Resztę wczorajszego dnia spędziliśmy na rozmowie, film poszedł na drugi plan, a gdy przyszła pizza rozmów nie było końca i muszę przyznać, że dawno nie spędziłam tak przyjemnie dnia. Uśmiechnęłam się pod nosem i wstałam z łóżka, idąc do salonu, gdzie zostawiłam telefon, w końcu go włączyłam bo nie mogłam odpuścić zdobycia jego numeru, który w sumie sam zaproponował, a raczej chciał mój i od razu dostałam jego. Nie ważne w jaki sposób, ważne że go mam. Usiadłam na kanapie i wzięłam kawałek pizzy, której trochę zostało z wczoraj. Zignorowałam nieodebrane połączenia od innych, a spojrzałam na SMS, który od niego dostałam.
Od: Nicholas
Dzisiaj siódma, kolacja ?
Bez zastanowienia odpisałam, ale błagam. Jak mogłabym odmówić tak świetnemu facetowi ?
Do: Nicholas
Pewnie, gdzie ?
Wiadomość zwrotna przyszła w zastraszająco szybkim tempie, co mnie zadowala jak cholera.
Od: Nicholas
Przyjadę po ciebie wpół do siódmej. Bądź gotowa.
Zagryzłam wargę i wstałam z kanapy, wracając do sypialni, gdzie przeszukałam walizkę, znajdując w niej białą sukienkę z na długi rękaw. Jest z tego samego materiału co koszula i ma podobny krój, ale w całej talli jest obcisła, zapina się ją na guziki od góry do dołu i muszę przyznać, że to jedyna sukienka, w której czuje się najlepiej i można ubrać ją bardziej na elegancko, ale i na luźno. Same plusy, żadnych minusów. Położyłam ją na łóżku i dołożyłam te same sandałki na szpilce co pierwszego dnia jak tutaj przyleciałam. Mam jeszcze wiele czasu do kolacji, jest dopiero pierwsza, a do wyjścia mam ponad sześć godzin. Spojrzałam na swój przygotowany stój i uśmiechnęłam się lekko. Wyszłam powoli z pokoju, idąc tym razem do kuchni, gdzie obsługa hotelu zapewniła mi jedzenie, ale jak zapłaciłam, to mam. Wyjęłam z lodówki mleko i postawiłam je na blacie, rozpoczynając poszukiwania płatków. Znalazłam je po chwili w szafce nad moją głową i wyjęłam przy okazji miskę, nasypując do niej płatków, które zalałam zimnym mlekiem. Wzięłam jeszcze łyżkę i usiadłam przy wyspie kuchennej, zaczynając jeść swoje śniadanie. Dzisiaj kawę wypije w domu bo boje się, że jeśli już wyjdę to wrócę za późno, a chyba wole usiąść i siedzieć chwile sama, obejrzeć coś albo nawet poczytać książkę, którą ze sobą zabrałam. Zajmie to jakoś mój czas do kolacji, której tak bardzo nie mogę się doczekać. Po prostu chce żeby już był ten czas.
Stałam przed lustrem w łazience, będąc gotowa i patrzyłam na siebie. Oczu nie tknęłam bo mam całkiem nowe i mocne rzęsy, oczywiście pomalowaną twarz i usta na czerwono, co idealnie pasuje do mojego stroju, ale jestem zadowolona z całości bo nie wyglądam wulgarnie, nie mam zbyt mocnego makijażu i cóż. Wyglądam po prostu dobrze. Uśmiechnęłam się lekko i wyszłam z łazienki, biorąc małą torebkę, w której jest wszystko czego potrzebuje. Wzięłam wdech i opuściłam apartament, ruszając od razu do windy. Jest już prawie wpół więc Nicholas będzie za chwile, a ja nie chce się spóźnić. Chce spędzić z nim trochę tego czasu bo za cztery dni muszę już wrócić, a naprawdę tego nie chce. To dziwne, ale chciałabym zostać tutaj, z nim i poznać go tak bardzo jak mogę, myśl o tym, że mieszkamy w jednym mieście mnie pociesza, ale nie mam pojęcia czy tam będziemy w stanie się widzieć i czy to byłoby dalej coś tak fajnego. Wiem, ja chyba zwariowałam. Pokręciłam głową i wyszłam z hotelu, widząc już przed wejściem auto wyglądające na drogo, ale dopiero gdy Nicholas z niego wysiadł upewniłam się, że to jego.
- Hej. - powiedziałam z małym uśmiechem.
- Wyglądasz niesamowicie. - przyznał, lustrując moje ciało wzrokiem, przez mój uśmiech się poszerzył, a razem z nim doszło kilka nadprogramowych ruchów serca.
- Dziękuje. - uśmiechnęłam się lekko, wsiadając do auta, którego drzwi mi otworzył. Gdy znalazłam się już w środku, zamknął za mną drzwi i ruszył na drugą stronę auta, wsiadając obok mnie. Zapięłam pas w tym samym momencie co odpalał auto i ruszył. - Gdzie jedziemy ? - zapytałam, obracając głowę w jego stronę.
- Jak tylko dotrzemy, to się dowiesz. - odpowiedział spokojnie, na co się skrzywiłam, dalej na niego patrząc. - Jesteś niecierpliwa. - stwierdził, a ja pokiwałam głową.
- Za to ty wręcz przeciwnie. - przypuściłam, ale wcale nie zdziwiło mnie jego kiwnięcie głowy. Zdążyłam już to zauważyć, ma w sobie dużo opanowania bo ja w niektórych sytuacjach ze mną po prostu bym oszalała. - Na ile tu zostajesz ? - zapytałam, chociaż nie pamiętam czy już pytałam, czy może nie, ale jeśli tak, to zapomniałam.
- Jeszcze półtora tygodnia, a ty cztery dni ? - upewnił się, a ja pokiwałam głową.
- Ale nie wiem co się stanie jak wrócę, mam nadzieje tylko, że rodzice nie zrobili afery na całe miasto i policja nie została do tego włączona. - westchnęłam, opadając na fotel.
- Teraz nie jest czas na przejmowanie się tym. - powiedział, a ja pokiwałam głową.
- Masz racje, po co mam się tym przejmować, jadąc na miłą kolacje ? - zapytałam, ale to było skierowane bardziej do mnie abym sama pokazała sobie, że nerwy są zbędne.
- Właśnie, dlatego przestań nawet o tym myśleć bo to wszystko zostało w Chicago, a przypomnę. Jesteś w Seattle. - przyznał, na co zaśmiałam się cicho.
- Tak, jestem tu, a problemy i rodzina są daleko. - przypomniałam sobie, a na moich ustach wykwitł uśmiech. Jaka szkoda, że te dwie rzeczy są jedną.
- Ale za to restauracja jest przed nami. - powiedział, przez co od razu spojrzałam w przód, widząc wysoki budynek. Wygląda imponująco. - Jest na szczycie wieżowca. Na samym dachu. - dodał, przez co nie mogłam wyjść z podziwu samej lokalizacji, a co będzie w środku ?
- Musi być przepięknie. - szepnęłam, zagryzając wargę.
- Jest. - zapewnił mnie, parkując przy wejściu, gdzie już czekał mężczyzna, który ma zabrać auto na parking. Nicholas wysiadł z auta i podszedł do drzwi od mojej strony, otwierając mi je. Uśmiechnęłam się lekko gdy podał mi dłoń, którą bez zawahania złapałam. Zabrał dłoń i położył ją na mojej talii, ruszając do wejścia. Po drodze dał facetowi klucze i przeszliśmy przed wejście, wchodząc do środka.
- Pan DeLuca, witam. - powiedział mężczyzna przy wejściu do restauracji. Czemu nawet jego nazwisko brzmi tak cholernie dobrze? Nicholas DeLuca. Włosko, ale widać to po jego ciemniejszej karnacji, chociaż nie jest nie wiadomo jak ciemna, po prostu zdrowo opalona. - Pozwolą państwo, że zaprowadzę do pańskiego stolika. - dodał, a gdy Nicholas kiwnął głową, mężczyzna ruszył, a my za nim. Przeszliśmy przez salę, wychodząc na oddzieloną część, gdzie nikogo nie ma. Wow. Jak tylko patrzę w górę jestem zachwycona, tak samo w dół i na mojego partnera dzisiejszego wieczoru. Podeszliśmy do stolika, a Nicholas odsunął mi krzesło, na którym usiadłam, posyłając mu uśmiech. Puścił mi oczko i usiadł naprzeciwko, a mężczyzna podał nam karty, chwile później znikając.
- I jak się podoba ? - zapytał. On jeszcze o to pyta? Tu jest niesamowicie.
- Jest po prostu pięknie. - przyznałam, uśmiechając się szeroko. - Ale jeszcze lepiej by było gdybyś ty się uśmiechnął. - dodałam, przechylając lekko głowę. - Nie masz wystarczającego powodu ? - zapytałam, zagryzając wargę. Spojrzał na mnie z dołu i zagryzł policzek, patrząc w bok, a mi aż zrobiło się gorąco. O cholera. Bez zastanowienia wstałam na równe nogi i podeszłam do niego, łapiąc niepewnie za dłoń, pociągnęłam go do góry, aby wstał, co zrobił i spojrzał na mnie z góry, będąc blisko. Bardzo blisko. - Z uśmiechem każdemu jest lepiej do twarzy. - szepnęłam, unosząc kącik ust. - A tobie już zdecydowanie będzie. - stwierdziłam, delikatnie szturchając go w bok, co spowodowało że zaśmiał się cicho. Uśmiechnęłam się lekko, skupiając na nim spojrzenie, a na moich ustach znajdował się uśmiech, którego nie mogłam powstrzymać. - I miałam racje. - szepnęłam, patrząc na jego twarz. Obrócił się w moją stronę, kładąc dłoń na mojej szyi i spojrzał mi w oczy, a ja nie mogłam odwrócić od niego wzroku. Patrzył na mnie, a po chwili połączył nasze usta, przyszpilając mnie do barierki. Natychmiastowo oddałam pocałunek, kładąc dłoń płasko na jego żuchwie i miałam ochotę jęknąć, tak cholernie długo myślałam o tym, jakie to będzie uczucie gdy mnie całował i nawet w najśmielszych oczekiwaniach nie spodziewałam się tego. Po niedługim czasie odsunęliśmy się od siebie na kawałek, dalej trzymając kontakt wzrokowy.
- Tak, chyba wystarczający powód do uśmiechu. - powiedział, a ja mogłam obserwować najpięknieszy i najseksowniejszy uśmiech na tej planecie. Nie patrzy na mnie z uśmiechem jak wariat, a delikatnie rozchyla wargi, przejeżdżając językiem po tylnich zębach, dzięki czemu jego żuchwa idzie w bok. Wygląda olśniewająco.
- Całe szczęście. - przyznałam, zagryzając wargę. Położył dłoń na mojej talii, przyciągając mnie bliżej i ponownie połączył nasze usta, na co wcale nie narzekam.
- Chcesz po kolacji przyjechać do mnie? - szepnął, a ja spojrzałam na niego, marszcząc brwi. - Bez podtekstu. - dodał, co już mnie uspokoiło.
- Chętnie. - przyznałam, uśmiechając się lekko. - A daleko ? - zapytałam, na co pokręcił głową. - Jutro ma być ciepły dzień, co ty na wyjście na plaże ? - zadałam kolejne pytanie, a on pokiwał lekko głową.
- Możemy pójść. - powiedział. Uśmiechnęłam się po raz kolejny i powoli podeszłam z powrotem do stolika, siadając na swoim poprzednim miejscu, wzięłam w dłoń kartę i zaczęłam przeglądać dania, starając się znaleźć coś dobrego. - Niech zgadnę, najbliżej ci do podjęcia decyzji o drinku, a dania idą dalej ? - zapytał, patrząc na mnie z podniesioną brwią.
- Bingo. - odparłam, spoglądając na niego znad karty. - Seattle boss brzmi kusząco. - przyznałam, skanując skład, a raczej różne rodzaje alkoholu.
- Nie powali cię ? - zapytał, a ja spojrzałam na niego, unosząc brew.
- Litości, to jeden drink. - powiedziałam, kręcąc głową.
- Czyli interesuje cię alkohol zamiast jedzenia, to bardzo ciekawe bo mnie też. - mruknął, co spowodowało lekki uśmiech na mojej twarzy.
- Czyli wracając do ciebie możemy zamówić pizzę i dokupić alkohol ? - zapytałam, a on spojrzał na mnie z tym uśmiechem.
- Dokładnie, a teraz. - powiedział, patrząc na sale i uniósł dłoń, a kelner w sekundę pojawił się przed nami. - Dwa razy Seattle boss. - zamówił, odkładając karty, które kelner zabrał.
- Drinki będą gotowe jak najszybciej to możliwe. - zapewnił i odszedł, a ja wstałam z miejsca i podeszłam do barierki, patrząc na miasto, które jest rozświetlone przez światła. Wygląda czarująco i przyjemnie stoi mi się tu, oglądając to wszystko.
- Niezły widok, co ? - zapytał, stając obok mnie. Pokiwałam głową, zerkając na niego i zagryzłam lekko wargę, opierając się łokciami na barierce. Położył swoją dłoń na moje, które bez problemu przykryła. Nie chciałam szczerzyć się jak wariatka, dlatego po prostu próbowałam hamować uśmiech, ale chyba marnie mi to szło.
- Mam mieszkanie na najwyższym piętrze, ale nigdy nie jest puste. Przyjaciele spędzają u mnie ogrom czasu, nawet gdy nie chce, oni po prostu są, innym razem znajomi wpadają z twierdzeniem, że nic nie robię i mam największe mieszkanie więc impreza. - westchnęłam, patrząc na nasze dłonie.
- A gdzie w tym ty ? - zapytał. Dobre pytanie. Wzruszyłam ramionami, nie mając nawet co odpowiedzieć, a nawet jeśli to zrobię, będzie to równoznaczne z niczym.
- Mnie w tym nie ma. - przyznałam, przechylając głowę. - Są tylko oni, myślący że nie wiem. - mruknęłam, zagryzając wargę.
- Czego nie wiesz ? - zapytał, marszcząc brwi.
- Że obchodzą ich pieniądze i miejsce do imprezowania, a ja daje oba, nie mając nawet jak inaczej się odciąć, niż ucieczka tu. - powiedziałam, wzruszając ramionami.
- To odetnij się do końca. - szepnął mi na ucho, wywołując tym ciarki na moim ciele.
- Wiem, ale przez to mogę stracić dwie najbliższe mi osoby. Nie wiem co powiedzą jak wrócę po takiej nieobecności. - powiedziałam cicho, a on spojrzał na mnie, obejmując ramieniem. Niepewnie oparłam głowę o nie i dalej patrzyłam na miasto.
- Nie myśl o tym, jest tyle ciekawszych rzeczy. - mruknął, obracając mnie do siebie przodem. Położył dłoń na boku mojej szyi, łącząc nasze usta. Oddałam pocałunek, umieszczając swoją dłoń na jego boku. Czułam jak przypiera mnie do barierki, pogłębiając pocałunek, a ja oddałam się temu cała.
- Drinki. - szepnęłam w jego usta, zagryzając wargę.
- Widzę. - odpowiedział cicho, odsuwając się ode mnie. Uśmiechnęłam się lekko i podeszłam do stolika, biorąc swojego drinka. Usiadłam w krześle i wzięłam łyk, unosząc lekko brwi. - mówiłem. - przypomniał, unosząc brew.
- Jest dobry i mocny. - przyznałam, biorąc kolejnego drinka. - Ale poniewiera - dodałam, co spowodowało jego cichy śmiech. Muzyka dla uszu.
- Dokładnie. - przytaknął, spojrzałam na niego, zastanawiając się jak można tak trzymać drinka i przy okazji wyglądać tak dobrze ? Trzyma szklankę w trzech palcach przy samej górze i co chwila patrzy na miasto.
- Jakim cudem jesteś taki spokojny, to potrafi przerażać. - powiedziałam, a on spojrzał na mnie z uniesioną brwią, jakbym miała coś nierówno pod sufitem.
- Bo już się nadenerwowałem, teraz czas na spokój i opanowanie. - wyjaśnił, a ja pokiwałam głową, dalej go obserwując. - Za to ty jesteś dość nerwową osobą. - dodał i to bardzo trafnie.
- Niestety muszę się z tym zgodzić, ale taka moja natura. - przyznałam, dopijając drinka. - Są też pozytywne strony, na przykład gdy ktoś mnie będę darła się bez opamiętania, może nawet wrócę cała do domu. - stwierdziłam, waląc to co przyszło mi do głowy.
- Jesteś niemożliwa, wiesz ? - zapytał, a ja pokiwałam głową.
- Wiem, mam coś nierówno poukładane, ale to raczej wina rodziców - mruknęłam, myśląc nad wszystkim, ale tak naprawdę nie mogłam się skupić na ani jednej z moich myśli.
- Może być i tak. - przypuścił, patrząc na mnie ze skupieniem. - Ale nie szukaj wymówek, jesteś awanturnikiem. - stwierdził, a ja wzruszyłam ramionami.
- Bardzo prawdopodobne. - przyznałam mu racje, opierając się o krzesło. - Ale chociaż nie dam sobie w kasze dmuchać. - dodałam, wzruszając ramionami.
- Lub nawrzeszczysz na kogoś kto cię zdenerwuje. - powiedział, a ja uśmiechnęłam się lekko.
- Tylko za kierownicą. - zapewniłam go, na co zaśmiał się cicho, lekko pochylając głowę do tyłu. Uśmiechnęłam się lekko, obserwując go. Jak tak zwyczajna czynność, którą jest śmiech może być tak idealna w jego wykonaniu. Ogarnęłam się szybko i dopiłam drinka, odstawiając pustą szklankę na blat, jak zdążyłam zauważyć Nicholas już wypił, ale gdy zobaczył że i ja to zrobiłam, wstał z miejsca i podszedł do mnie, wystawiając dłoń w moim kierunku.
- Wracamy ? - zapytał, a ja pokiwałam głową, łapiąc jego dłoń. Trzymając się za dłonie podeszliśmy zapłacić i zaraz po tym opuściliśmy lokal, wychodząc na zewnątrz, gdzie już czekało jego auto. Otworzył mi drzwi od strony pasażera, a gdy tylko wsiadłam, zamknął je i przeszedł auto, wsiadając do niego z drugiej strony. Ruszył przed siebie, jadąc w nieznanym mi kierunku.
- Daleko ? - zapytałam, na co pokręcił głową.
- Chwila, już stąd widać hotel, spójrz, ten kremowy, wysoki. - pokazał, wskazując palcem na potężny budynek.
- Na którym piętrze ? - zapytałam z ciekawości bo wydaje się jakby sięgał do samego nieba.
- Dwudzieste. - odpowiedział, a ja pokiwałam delikatnie głową. Widok musi być niezły. - Ale na tarasie już nie jest tak ciepło. - dodał, na co delikatnie się zaśmiałam.
- A czego spodziewałeś się po dwudziestym piętrze ? - zapytałam, unosząc brew.
- Ogrzewania. - stwierdził, co rozbawiło mnie jeszcze bardziej. Jest niemożliwy.
- Cóż, chyba jednak musisz trochę zmarznąć. - powiedziałam, a on lekko się skrzywił, patrząc na mnie. Posłałam mu uśmiech, wracając wzrokiem do hotelu, który jest już przed nami. Zaparkował pod nim i wysiedliśmy z auta, zamknął je, czekając aż do niego podejdę i gdy to się stało objął mnie w talii, ruszając do wejścia. Objęłam go w pasie, zagryzając wargę bo to jest coś nowego i tak niesamowicie świetnego. Przeszliśmy przez lobby, wchodząc do jednej z kilku wind, która była na samym dole. Wcisnął dwudzieste piętro i oparł się o ścianę obok, patrząc na mnie z góry.
- Jesteś całkiem niska. - stwierdził. Spojrzałam na niego, kiwając lekko głową.
- Nie mam wzrostu modelki, ale ratuje się wysokimi butami. - powiedziałam bo taka prawda. Mam metr sześćdziesiąt pięć, a w wysokich butach już chociaż jest to sto siedemdziesiąt centymetrów. - ale ty masz z metr dziewięćdziesiąt. - przypuściłam, a on pokiwał głową.
- Idealny traf. - przyznał, na co uniosłam lekko brwi. No cóż, wysoki facet.
- Zdarzyło ci się kiedyś uderzyć głową o framugę drzwi ? - zapytałam, a on zaśmiał się cicho, odchylając głowę do tyłu, przez co i na moich ustach zawitał uśmiech.
- W Japonii, mają tam wszystko tak niskie, że jak wróciłem ze spotkania to się zapomniałem i nabiłem sobie guza na głowie. - przyznał, przez co zaśmiałam się głośno, zakrywając usta dłonią.
- Chciałabym to zobaczyć - zaśmiałam się, kręcąc głową.
- A ja nie chciałbym tego powtórzyć. - zapewnił mnie, łapiąc za dłoń i pociągnął do wyjścia z windy. Szłam za nim do pokoju na końcu korytarza i w końcu stanęliśmy przed drzwiami, otworzył je kartą, puszczając mnie pierwszą, przez co weszłam do środka, rozglądając się dookoła.
- Ładnie tu. - powiedziałam, widząc dużo ciemnych kolorów ze złotem, ale jednak króluje tu czarny marmur.
- A co najlepsze, wygodnie. - przyznał, kładąc swoją marynarkę na kanapę i rozpiął kilka górnych guzików koszuli. - Dobra, pizza ? - zapytał, a ja pokiwałam głową. - Taka jak ostatnio ? - dopytał, unosząc brew.
- Tak. - odpowiedziałam, siadając na kanapie. Wygodna. Słyszałam jak dzwoni i zamawia taką samą pizzę co ostatnio, a ja nie ukrywam mam na nią straszną ochotę. - Przyjechałeś tu w interesach, a masz tak dużo czasu, jak ? - zapytałam, opierając łokieć o oparcie kanapy i na dłoni oparłam głowę.
- Cóż, powiedzmy że szybko to wszystko idzie. - wyznał, siadając obok mnie. Pokiwałam lekko głową, patrząc na jego usta, na których znajduje się blizna.
- Skąd masz tą bliznę ? - zapytałam, przejeżdżając delikatnie kciukiem po jego dolnej wardze. Złapał moją dłoń, składając na niej pocałunek i położył nasze dłonie na oparciu kanapy. Zagryzłam wargę, czując jak moje serce zabiło szybciej na jego gest, który jest niesamowicie przyjemny.
- Byłem dzieciakiem, który lubił latać jak szalony. - przyznał, na co lekko się uśmiechnęłam.
- A teraz ? - zapytałam, patrząc na niego zainteresowana.
- A teraz już nie zabawki w głowie. - odparł, co spowodowało mój lekki uśmiech.
- A co innego ? - zadałam kolejne pytanie, podwijając nogę pod siebie, przykrywając się bardziej sukienką.
- Praca i rodzina - powiedział, uważnie mi się przyglądając. - To teraz ty mi powiedz co siedzi w tej małej główce ? - zapytał. Uniosłam lekko brew, a na moje usta wkradł się uśmiech. Przejechałam językiem po wnętrzu policzka, myśląc co powiedzieć. W mojej głowie jest za duży mętlik aby powiedzieć konkretnie.
- Dalsza ucieczka. - odparłam bez zawahania, patrząc na niego.
- Gdzie ? - zapytał, a ja wzruszyłam ramionami.
- Jak narazie jest mi dobrze tu, z tobą. - przyznałam, zagryzając wargę.
- Mhm, to dobrze się składa - szepnął i zbliżył się do mnie, łącząc nasze usta. - Bo mi też jest tu całkiem dobrze. - powiedział w moje usta, ponownie połączyłam nasze usta, pchając go lekko w tył. Usiadł prosto, ciągnąc mnie na swoje kolana, przez co usiadłam na nim okrakiem, pogłębiając pocałunek.
- Wiesz, że nie kupiliśmy nic po drodze ? - zapytałam w jego usta, dalej mając zamknięte oczy.
- Zamówmy coś z hotelu. - szepnął, oddychając szybko, ale mój oddech też jest przyspieszony, a o sercu już nie wspomnę.
- Zamów. - poleciłam, odsuwając się na kawałek. Spojrzał na mnie, a ja nie mogłam oderwać od niego wzroku. Zagryzłam wargę, patrząc w jego oczy. Piękne, prawie czarne tęczówki uważnie lustrują mnie spojrzeniem, a ja czuje się z tym dobrze bo patrzy tylko i wyłącznie na mnie. Po jakimś czasie sięgnął po telefon obok kanapy i wybrał numer, przykładając słuchawkę do ucha.
- Najlepsze wino jakie posiadacie do pokoju osiemset siedem. - powiedział do telefonu, a jego wzrok dalej był skupiony na mnie. Powoli odłożył słuchawkę, kładąc dłonie na moje biodra i spojrzał na mnie, przejeżdżając językiem po dolnej wardze w cholernie seksowny sposób. - zaraz będzie. - dodał, a ja pokiwałam lekko głową.
- Już nie mogę się doczekać pizzy. - przyznałam, kładąc dłoń na boku jego szyi i przejechałam delikatnie kciukiem po jego żuchwie. Pochyliłam się i złożyłam na jego ustach pocałunek, odsuwając się od niego.
- Też zaraz będzie. - zapewnił mnie, patrząc na mnie z dołu. Uśmiechnęłam się delikatnie, schodząc z niego i usiadłam obok, podwijając nogi. Widziałam jak bierze pilot i włącza telewizor, wchodząc na netflixa. - Film ? - zapytał, a ja pokiwałam głową. - Horror - powiedział.
- Dokładnie. - przytaknęłam, patrząc na niego. Czemu nie poznałam go wcześniej ? Przecież mieszkamy w jednym mieście, może i jest ogromne, ale jednak, chociaż cieszę się, że poznałam go tutaj, mam czas żeby dobrze go poznać i po prostu jestem z tego powodu szczęśliwa.
![](https://img.wattpad.com/cover/256350094-288-k765575.jpg)
CZYTASZ
Danger
RomancePoznałam go przypadkiem, uciekając od codzienności, szukałam samotności, a nie mężczyzny, ale wyleciałam sama i wróciłam z nim. Myślałam, że go znam, prawda okazała się inna, ale czy napewno gorsza ?