejny godzinę, widząc piątą siedem. Gdzie on się podziewa ? Zawsze był przed piątą, najpóźniej punkt piąta, a już jest po. Nie ukrywam, martwię się jak jasna cholera, a nie chce dzwonić bo nie wiem co robią, może mogę mu tak zagrozić ? Zagryzłam wargę i wstałam z łóżka, ruszając powoli na dół żeby zastąpić wino herbatą, może ona pomoże mi zasnąć lub chociaż się uspokoić. Pokonałam schody i poszłam do kuchni, gdzie od razu nastawiłam wodę na herbatę i oparłam się o blat, patrząc na korytarz, prowadzący do drzwi wejściowych. No dalej Nick, wracaj. Z westchnieniem wyłączyłam czajnik i ruszyłam na przedpokój, gdzie znajduje się smycz psa, wzięłam ją w dłoń, co przywołało zwierze. Zapięłam go na nią i wsunęłam buty na stopy, opuszczając mieszkanie, zamknęłam je za sobą kluczem i ruszyłam do windy, wcisnęłam przycisk, dzięki czemu winda ruszyła, oparłam się o ścianę i spojrzałam na psa, który siedzi i czeka aż puszka znajdzie się na naszym docelowym piętrze. Westchnęłam głośno i przetarłam twarz dłonią, czując jak jestem zestresowana, nie wiem kiedy on wróci i nie wiem czy coś się stało, czy może nie wiem, poszli sobie na piwo. Nie mam bladego pojęcia i to mnie przeraża, gdyby jednak zdecydował się na piwo to napewno by zadzwonił. Z letargu wybudził mnie dźwięk otwierających się drzwi windy i pociągnięcie psa, przez co weszłam do środka, gdzie wcisnęłam parter i kucnęłam obok psa, obejmując go ramionami.
- No i co ten twój pan odwala ? - zapytałam z westchnieniem, patrząc na psa. Spojrzał na mnie, zapewne nie ogarniając co się dzieje. Podniosłam się na równe nogi i oparłam o ścianę, czekając aż będę mogła wyjść z windy. Chce się kawałek przejść żeby może uspokoić umysł i aby czas szybciej minął. Wyszłam z windy i szybko opuściłam klatkę, idąc od razu na drugą stronę ulicy, gdzie znajduje się park. Świeci pustkami, przez co nim doszłam do ławki spuściłam psa i przewiesiłam sobie smycz przez szyje, idąc przed siebie. Gdy zobaczyłam pierwszą ławkę usiadłam na niej i śledziłam psa spojrzeniem, nie chcąc go zgubić, ale dzięki temu że robi się już jasno nie będzie ciężko. Siedziałam na ławce, patrząc się przed siebie i nie wiedziałam co zrobić ze sobą, ciężko mi usiedzieć na miejscu, ale też nie chce wracać do mieszkania. Chce mieć pewność, że jest bezpieczny i zasnę z nim u boku, nie sama. - Diablo !- krzyknęłam, widząc że zerwał się z miejsca. - Stój ! - wydarłam się, ruszając szybko za nim. Widziałam jak biegnie pod klatkę więc ja jak wariatka za nim. Co za pies. - Co z tobą jest nie tak? - zapytałam, opierając się o kolana dłońmi.
- A z tobą ? Jest po piątej a ty latasz z psem? - usłyszałam za sobą głos Emilio, przez co odwróciłam się w jego stronę, szukając wzrokiem Nicholas'a. - Nie ma go. - powiedział, czym mnie zestresował. Dlaczego go nie ma ?
- Gdzie on jest ? - zapytałam, trzęsącymi się dłońmi zapinając psa na smycz. - Emilio. - nacisnęłam na niego, czując jak moje serce łomocze.
- Uspokój się, pojechał coś załatwić i powiedział żebym przyjechał cię uspokoić bo pewnie szalejesz, ale nie spodziewałem się, że o piątej rano latasz w jakiejś koszulce i spodenkach po dworze z psem. - powiedział, akcentując ostatnie słowa. - Czy ty wiesz, że ktoś mógłby cię zgwałcić? - zapytał, marszcząc brwi.
- Nie mogłam zasnąć bo ktoś nie mógł mnie poinformować, że wrócicie później. - prychnęłam, kręcąc głową. - Co on załatwia? - zapytałam, zagryzając wargę.
- Już ci się udziela praca w policji ? - zapytał, unosząc brew. Westchnęłam cicho i ruszyłam w stronę klatki, chcąc po prostu iść do domu i wypić herbatę. - Dobra, czekaj. - powiedział, przez co się zatrzymałam i obróciłam w jego stronę. - Powinien być za godzinę, może mniej. - westchnął, ale mi to nie pomogło, wręcz pogłębiło mój dół. Jak to ? Dlaczego go jeszcze nie ma ?
- Idę do góry, pa. - burknęłam i obróciłam się na pięcie, ruszając z powrotem w drogę do mieszkania. Wpisałam kod do klatki i weszłam, ruszając od razu do windy. Czułam jak pod powiekami zbierają mi się łzy, ale mam już dość, czekam od prawie czterech godzin, a teraz dowiaduje się, że nie wróci przez jeszcze kolejną i nie mógł mi tego chociaż napisać. Musiał wysłać do tego swojego brata, przecież. Pokręciłam głową i wyszłam z windy, idąc do drzwi mieszkania, otwierając je kluczem odpięłam smycz psa i weszłam do środka. Zrzuciłam buty ze stóp i prawie biegiem znalazłam się u góry, wracając do łóżka. Przykryłam się kołdrą i otarłam wierzchem dłoni łzy, które samoistnie zaczęły spływać po mojej twarzy, ale nic nie poradzę na to, że mnie zawiódł. Zaliczyłam bezsenną nockę, a już tak naprawdę jutro idę na spotkanie o prace i będę miała rozwalony cały harmonogram dnia i nie będę mogła zasnąć bo się zamartwiam.

CZYTASZ
Danger
عاطفيةPoznałam go przypadkiem, uciekając od codzienności, szukałam samotności, a nie mężczyzny, ale wyleciałam sama i wróciłam z nim. Myślałam, że go znam, prawda okazała się inna, ale czy napewno gorsza ?