15.

764 15 0
                                    

Kayllen

Usiadłam na kanapie, która przez ostatnie dni była moim miejscem spoczynku, wstawałam tylko gdy była konieczność, taka jak toaleta czy może gdy przyjechało jedzenie. Wczoraj w końcu zjadłam jakiś posiłek, inny niż owoce, które były jedyną rzeczą w mojej lodówce, nie narzekałam, ale tajskie jedzenie dało mi więcej siły, ale nie odgoniły bólu. Staram się nie ruszać, dzięki czemu nie boli, ale każdy, najmniejszy ruch jest strapieniem, chociaż nie gorszym niż to, że dalej nie wiem co zrobić. Nie umiem chwycić telefonu i zadzwonić do niego bo po prostu nie czuje się na to gotowa, a naprawdę chce aby tu przyszedł i żebym mogła go po prostu przytulić. Brakuje mi go i nie umiem sobie z tym poradzić, przez co czuje się gorzej, a do tego moi bracia. Miałam wczoraj odebrać auto, ale nie jestem w stanie, dlatego musiałam im powiedzieć, że jestem chora i źle się czuje, co zgadza się tylko w połowie.

- Kay? - usłyszałam głos Ilaia, przez co zmarszczyłam brwi i odłożyłam chusteczkę na stolik, a sama podniosłam się na ramionach. - Przyniosłem ci coś ciepłego. - dodał, wchodząc do salonu. - I słusznie bo wyglądasz koszmarnie. - stwierdził, na co westchnęłam cicho i położyłam się z powrotem na kanapę.
- Dziękuje. - powiedziałam zachrypniętym głosem, przez kilka dni ciszy. Chrząknęłam cicho, czując chrypę na gardle.
- Jest ciepłe, wezmę ci tylko łyżkę, a Theo jutro wpadnie z jakimś jedzeniem rano. - poinformował mnie, ruszając do kuchni, uśmiechnęłam się lekko, powoli podnosząc się do siadu i owinęłam się kocem, czekając aż brat wróci z jedzeniem. - A gdzie twój amant ? - zapytał, podając mi pudełko z naleśnikami. Pachną znakomicie.
- Jest w pracy, ale jest na wezwanie. - westchnęłam, krojąc naleśnika.
- Posiedzę chwile i muszę spadać do pracy, ale naprawdę wyglądasz marnie, masz jakieś leki ? - zapytałam, a ja pokiwałam głową, biorąc kawałek naleśnika do buzi.
- Nick mi przywiózł, o nic się nie martw. Kilka dni i przejdzie. - mruknęłam, sama mając taką nadzieje. To nie może trwać wiecznie.
- Cholera, muszę iść, ale zadzwonię, a jutro będzie Theo. - powiedział i szybko wstał z kanapy, a później prawie wybiegł z mieszkania, słyszałam tylko jak zamyka drzwi kluczem, dzięki czemu nie muszę wstawać. Westchnęłam cicho i odłożyłam resztę naleśników na stół, a sama położyłam się bokiem. Spojrzałam na telewizor, patrząc co w ogóle leci i nie mam bladego pojęcia, ale wiem że w tej sytuacji nie daje już sobie rady bez niego. Był moim wsparciem, a bez niego jest naprawdę ciężko. Chciałabym żeby ktoś mi pomógł, a najlepiej powiedział mi co ja mam zrobić, te kilka dni rozmyślań dały mi tylko jedno. Nick dalej jest tą samą osobą, nikogo przy mnie nie udawał, był sobą i to dało mi poczucie bezpieczeństwa przy nim, kilka dni temu zostało zachwiane, ale teraz wiem że to właśnie jego chce obok. Westchnęłam cicho i wstałam z kanapy, co już jest możliwe bez trzymania się wszystkiego i powoli, trzymając się za brzuch ruszyłam do łazienki żeby wziąć prysznic bo moje włosy naprawdę tego potrzebują, ale i ja. Mam w domu opatrunki wodoodporne i napewno wytrzymają prysznic. Zamknęłam za sobą drzwi i wyjęłam z szafki opatrunki, którymi zakleiłam brzuch, nawet się nie przyglądając bo naprawdę nie chce na to patrzeć. Pozbyłam się ubrań i weszłam pod prysznic, włączając wodę, nie zwlekałam i szybko zaczęłam myć swoje ciało bo nie wiem ile dam radę.

Wyszłam spod prysznica i owinęłam się ręcznikiem, opierając o ścianę. Wzięłam głęboki wdech, trzymając się za brzuch, który zaczął strasznie boleć. Na oślep odkleiłam plaster i wyrzuciłam go do śmietnika, a ja sama zaczęłam powoli iść do swojej sypialni. Złapałam się za ramę drzwi i weszłam do środka, idąc od razu do szafy. Wyjęłam bluzę i założyłam na siebie, a do tego dresy. Nie mając siły żeby iść dalej usiadłam na łóżku w sypialni i starałam się spokojnie oddychać. Gdy wszystko się unormowało wstałam z łóżka i powoli zaczęłam iść z powrotem do salonu, gdzie usiadłam na kanapie i przykryłam się kocem, patrząc na swój telefon. Po chwili wzięłam go i wybrałam numer Nicholas'a, patrzyłam na ikonkę słuchawki, próbując się zmusić żeby ją wcisnąć, zagryzłam wargę i w końcu wcisnęłam, przykładając słuchawkę do ucha.

DangerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz