6.

1.1K 26 0
                                    

Kayllen

Gdy wstałam zegarek wskazywał trzecią rano, co tylko zdezorientowało mnie bardziej. Jak my mogliśmy tyle spać ? A raczej ja bo Nicholas dalej śpi za mną, rozwalony na prawie całe łóżko. Uśmiechnęłam się lekko i wstałam, idąc do łazienki, bo muszę wziąć prysznic. Cicho wstałam i poszłam do łazienki, delikatnie zamykając drzwi. Zdjęłam z siebie ubrania i położyłam je na zlewie, wchodząc pod prysznic. Puściłam wodę i ustawiłam dobrą temperaturę, nie chcąc zwlekać wzięłam mydło i zaczęłam się myć, omijając włosy. Spłukałam pianę i zakręciłam wodę, opuszczając prysznic, wzięłam z szafki ręcznik, którym się wytarłam i założyłam na siebie bluzę, zagryzłam wargę w zamyśle bo nie mam nic na dół. Wzięłam wdech i cicho opuściłam łazienkę, idąc do mojej walizki, która znajduje się w salonie. Na palcach wyszłam z sypialni i zamknęłam jej drzwi, znajdując się szybko obok walizki, z której wyjęłam bieliznę i dresy, a gdy się ubrałam poczułam się pewniej. Tylko co ja mam teraz robić ? Jest trzecia, słońce już wschodzi, a ja się nudzę.
Podeszłam do okna i oparłam się o nie, patrząc na wschód. Wygląda to pięknie, zwłaszcza z tego piętra, słońce przyjemnie zaczyna grzać mnie w twarz, dając przy tym niesamowity widok na wiele ciepłych kolorów, które tworzą obraz na niebie, ale i ich poświatę na budynkach. Będąc tak wysoko mogę zobaczyć wszystko, ludzi wracających skądś, niektórych pijanych, widać to na pierwszy rzut oka, widzę spacerujące pary, które cieszą się sobą i pięknymi widokami.
- Kiedy ty wstałaś? - usłyszałam za sobą jego głos, a po chwili jego ramiona oplotły moją talie.
- Niedawno, ale się wyspałam. - przyznałam, dalej patrząc na wstające słońce.
- Ja też, ale zaraz idę zrobić śniadanie, a o siódmej pójdę do brata. - westchnął, na co tylko lekko pokiwałam głową.
- Za dwa dni wracamy ? - zapytałam, zerkając na niego przez ramie.
- Dokładnie. - odparł, uśmiechając sie lekko. Nie ukrywam, że powrót nie jest szczytem moich marzeń, ale trochę brakuje mi mojego łóżka i w końcu mogłabym zająć się szukaniem pracy, która będzie mi sie podobała i nie bede musiała każdego dnia żałować, że wstałam. Studiowałam analitykę i kryminalistykę, a nie cholerne zarządzanie. - Nad czym myślisz ? - zapytał, patrząc na mnie.
- Nad pracą. - powiedziałam, zagryzając wnętrze policzka. - Po powrocie chce iść do pracy związanej bardziej z moimi studiami, a nie jakimś pieprzeniem. - Wyjaśniłam, wzruszając ramionami.
- Analityk i kryminalistyk. - przypomniał, a ja kiwnęłam głową. - I co ciekawego możesz robić ? - zadał kolejne pytanie, opierając się o okno obok mnie, przodem do mojej osoby.
- Pracować w laboratorium, na przykład w szpitalu, na komisariacie, w firmach, być analitykiem w tych samych miejscach i asystentem koronera. - wyjaśniłam, a on uniósł brwi.
- I tyle możesz po tych studiach ? - zapytał, na co pokręciłam ręką, pokazując że średnio. 
- Robiłam specjalizację z medycyny sądowej. - mruknęłam, widząc jeszcze większe zaskoczenie na jego twarzy.
- Taka ambitna? - zapytał, unosząc lekko brwi. Wzruszyłam ramionami, patrząc na słońce, które jest już wyżej, kolory powoli znikają z nieba, przez co została tylko ich poświata.
- Nie chciałam marnować możliwości i czasu. - stwierdziłam bo nic innego o tym nie da się powiedzieć, miałam wolny dzień, zapisywałam się na zajęcia. - A ty naprawdę nie chciałeś iść na studia ? - zapytałam, odwracając temat w jego stronę.
- Nie, po liceum zacząłem biznes i zdecydowanie to wolałem. - skwitował, a mimo luzu z jakim to powiedział, ja i tak wiem, że ten temat mu nie leży. Czyli znalazłam temat tabu.
- Moi rodzice nie dopuszczają mnie do hoteli, jakbym nie umiała zając się siecią hoteli, to jest łatwiejsze niż się wydaje, ale żmudne. - przyznałam, wzruszając ramionami.
- Ty przypadkiem nie będziesz kiedyś dziedziczyła ich ? - zapytał, na co cicho parsknęłam. Pewnie.
- Po tym wypadzie to chyba przed śmiercią je sprzedadzą lub oddadzą komuś innemu. - powiedziałam rozbawiona. To jest naprawdę śmieszne bo nawet wiem co usłyszę, a dokładniej. "Kayllen, jesteś nieodpowiedzialna i nie czujemy sie pewni aby oddać ci rodzinny biznes." Mogę się założyć.
- Przestań, nie oddaje się czegoś co jest w rodzinie od lat obcym ludziom. - pokręcił lekko głową, jakby dla niego sama myśl o tym była niedopuszczalna.
- I taka jest różnica między moją rodziną, a inną normalną. Moja zrobi wiele żeby mnie ukarać za to co zrobiłam i robiłam przez całe życie. - uśmiechnęłam się z pobłażaniem, opierając plecami o okno.
- A co takiego masz za uszami ? - zapytał, co spowodowało moje ciche westchnienie.
- Byłam lekkomyślnym dzieciakiem i nie dbałam o nic, poza zabawą i sobą. - wyznałam niepewnie, chcąc powiedzieć to jakoś lekko. Błędy młodości, każdy ma je za sobą i nie zostaje nic innego jak zapomnieć o nich bo nie jesteśmy w stanie cofnąć czasu aby czegoś nie zrobić.
- Jak chyba każdy, jeśli za to rodzice będą chcieli cie udupić to naprawdę powinni sie zastanowić nad sobą. - prychnął, wzruszyłam tylko ramionami, bo naprawdę moi rodzice są nienormalni i nadopiekuńczy.
- Życie, nie zmienię go z dnia na dzień, a zwłaszcza nie zmienia tego jacy są moi rodzice. - powiedziałam niechętnie, unosząc lekko brew.
- Ale możesz zmienić to, że nie będziesz w kółko się nimi przejmowała, a nawet miejsce zamieszkania. Odzyskaj swój spokój. - skwitował i odsunął się, ruszając do kuchni. Zagryzłam wargę, patrząc na jego plecy i zastanawiałam się nad sensem tego wszystkiego. Przeprowadzić się ? Bez pracy tego nie zrobię, a nawet nie chce, wole mieć zabezpieczenie jeśli zdecydują się odciąć mnie od kasy, a także kiedy przestaną płacić za mieszkanie, ale mogę też z nimi porozmawiać. - Nie myśl o tym! Jesteś tu, oni w Chicago ! - krzyknął, co sprawnie wyrwało mnie z zamyśleń. Pokiwałam lekko głową do samej siebie i ruszyłam powili do kuchni, gdzie już Nicholas stał przy lodówce, zawzięcie w niej szperając.
- Czego szukasz ? - zapytałam, opierając się o wyspę kuchenną.
- Jajek. - mruknął, po chwili prostując się z opakowaniem jajek w dłoni. Bez słowa podszedł do lady, gdzie już widziałam wszystkie składniki na naleśniki. Czeka mnie dobre śniadanie.
- Idę do salonu. - powiedziałam i odbiłam się od lady, ruszając do salonu bo najlepszym zapychaczem czasu są seriale, a zostało ich wiele do obejrzenia. Wzięłam koc z końca kanapy i owinęłam się nim, włączając telewizor.

DangerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz