32.

477 11 0
                                    

Spojrzałam za okno samolotu i zerknęłam na Nicka, widząc kurwa śnieg. Tonę śniegu. Gdzie my do cholery jesteśmy ?

- Nick, gdzie my jesteśmy ? - zapytałam, ponownie patrząc za okno, gdzie wszędzie jest śnieg. W Chicago go nie ma, tam jest cieplej.
- Jak to gdzie ? W Kolorado. - odpowiedział, biorąc kurtkę z fotela.
- Dlaczego ? - jęknęłam, przeczesując włosy dłonią.
- Bo mam tu do załatwienia biznesy. - powiedział i założył mi czapkę na głowę, naciągając ją na same oczy. Skrzywiłam się i poprawiłam ją, patrząc na Nick'a. - No dawaj, jedziemy do hotelu. - pospieszył mnie, podając mi kurtkę.
- Co Brytyjko, zimno już nie takie fajne ? - zapytał Emilio, opierając się o szafki.
- Zaraz zobaczysz jak fajnie jest wziąć kąpiel w śniegu. - burknęłam i wstałam, zakładając kurtkę. Zapięłam ją pod samą szyje i owinęłam się szalikiem.
- No chodź. - polecił Nicholas, wyciągając dłoń w moją stronę. Niechętnie ją złapałam i wyszłam razem z nim z samolotu.
- Zimniejszego miejsca nie mieliście ? - zapytałam, nasuwając czapkę niżej.
- Następny wyjazd na Antarktydę, specjalnie dla ciebie. - powiedział Emilio, znajdując się nagle obok nas. Obróciłam się w jego stronę i chciałam go pchnąć w śnieg, ale wyciągnął rękę z kieszeni, w której trzyma broń. Parsknęłam śmiechem i pchnęłam go w śnieg, a on poleciał w zaspę. Włożyłam ręce do kieszeni i kopnęłam w broń, przez co wyleciała z jego dłoni.
- Czy wy macie po pięć lat ? - zapytał Nick, wzdychając głośno.
- Hej, to on celował do mnie z broni. - rzuciłam na swoją obronę i szłam dalej w kierunku Bug'a, który prawie biegnie do auta. - Jesteś z ciepłych miejsc, co ? - zapytałam, przez co obrócił się w moją stronę.
- Australia. - pociągnął nosem, owijając się bardziej kurtką. Pokiwałam lekko głową i obróciłam się w stronę Nicka i Emilio, który jest cały w śniegu.
- Przyjemnie ? - uśmiechnęłam się szeroko, przez co wystawił mi środkowy palec.
- Zostaniesz na kilka godzin w hotelu, tam masz do dyspozycji spa, basen, saunę w pokoju i tak dalej. - mruknął Nicholas, mając wzrok utkwiony w telefonie.
- Okej. - wzruszyłam ramionami, wyjmując telefon i napisałam do Ilai'a, że jesteśmy już na miejscu. - A o której wrócisz ? - zapytałam, łapiąc go za dłoń.
- Może za trzy godziny, nie powinno zająć to zbyt długo. - przyznał, na co pokiwałam głową. - Ale zostawię ci broń, okej? - zapytał, na co uniosłam brwi.
- Po co ? - mruknęłam. Ten pomysł nie za bardzo mi się podoba i podsuwa na myśl fakt, że może znaleźć się jakieś zagrożenie.
- Bo jesteśmy w innym stanie, a ty zostaniesz sama. Będę czuł się pewniej. - wyjaśnił, a ja kiwnęłam głową. - Broni raczej używać umiesz. - dodał, na co znowu kiwnęłam głową.
- Tak, umiem. - odpowiedziałam, wsiadając do samochodu, a zaraz obok mnie mój narzeczony. Ładnie brzmi. - A zaraz już tylko basen, masaż i spokój. - uśmiechnęłam się lekko bo chce skorzystać z tego wyjazdu najbardziej jak się da.
- Chyba że chcesz poczekać i pójdziemy razem na basen. - zaproponował, ale nie brzmi to aż tak kusząco.
- No dobra. - westchnęłam, opierając się o drzwi. - Ale wpierw pójdziemy na dobre jedzenie. - zażądałam, a on uśmiechnął się lekko.
- Jeśli jesteś głodna zamów jak wrócisz. - polecił, ale to mam w planie.
- Zamówię, ale trzy godziny to ogrom czasu, zgłodnieje. - wzruszyłam ramionami, przez co lekko się zaśmiał, całując mnie w usta.
- Pójdziemy. - obiecał, kładąc dłoń na moim udzie i oparł się o fotele. Spojrzałam za okno i westchnęłam cicho, widząc tonę śniegu. Cóż, nie ukrywając, nie przepadam za takim zimnem, a w Chicago często nie ma aż tak mocnych zim, napewno nie tak mocnych jak tutaj. Cholerne Apsen. - Nie jesteś zadowolona ze śniegu. - powiedział, a ja bez zawahania kiwnęłam głową.
- Wolę słońce. - mruknęłam, zakładając nogę na nogę. - Ale śnieg jest też całkiem, całkiem. - dodałam, na co tylko parsknął śmiechem. - Na następny wyjazd wezmę cię gdzieś, gdzie nie będzie Emilio, śniegu ani zasięgu. - obiecałam, a on uniósł brwi, patrząc na mnie. - Tak, dokładnie, bez zasięgu. - zapewniłam, klepiąc go po kolanie.
- Wątpię, że dadzą ci wole w pracy. - stwierdził, przez co zmierzyłam go spojrzeniem. Cholera, ma racje.
- Za jakiś czas dadzą. - wzruszyłam ramionami, wyjmując telefon żeby sprawdzić godzinę. W normalnych warunkach dalej bym spała.
- Na wasz ślub. - głos zabrał Emilio, przez co na niego spojrzałam, lekko się krzywiąc.
- Zaręczyliśmy się tydzień temu, ja się jeszcze nigdzie nie spieszę. - zapewniłam, marszcząc brwi.
- A rodzice już myślą, że jesteśmy po ślubie, mamy czas. - dodał Nick, a ja pokiwałam głową.
- Chociaż na spokojnie wybiorę miejsce. - uśmiechnęłam się, patrząc na nich.
- Powiedz, że to Stany Zjednoczone. - mruknął Emilio, ale pokręciłam głową.
- Włochy. - powiedziałam, przez co Nick spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami.
- Już wole Hawaje. - burknął, ale brzmi jak jedna z opcji.
- Czyli zgadzamy się na plaże. - zauważyłam, a on kiwnął głową.
- Proponuje Kubę. - powiedział Emilio i chyba pierwszy raz zgodzę się z tym, co proponuje.
- Okej, jak narazie skupmy się na pracy. - stwierdził Nicholas, patrząc na nas.
- Dobra. - przewróciłam oczami i weszłam w kontakt Theo bo coś pisał. Zmarszczyłam brwi, widząc że pisze coś o Sally. - Hm, laska Ilai'a zwaliła się do mieszkania i siedzą u Theo. - mruknęłam, odpisując, że mu współczuje.
- Dziwna jest. - zauważył Emilio, a ja pokiwałam głową.
- Jak diabli. - pokręciłam głową, gasząc telefon. - Ale cóż, mój brat ma być szczęśliwy, nie ja. - dodałam, a mój przyszły szwagier spojrzał na mnie jak na wariatkę. - No dobra, wkurza mnie i coś jest z nią nie tak, ale nic mi nie zrobiła, narazie. - mruknęłam, zakładając ręce na piersi.
- I już widzisz co ja czuje. - uśmiechnął się szeroko, przez co pochyliłam się i uderzyłam go w ramie.
- Okej, już. - zdecydował Nick, pchając mnie z powrotem na siedzenie. - Czasami mam was po prostu dość. - burknął, opadając na fotel.
- I widzisz co my czujemy. - mruknęłam, przez co pacnął mnie w udo, posyłając mi ostre spojrzenie. - Ale co ja ci robię ? Wyprowadziłeś mnie w śnieg, ja powinnam być zła. - stwierdziłam, na co przewrócił oczami.
- Sama chciałaś lecieć. - przypomniał, ale to było kiedy jeszcze myślałam, że lecimy chociaż do Los Angeles albo gdziekolwiek, gdzie nie ma tony śniegu.
- Nie powiedziałeś, że lecimy do Aspen. - uniosłam lekko brew, a on wzruszył ramionami.
- Cóż, ciesz się Aspen kochanie bo na miesiąc miodowy mogę cię wziąć na biegun. - wymusił uśmiech, kładąc dłoń na moim udzie.
- Żebym zaraz sama na niego nie poleciała. - zagroziłam, a on tylko się roześmiał, obejmując mnie ramieniem.
- Palcem po mapie kochanie, palcem po mapie. - szepnął, całując mnie w bok głowy.
- Bogu dzięki na miejscu. - burknął Emilio i wysiadł z samochodu, przez co spojrzałam na Nick'a i uśmiechnęłam się lekko, otwierając drzwi. Wysiadłam z auta i spojrzałam na duży ośrodek, wyglądający jak wyjęty z jakiegoś filmu. Jest przepiękny, dużo drewna, różnych zdobień, a cały klimat robi śnieg, którym jest przykryty.
- Chodź bo musimy spadać. - powiedział, ciągnąc mnie za dłoń do środka.

DangerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz