5.

1.1K 26 0
                                    

Nie wierze, że już dzisiaj wieczorem mam samolot. Strasznie nie chce opuszczać Seattle, zwłaszcza wiedząc że on tu zostaje. Niby to tylko tydzień, bo jedynie tyle się znamy, ale mam wrażenie że znam go znacznie dłużej i chce go poznać do końca.

Westchnęłam cicho i zerknęłam na zegarek, widząc że już prawie druga, a co za tym idzie, niedługo muszę wychodzić bo idę z nim na obiad do jakiejś knajpki niedaleko plaży. Jestem tym podekscytowana, ale czuje smutek bo to nasze ostatnie godziny. Wstałam z kanapy i poszłam do sypialni, gdzie założyłam na siebie jasne jeansy z wysokim stanem i dołożyłam krótki, kremowy top na cienkich ramiączkach. Założyłam jeszcze białe trampki za kostkę i opuściłam pokój, biorąc z komody przed nim torebkę, w której mam wszystko. Założyłam ją sobie na ramie i wyszłam z apartamentu, idąc do windy, która jest na moim piętrze. To chyba najbardziej ruchliwie ze wszystkich. Weszłam do środka i wcisnęłam parter, a winda ruszyła w dół. Oparłam się o ścianę i spojrzałam na swoje paznokcie, które potrzebują kosmetyczki bo robiłam je kilka dni przed wyjazdem, nigdy nie robię na nich nic specjalnego, lekko przedłużone, delikatne, nudne i lubię to. Są piękne i subtelne.

Nim się obejrzałam już opuszczałam hotel, ruszając w stronę zatoki, która jest bliżej mnie niż Nicholasa, dzięki czemu będę tam w chwile, a z tego co pamiętam jak zobaczę duży szyld „Molly's" to jestem na miejscu. Liczę, że się nie zgubie bo nie znam miasta ani trochę. Przemierzałam ulice, patrząc na różne budynki, które są kompletnie różne od tych w Chicago, za którym szerze mówiąc zaczynam tęsknić, nie za ludźmi, a miastem. Tam się wychowałam i to jest moje miejsce, po prostu dom.
- Spóźniona. - usłyszałam przed sobą jego głos, przez co się wzdrygnęłam, łapiąc za serce.
- Cholera, nie strasz. - jęknęłam, patrząc na niego. Zaśmiał się cicho i pocałował mnie w głowę, złapał mnie za dłoń i weszliśmy do środka, gdzie usiedliśmy przy oknie z widokiem na zatokę. - Wiesz, że wieczorem wracam? - zapytałam, opadając plecami na oparcie krzesła.
- A co jeśli nie wrócisz ? - zapytał, na co zmarszczyłam brwi. O co mu chodzi ? - Zostaje tu jednak jeszcze trzy dni, nie siedem, może wrócisz ze mną ? Napewno będzie ci raźniej w samolocie ze mną. - zaproponował, uśmiechnęłam się lekko, tak naprawdę nie mając nic do stracenia bo nie jestem gotowa na atak rodziców.
- A gdzie się zatrzymam? - zapytałam, zdając sobie sprawę, że przecież już od jutra mój pokój będzie zajęty.
- U mnie. - odparł jakby to było oczywiste. Cóż, nie było.
- Trzy dni ? - zapytałam po raz kolejny, a on pokiwał głową. To tylko trzy dni, chociaż może aż. Trzy dodatkowe dni spokoju. - Zgoda. - uśmiechnęłam się, co i on zrobił, łapiąc mnie za dłoń.
- Niezmiernie mnie to cieszy, tylko jutro mam spotkanie, pojutrze też, ale są rano, może jeszcze się nie obudzisz. - powiedział, na co powoli pokiwałam głową. Przecież przyjechał tu w sprawach służbowych, jak mogłabym mu powiedzieć, że mam to gdzieś. Nie mam i nie będę miała.
- Bez obaw, umiem zająć swój czas. - zapewniłam go. Spojrzał na mnie z małym uśmiechem i pokiwał głową, kładąc nasze dłonie na stoliku.
- No to na co masz ochotę ? - zapytał, podając mi jedno menu. Otworzyłam je i przejrzałam szybko, zastanawiając się co może być dobre.
- Spaghetti ze szpinakiem, pesto i rukolą. - powiedziałam po chwili, okładając kartę. Kiwnął głową i podniósł rękę, dając znać kelnerce, aby podeszła.
- Co państwo chcą zamówić ? - zapytała, patrząc na nas z uśmiechem.
- Spaghetti ze szpinakiem, pesto i rukolą, a do tego pizza z szynką i kukurydzą. - powiedział, a ona to zapisała, zerkając na niego. Okej? Czemu ona się tak na niego gapi.
- Coś do picia ? - zapytał, a ja pokiwałam głową.
- Tak, jedna biała kawa i.. - spojrzałam na Nicholasa aby skończył treść zamówienia bo nie mam pojęcia co chce wypić lub co lubi, ale się dowiem.
- I czarna kawa. - dokończył, a ona zapisała to i posyłając nam ostatni uśmiech odeszła od stolika. - Nad czym myślisz ? - zapytał, na co tylko pokręciłam głową, nie chcąc być pierdołą. - No mów. - zachęcił, machając ręką.
- po prostu nie wiem jak będzie po powrocie, czy rodzice dadzą mi spokój, czy znajomi w końcu przestaną być naciągaczami i czy moi przyjaciele mnie nie zabiją. - westchnęłam, a on złożył delikatny pocałunek na moich ustach.
- Znajdziesz jakieś rozwiązanie, wiem to. - powiedział, na co lekko pokiwałam głową. Innego wyjścia nie ma, jednak chce żyć w spokoju. - A o której musisz się wymeldować ? - zapytał, zmieniając temat, co jest mi bardziej na rękę.
- O czwartej, dlatego jak zjemy muszę iść zabrać rzeczy. - powiedziałam, a on powoli pokiwał głową.
- No to pojedziemy i od razu zawieziemy rzeczy do mnie. - stwierdził, co jest naprawdę fajnym pomysłem i szczerze mówiąc nie mogę się doczekać żeby zostać tu z nim jeszcze przez kilka dni. - A co później chcesz robić ? - zapytał, skupiając spojrzenie na mnie.
- Może poleżymy na kanapie przy filmach, popcornie, jakiś chipsach i innych takich ? - zapytałam, uśmiechając się lekko.
- Pomysł jest niezły. - przyznał, wydymając lekko usta. - Pojedziemy jeszcze do sklepu, kupimy co chcemy i zostanie tylko wybrać film. - dodał, a ja uśmiechnęłam się szeroko.
- Świetnie - skwitowałam, zerkając w bok na zatokę.
- Co planujesz zrobić jak wrócisz do domu ? - zapytał, na co wzruszyłam ramionami. To jest naprawdę coś, czego nie wiem.
- Nie wiem, ale chyba powinnam zadzwonić do matki, że żyje żeby nie poszła na policję. - westchnęłam, opierając głowę o dłoń.
- Przydałoby się. - stwierdził. Pokiwałam lekko głową, wzdychając cicho.
- Mhm, a jak wrócę to chyba zamknę się w mieszkaniu i będę udawała, że mnie nie ma. - powiedziałam, uśmiechając się lekko.
- Zwariowałaś. - prychnął, ale pokręciłam głową bo naprawdę planuje to zrobić.
- Ja po prostu mam dość, jednak chyba wole ciszę i spokój. - przyznałam, uśmiechając się lekko.
- I musiałaś uciec żeby to zrozumieć ? - zapytał, a ja z cichym śmiechem pokiwałam głową. - Jak na osobę, która ma dość dalej jesteś bardzo radosna i uśmiechnięta, jaki jest twój sekret ? - zadał kolejne pytanie, unosząc kącik ust.
- Moje radosne usposobienie. - odparłam. Zaśmiał się cicho, spuszczając głowę i z uśmiechem przejechał językiem po tylnych zębach. - Którego ty nie masz, jesteś poważny. - stwierdziłam, a on wzruszył ramionami. - Ale masz swoje momenty. - dodałam, celując w niego palcem. Parsknął śmiechem, kręcąc głową.
- Tak, do tego jesteś niemożliwa. - westchnął, opierając się o oparcie krzesła i założył ręce na klatce piersiowej.
- To już ustaliliśmy. - uśmiechnęłam się, siadając w takiej samej pozycji co on. - Ale wolałabym ustalić kiedy będzie jedzenie bo jestem głodna. - dodałam, marszcząc brwi i obróciłam się w stronę, gdzie jest okienko na kuchnie. - Patrz, wyciągają pizzę z pieca, a tam jest moje spaghetti, to napewno nasze. - powiedziałam ożywiona, obserwując kucharzy.
- Czyli jedzenie będzie za chwile. - mruknął, obróciłam się w jego stronę i zobaczyłam, że pisze coś na telefonie, a jego mina nie pokazuje zadowolenia.
- Coś się stało ? - zapytałam, a on spojrzał na mnie rozkojarzony i pokręcił głową.
- Nie, ale zawiozę cię pod mój hotel i na chwile będę musiał zejść piętro niżej do mojego brata. - powiedział, przez co w szoku uniosłam brwi. Jego bratu tu jest?
- Nie wiedziałam, że brat jest tu z tobą. - przyznałam, a on wzruszył ramionami, chowając telefon do krótkich, jeansowych spodenek.
- Ta informacja naprawdę nic nie wnosi do twojego życia. - powiedział szczerze, a ja pokiwałam głową. No fakt. - Ale zajmie mi to chwile, w tym czasie zrobisz popcorn, wybierzesz film, podjesz chrupki, wybierzesz wino. - mówił, przez co na moje usta wkradł się lekki uśmiech. Ma racje, nawet nie zauważę, że zniknął.
- Żaden problem, wybór wina to poważna decyzja. - powiedziałam poważnie, a on z rozbawieniem pokiwał głową. - Jedzenie idzie. - szepnął, przez co obróciłam się w stronę kelnerki. Podeszła do nas i położyła przed nami dania, uśmiechając się lekko.
- Smacznego. - skwitowała i odeszła, a ja wzięłam widelec, od razu biorąc się za jedzenie. Byłam bardziej głodna niż się spodziewałam.
- Smacznego. - mruknęłam, a zaraz po tym wpakowałam sobie do buzi widelec z jedzeniem.
- Smacznego. - odparł z uśmiechem, biorąc kawałek pizzy. Spora ta pizza. Jedliśmy w ciszy, ale żadnemu z nas to nie przeszkadzało, Nicholas zajął się telefonem, na którym zapewne pisał z bratem, mogę wnioskować że jest to związane z pracą, przez co nie mam nic przeciwko bo cały swój czas miał poświęcać na prace, a jak narazie poświęca go mnie i absolutnie nie narzekam. Gdy jedzenie zniknęło z talerzy mężczyzna poszedł zapłacić, oczywiście nie słuchając moich protestów i wrócił do mnie, łapiąc moją dłoń. Opuściliśmy lokal, przed którym stało jego auto, wsiedliśmy do środka i nim zdążyłam zapiać pas on już ruszył, jadąc naprawdę szybko do mojego hotelu.
- Uważaj. - poprosiłam, widząc jak prawie wjechał w auto naprzeciwko, wyprzedzając, a naprawdę zaraz hotel.
- Spokojnie. - mruknął i zaparkował pod budynkiem, wysiadając z auta, szybko otworzył mi drzwi i pomógł wysiąść, złapałam jego dłoń i ruszyliśmy do hotelu, w drodze zamknął auto i pociągnął mnie szybko do windy, która jako jedna z trzech była na parterze.
- Nicholas, mogłam dotrzeć sama do twojego hotelu, to już i tak jest dużo, że dajesz mi zostać u ciebie te kilka dni. Widzę, że się spieszysz, jedź.  - powiedziałam, zbliżając się do niego. Westchnął cicho i położył dłoń na mojej talii, spoglądając na mnie. Z westchnieniem pokręcił głową i złożył delikatny pocałunek na moich ustach.
- Nie spieszę się i bez problemu nas zawiozę do mnie. - szepnął, uśmiechając się lekko, co odwzajemniłam, gładząc go lekko dłonią po żuchwie.
- Uznam, że ci wierze. - powiedziałam, na co zagryzł wargę, odwracając głowę w bok. Czemu jest tak przystojny ? Próbuje być poważna bo wiem, że kłamie i cholernie się spieszy, ale uśmiech sam maluje się na mojej twarzy. - Chyba ucieszy cię to, że muszę zabrać samą walizkę. - mruknęłam, wchodząc do apartamentu. Na szybko przejrzałam wszystkie pomieszczenia i gdy miałam pewność, że zabrałam wszystko wzięłam walizkę i torbę, idąc znowu do wyjścia.
- Daj. - nim zdążyłam coś powiedzieć zabrał mi walizkę i wyszedł, a ja nie chcąc zwlekać poszłam za nim, zamykając pokój. Wróciliśmy do windy, która nie zdążyła jeszcze odjechać i wcisnęłam parter, siadając na walizce.
- Nie spędziłam tam zbyt wiele czasu. - przyznałam, marszcząc brwi. Przejechałam językiem po dolnej wardze, lekko ją zasysając. Nawyk z dzieciństwa.
- Nic straconego, nadrobisz ten czas u mnie. - powiedział, obejmując mnie w ramionach, a raczej usiłował bo siedzę na walizce. Zerknęłam na niego i uśmiechnęłam się, opierając głowę o jego bok.
- Tak, razem z pizzą i szampanem. - stwierdziłam, na co zaśmiał się cicho, łapiąc mnie za dłoń i pomógł mi wstać z walizki, którą wziął, wychodząc z windy, a ja razem z nim. Podeszłam do lobby, zerkając na Nicholasa, który stanął przy wyjściu. - Chciałabym się wymeldować. - powiedziałam, opierając się o blat.
- Pani godność ? - zapytał, patrząc na mnie.
- Kayllen Bringleton. - odparłam, podając mu kartę do pokoju. Wstukał coś w komputerze, co chwila zerkając na mnie.
- Wymeldowana. Życzę miłej podróży. - powiedział, na co lekko się uśmiechnęłam.
- Dziękuje. - mruknęłam i obróciłam się na pięcie, idąc w stronę Nicholasa.
- Kayllen Bringleton. Nietypowe. - stwierdził, patrząc na mnie. - Jesteś Brytyjką ? - zapytał, idąc za mną na zewnątrz.
- Tak. - odparłam, ruszając do jego auta. - Skąd wiesz ? - zapytałam, zerkając na niego.
- Nazwisko cię zdradza, ale gdybyś jeszcze miała akcent. - westchnął, na co uniosłam brew, a na moich ustach zawitał mały uśmiech.
- Dokładnie taki? - zapytałam z płynnym, brytyjskim akcentem. Spojrzał na mnie zaskoczony, otwierając mi drzwi od samochodu, do którego wsiadłam. - Co w rodzinie to nie zginie. - powiedziałam, gdy wsiadł na miejsce kierowcy.
- Jesteś pełna niespodzianek, wiesz ? - zapytał, odpalając samochód.
- Raczej bym tego nie powiedziała. - przyznałam, zapinając pas. - Po prostu jestem z wielkiej Brytanii. - dodałam, obracając się w jego stronę. - A ty? Jakieś ciekawe korzenie ? - zapytałam, chcąc się dowiedzieć czy jest w pełni Włochem, czy może tylko ma tam korzenie.
- Co, chciałaś wyciągnąć ode mnie, że jestem Włochem? - zapytał, patrząc na mnie kątem oka. Uśmiechnęłam się lekko i pokiwałam głową.
- Chciałam się upewnić. Nazwisko cię zdradza. - powiedziałam, zagryzając wargę. - Urodziłeś się we Włoszech ? - zapytałam, będąc ciekawa. Nigdy tam nie byłam.
- W stanach mieszkam od sześciu lat, resztę życia spędziłem we Włoszech. - wyjawił.
- Gdzie dokładnie ? - dopytałam, a moje oczy chyba zmieniły się w znaki zapytania. Jestem cholernie ciekawską osobą.
- Sycylia. - mruknął, przyspieszając. - Byłaś kiedyś ? - zapytał.
- Nie. - odparłam prosto bo co tu więcej mówić ? - Ale może Włochy będą następnym miejscem ucieczki ? - zapytałam, wydymając lekko usta.
- Idealne miejsce na ucieczkę. - powiedział, a ja pokiwałam głową.
- Zapewne już niedługo się przekonam, wystarczy tylko zmierzyć się z przyjaciółmi i rodzicami. - westchnęłam, opierając głowę o zagłówek. - Stracą mnie na szubienicy lub gilotynie. - stwierdziłam bo jestem tego pewna. Nie wyjdę z tego cało.
- Przestań, jesteś dorosła i możesz robić z życiem co tylko ci się podoba. - powiedział, jakby to było oczywiste, ale nie. Nie jest.
- No, uznajmy. - mruknęłam, zakładając włosy za uszy. - Ale już koniec, jesteśmy pod hotelem, a ty musisz iść do brata. - przypomniałam, wysiadając z auta. Mężczyzna zrobił to samo, wyjmując moją walizkę i razem ruszyliśmy w stronę budynku. - Daj mi kartę, ja pójdę do ciebie, a ty szybciej do niego. - zaproponowałam, a on wciskając przycisk windy podał mi plastik. Uśmiechnęłam się lekko i schowałam go do kieszeni, opierając się o ścianę. - Jesteś zestresowany. - zauważyłam, uważnie mu się przyglądając.
- Taka praca. - westchnął, zagryzając policzek od środka. Nawet zestresowany jest przystojny.
- A po niej będzie czekało wino. - powiedziałam, wchodząc do windy bo drzwi się właśnie otworzyły. Uśmiechnął się pod nosem i wszedł za mną i od razu wcisnął dwa piętra. Podeszłam do niego i wzięłam jego dłoń, podwijając rękaw koszuli. Zaczęłam w skupieniu oglądać jego tatuaże, ale moje skupienie przykuł wielki smok. - Coś oznacza ten smok ? - zapytałam, a on spojrzał na mnie i zabrał rękę, przejeżdżając językiem po dolnej wardze.
- Um, nie, zrobiłem go po wyjściu z odwyku. - powiedział, a ja uniosłam brwi. - Byłem kiedyś uzależniony od narkotyków. - wyjaśnił niechętnie. Uniosłam wysoko brwi bo to zaskakujące, nigdy bym nie powiedziała, że miał jakiekolwiek problemy, a zwłaszcza takie. - I po skończonym odwyku zacząłem robić tatuaże, z jednego uzależnienia w drugie. - dodał, wzruszając ramieniem.
- Dzięki, że mi powiedziałeś. - uśmiechnęłam się lekko, łapiąc z powrotem jego dłoń i podwinęłam rękaw żeby wyglądał bardziej elegancko niż ze spuszczonym i rozpiętym rękawem. Nie zareagował na moje słowa, ale nie musiał, doceniam to bo pokazał, że jednak ma do mnie jakieś zaufanie, a tak naprawdę ledwo się znamy, chociaż mimo tego jest osobą, której zaufałam, nie okłamuje mnie, jest obok, troszczy się i wysłuchuje mnie. To naprawdę wiele dla mnie znaczy bo zwykle byłam sama, mając wokół tłum ludzi.
- Ja wysiadam tutaj, pamiętasz który pokój ? - zapytał, a ja pokiwałam głową. Powtórzył mój gest i pocałował mnie w czoło, opuszczając windę, a drzwi się za nim zamknęły. Uśmiechnęłam się lekko i położyłam dłoń na rączce walizki. Dosłownie kilkanaście sekund później to ja wysiadłam z windy, ruszając od razu do jego pokoju. Przed drzwiami wyjęłam kartę z kieszeni i przyłożyłam do czytnika, otwierając drzwi. Weszłam do środka i zamknęłam za sobą drewnianą powłokę. Zostawiłam walizkę przy drzwiach i powoli ruszyłam do kuchni, gdzie już na wejściu zaczęłam oglądać jakie wina się tam znajdują. Kucnęłam przed nią i wyjęłam białe wino, idąc z nim do lady, znad zlewu wzięłam kieliszek do wina i nalałam go sobie, wzięłam butelkę i poszłam do salonu, gdzie usiadłam na kanapie i włączając telewizor. Ziewnęłam cicho, przyglądając dłoń do ust i podwinęłam pod siebie nogi. Nawet nie czułam, że jestem zmęczona, ale gdy usiadłam na kanapie, wzięłam łyk wina, usłyszałam jak telewizor zaczął grać to poczułam to.

Nicholas

Spojrzałem na zegarek i pokręciłem głową, widząc że zamiast chwili siedziałem u brata cztery godziny. Miałem załatwić to szybko żeby Kayllen nie siedziała sama, a wyszło jak wyszło. Gdy byłem już na odpowiednim piętrze wyjąłem zapasową kartę od pokoju i szybko do niego podszedłem, przykładając ją do czytnika, a drzwi ustąpiły. Wszedłem do środka, słysząc telewizor, zamknąłem za sobą drzwi i wszedłem szybko do salonu, gdzie siedzi szatynka.
- Przepraszam, że to.. - zacząłem, ale zobaczyłem, że zasnęła na kanapie, uśmiechnąłem się lekko, nie mogąc nawet tego powstrzymać. Sam widok tej kobiety sprawia, że czuje się jak inny człowiek, to jest chore, a jeśli tak ma wyglądać ta choroba, koje chorować do łona życia. Podszedłem do niej powoli, biorąc koc z drugiego końca i okryłem jej drobne ciało, a ona otworzyła oczy i spojrzała na mnie zaspanym spojrzeniem.
- Wróciłeś. - mruknęła, podnosząc się do siadu. - Chodź. - szepnęła, wyciągając dłonie w moją stronę, a kim ja bym był gdybym ich nie złapał. Pociągnęła mnie na kanapę i pchnęła delikatnie w tył, gdy opadłem plecami na poduszki ona przykleiła się do mnie, obejmując ramionami.
- Nie wolisz iść do sypialni ? Jest wygodniej ? - zapytałem cicho, a ona pokiwała lekko głową. Niechętnie wstała i ruszyła we wskazanym kierunku a ja za nią, gdy wchodziłem do sypialni ona już kładła się do łóżka, ale co chwila zerkała na mnie, zapewne abym położył się z nią, co oczywiście zrobię. Wróciłem do hotelu o czwartej rano, a sen jest najbardziej kuszącą propozycją, zwłaszcza gdy ona leży obok.
- Chodź. - mruknęła jak dziecko, przykrywając się kołdrą. Uśmiechnąłem się lekko i położyłem się za nią, przerzucając rękę przez jej talie. Złapała moją dłoń w swoje obie i położyła obok głowy, opierając o nią policzek. Jakim cudem ta kobieta może być tak niewinna i cholernie urocza ? Nigdy nie użyłem tego stwierdzenia, ale inaczej nie da się jej opisać. Jest nieidealnie, idealna. Czy to w ogóle możliwe ?

DangerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz