Siedziałam już z trzecią butelką wina, a za mną leżały dwie puste i jeśli dalej tak pójdzie, to ta do nich dołączy. Z westchnieniem wzięłam ostatni łyk ze szklanki, gdzie mam wino i nalałam kolejną, soczystą porcje, dolewając trochę wódki. Cóż, ciekawe co z tego wyjdzie. Wstałam z miejsca i chwiejnym krokiem usiadłam na kanapie, po czym przełączyłam jakiś marny dramat romantyczny na coś o morderstwach. Idealnie. Położyłam nogi na stoliku i skupiłam się na serialu, ale moje myśli cały czas odbiegały w stronę Nicholasa, który dzisiejszymi słowami mnie nie tylko zranił, ale i zawiódł. Myślałam, że coś nas łączy i wchodzi na wyższy poziom, ale użycie przez niego słowa „przyjaciółka" mnie dotknęło, nie wiem liczyłam, że powie partnerka, a nie przyjaciółka, z którą pracuje nad relacją, bo ja z przyjaciółmi nie robię takich rzeczy. Nie całuje ich, nie uwodzę i nie nawiązuje relacji tego typu.
Moje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi, przez co automatycznie spojrzałam na zegarek, widząc że jest prawie północ. Zmarszczyłam brwi i wstałam z kanapy, idąc do drzwi, ale w drodze wzięłam sporego łyka alkoholu. Zajrzałam przez wizjer i westchnęłam cicho, otwierając drzwi.
- Powiedziałaś, że nie masz czasu w sobotę, ale jest piątek. - powiedział, wchodząc do mieszkania, zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. Jasne, zapraszam. Zamknęłam za nim drzwi i ruszyłam do salonu, gdzie słyszałam jak bierze butelki.
- Nie mam ochoty na spotkania z ludźmi Nicholas. - westchnęłam, siadając z powrotem na kanapie i wzięłam łyk mojego drinka, patrząc z powrotem w ekran telewizora.
- Coś się stało ? - zapytał, na co tylko wydęłam usta i podniosłam lewą brew. Jeszcze musi pytać ?
- Miałam ciężki dzień. - mruknęłam, nie za bardzo mając ochotę na tłumaczenie tego po raz kolejny dzisiaj.
- A mianowicie ? Opróżniłaś prawie trzy butelki wina i sporo wódki, to nie jest tylko zły dzień. - dopytał, siadając na kanapie obok mnie. Zerknęłam na mężczyznę i patrzyłam. Po prostu na niego patrzyłam, motywując się aby powiedzieć znowu to samo.
- Na dzień dobry w szpitalu mieliśmy otrutego arszenikiem faceta, jestem w stałym kontakcie z policją żeby mieć pewność, że nie został zabity przez seryjnego mordercę, musiałam powiedzieć dwudziesto trzy letniej kobiecie, że ma czwarte stadium raka, przez godzinę policja mnie wypytywała, a do tego mój brat. - powiedziałam, biorąc na koniec kolejny łyk alkoholu.
- To naprawdę musiało być ciężkie. - stwierdził, a ja pokiwałam głową. - Ale jeśli po każdym takim dniu będziesz siadała do alkoholu to popadniesz w alkoholizm - dodał, z czym muszę się zgodzić, ale to on wpakuje mnie w alkoholizm.
- Ta. - mruknęłam, biorąc ostatni łyk ze szklanki i wstałam aby dolać sobie wina, ale Nicholas złapał mnie za rękę, powstrzymując od tego.
- To nie jest sposób, uwierz mi. Wiem coś o tym. - powiedział, co spowodowało, że spojrzałam na niego.
- Czemu ? - zapytałam, mając nadzieje, że powie coś więcej. L
- Jak przejąłem biznes to nie radziłem sobie ze stresem i wlewałem w siebie szalone ilości alkoholu. - wyjaśnił, a ja pokiwałam głową i wstałam, podchodząc do stolika. Nalałam wina do szklanki, opróżniając tym butelkę i wróciłam na swoje miejsce. Każdy mój ruch był śledzony przez Nicholasa, ale nie zwracałam na to większej uwagi. Spojrzałam na niego i wzięłam łyk wina, odkładając szklankę na bok, widziałam jak powoli kładzie dłoń na moim udzie, przysuwając się do mnie. - Znam lepszy sposób na poradzenie sobie ze stresem. - szepnął, pochylając się w moją stronę i połączył nasze usta, od razu oddałam pocałunek i przeniosłam dłonie na jego żuchwę, przysuwając się do niego bliżej. Szybkim ruchem przesunął mnie na swoje kolana, od razu podwijając moją koszulkę, odsunęłam się lekko, umożliwiając mu jej zdjęcie i wróciłam do jego ust, zaczynając rozpinać guziki jego koszuli. Osunęłam się od niego i wstałam na równe nogi, ciągnąc go za dłoń aby zrobił to samo, co zrobił, ponownie wpijając się w moje usta, rozpięłam jego koszule do końca i zsunęłam ją z jego ramion, rzucając gdzieś w bok. Czułam jak napiera na mnie, powodując moje kroki w tył, prowadząc mnie tak prosto do sypialni, gdzie podniósł mnie za uda i położył mnie plecami na łóżku, nie przerywając pocałunku. Szybkim tempem moje dłonie dotarły do jego paska i zaczęły go rozpinać, ale mężczyzna nie był mi dłużny, przez co już po chwili oboje byliśmy w samej bieliźnie, a raczej w samej jej dolnej części. Nicholas z moich ust przeniósł się na moją szyje, sunąc pocałunkami w dół, prosto do moich piersi, zaczął drażnić moje sutki, co chwila je liżąc i zagryzając, przez co jęczałam cicho pod nosem. Doprowadza mnie do szaleństwa, a przy tym daje mi cholerną przyjemność. Gdy nie mogłam już wytrzymać złapałam go za ramiona i połączyłam nasze usta, szatyn złapał za gumkę od moich majtek i powoli je zsunął, rzucając w bok. Nie zwlekałam i chwyciłam za gumkę od jego bokserek i z jego pomocą się ich pozbyłam, ciągnąc go bardziej na łóżko. Widziałam jak odsuwa się i chce sięgnąć po spodnie, gdzie zapewne ma prezerwatywy, ale złapałam go za ramie, powstrzymując.
- Biorę tabletki. - szepnęłam, a na jego ustach zawitał uśmiech.
- Dawno nie słyszałem niczego lepszego. - jęknął, pochylając się nade mną i złapał moje udo dłonią podnosząc je.
Ustawił się nade mną i połączył nasze usta, wchodząc we mnie płynnym ruchem, przez który jęknęłam w jego usta. Zaczął powoli się poruszać, cicho dysząc mi do ucha, co tylko nasilało moje jęki. Czułam jak bardziej podnosi moją nogę, przez co przyjemność, jaką odczuwam się powiększyła, cholera. Pokochałam tą pozycje. Nie zajęło mi wiele czasu owinięcie go drugą nogą w pasie, co było jak najlepszym ruchem i zachęciło go do szybszych ruchów. Z moich ust wydobyło się głośne jęknięcie, którego nie mogłam powstrzymać, zacisnęłam palce na jego barkach, chcąc się ustabilizować i czuć go jeszcze lepiej, co poskutkowało. Jego przyspieszone ruchy sprowadzały mnie coraz bliżej granicy, im bliżej byłam tym bardziej nie mogłam powstrzymać jęknięcie wychodzących z moich ust, czułam jak Nicholas zaciska palce na moich biodrach, co nakręca mnie bardziej, przez co nie mogę powstrzymać nadchodzącego szybkim tempem orgazmu. Jęknęłam głośno i odchyliłam głowę, czując jak moje ciało zalewa przyjemność, ale Nicholas dalej się we mnie poruszał, mocno trzymając moje biodra, ale nie oponuje, czując cholerną przyjemność. Po chwili czułam jak mężczyzna kończy we mnie, jęcząc cicho pod nosem i cholera. Dawno nie słyszałam tak seksownego dźwięku. Po chwili opadł na przedramiona, dalej powoli się poruszając, ale nie trwało to długo, powoli wyszedł ze mnie i położył się na plecach obok mnie, obracając głowę w moją stronę. Przekręciłam się na bok i spojrzałam na niego, nie mając nawet co powiedzieć. Miałam ochłonąć i o nim zapomnieć, a wypiłam sporo i się z nim przespałam, chciałabym to zwalić na alkohol, ale nie mogę. Mam trzeźwy umysł. Niestety.
- Już żałujesz ? - zapytał, a ja nie wiedziałam nawet co powiedzieć. Seks był genialny i chętnie bym to powtórzyła, a do tego wypisałabym siebie z nocki w sobotę, co pewnie zaraz zrobię. Nie odpowiedziałam i schyliłam się, sięgając do spodni, z których wyjęłam telefon i weszłam z grafik, szybko usunęłam siebie z nocki i napisałam do szefowej, że sprawa rodzinna. - Co robisz ? - zadał kolejne pytanie, pochylając się w moją stronę.
- Wypisuje z nocki, wole się wyspać. - mruknęłam i ponownie położyłam się w tej samej pozycji, patrząc na niego. - I nie żałuje. - dodałam, na co pokiwał głową, kładąc dłoń na mojej talii. Pochylił się i połączył nasze usta, od razu pogłębiając pocałunek.
- Znajdziesz dzisiaj dla mnie miejsce w łóżku ? - szepnął w moje usta, sunąc dłonią do moich pośladków. Zagryzłam wargę, spoglądając na niego i już wiem, że przepadłam.
- Coś tam znajdę. - powiedziałam, całując go krótko w usta i pchnęłam go delikatnie na materac, kładąc głowę na jego klatce piersiowej. - A nie musisz jutro iść do pracy ? - zapytałam, patrząc przed siebie.
- Mogę chwile się spóźnić. - odparł, powoli zdejmując mi gumkę z włosów, a gdy w końcu mu się to udało, rzucił ją w bok, a dłoń wplótł w moje włosy. - Albo wysłać tam kogoś rozgarniętego. - dodał w zamyśle, opierając policzek o moją głowę.
- Siostra ? - zapytałam i poczułam jak kiwa głową.
- Zaraz do niej zadzwonię. - westchnął, bawiąc się dalej moimi włosami. - Może nie rozwali biznesu. - dodał, na co lekko się uśmiechnęłam.
- Ja bym rozwaliła biznes braci. - przyznałam, nawet nie mając jak kłamać.
- Aż tak nie znasz się na autach ? - zapytał, ale miałam ochotę prychnąć. Pewnie, ale może jednak w bajkach.
- Nie, jeśli bym chciała to bym mogła pracować z nimi, sprzedaż by wzrosła, ale nie o tym. - pokręciłam głową, koncentrując się z powrotem na poprzednim wątku. - Wychowałam się umazana smarem, znam się na samochodach jak na kosmetykach, a nawet bardziej, po porostu nie umiem w robotę papierkową. - wyjaśniłam, kreśląc na jego klatce piersiowej szlaczki.
- Kobieta wielu talentów. - powiedział, w co szczerze wątpię.
- Jesteś głodny ? - zapytałam, zmieniając temat bo chętnie zjadłabym w końcu obiad.
- A co dobrego masz ? - odpowiedział tym samym, uważnie na mnie patrząc.
- Nie wiem, mogę zamówić pizzę. - powiedziałam, opierając się łokciu.
- A coś innego ? - zapytał, na co westchnęłam cicho.
- Wymyśl coś i będzie. - postanowiłam, a on uśmiechnął się głupio, łącząc nasze usta. - Ale do jedzenia. - zaśmiałam się, odpychając go dłonią.
- Może zamów jakiś makaron. - powiedział, kiwnęłam głową i wstałam, biorąc telefon, po czym opuściłam sypialnie, idąc do salonu gdzie chciałam nalać sobie wina, ale okazało się puste. No tak. Wzruszyłam ramionami i nalałam do szklanki wódki, stając przy oknie. Wybrałam numer do włoskiej restauracji i przyłożyłam telefon do ucha, czekając aż ktoś odbierze.
- Bella Italia, słucham ? - usłyszałam po drugiej stronie.
- Poproszę dwa razy spaghetti. - powiedziałam, biorąc łyk alkoholu. Podałam kobiecie jeszcze mój adres i się rozłączyłam, dopijając alkohol. Mocne. Odłożyłam szklankę i poszłam do kuchni żeby się czegoś napić bo mam nieprzyjemny posmak w ustach. W kuchni znalazłam sok pomarańczowy więc od razu go odkręciłam i wzięłam kilka łyków, ruszając z butelką w drogę do sypialni. Minęłam ponownie salon i wróciłam do pokoju, gdzie usiadłam na łóżku i wzięłam kolejny łyk. - Wzięłam spaghetti. - mruknęłam, odkładając butelkę na stolik nocny.
- Świetnie. - stwierdził, obejmując mnie ramieniem i pociągnął mnie na łóżko, pochylając się nade mną. - A my mamy jeszcze trochę czasu. - szepnął, na co uśmiechnęłam się lekko i pociągnęłam go za kark, łącząc nasze usta. W tempie natychmiastowym pogłębił pocałunek, kładąc dłoń na mojej talii i przesunął mnie w bok, układając się między moimi nogami. Czułam, że już jest w gotowości zbliżając się do mnie coraz bardziej więc przyspieszyłam to, przyciągając go nogą do siebie, przez co we mnie wszedł. Jęknęłam cicho, wbijając mu paznokcie w plecy, gdy przyspieszał tempa moja ręką sunęła w dół, drapiąc go wzdłuż pleców. Czułam jak szybkim ruchem obraca nas, przez co znalazłam się u góry i nie zwlekając zaczęłam poruszać biodrami, opierając dłonie o jego barki. Zacisnął dłonie na moich biodrach i zaczął nimi poruszać szybciej, co szybko sama podłapałam, przenosząc dłonie na ramę łóżka, dzięki czemu jest mi wygodniej. Jęknęłam cicho, odchylając głowę do tyłu, czułam że jestem blisko, ale Nicholas także musiał to poczuć, przez co z powrotem obrócił nas, zawisając nade mną. Zaczął poruszać się szybciej, co spowodowało że w moim brzuchu zaczęło gromadzić się przyjemne odczucie. Zacisnęłam palce na jego barkach, mając ochotę krzyczeć gdy przyjemność rozlała się po moim ciele, jęknęłam cicho, opadając głową na poduszkę, ale Nicholas dalej się poruszał, trzymając mocno moją talie. Po raz kolejny zacisnęłam palce na jego karku, łącząc nasze usta. Nie minęła dłuższa chwila, a ja poczułam jak Nicholas kończy we mnie, jeszcze chwile się poruszając. Opadł na łóżko obok mnie i objął mnie ramieniem w talii, przyciągając do siebie. Obróciłam się do niego bokiem i położyłam dłoń na jego żuchwie, gładząc jego policzek kciukiem. Teraz zaczynam powoli żałować, ale czasu nie cofnę. Jeśli chce żebym była jego przyjaciółką i żeby tak to wyglądało, to tak będzie. Nie ważne co czuje i czy mnie to boli, tak będzie.
- Ale po jedzenie ty idziesz. - powiedziałam, na co parsknął, całując mnie lekko w usta.
- Pójdę. - szepnął, ponownie łącząc nasze usta. Pogłębiłam pocałunek, przysuwając się bliżej. - Hm, trzecia runda ? - zapytał w moje usta, zaciskając palce na moich biodrach. Uśmiechnęłam się lekko i pokręciłam głową.
- Jestem padnięta. - przyznałam, obejmując go ramieniem i wtuliłam się w jego ciało. Zaśmiał się cicho i objął mnie, przytulając do siebie jeszcze bardziej. - I głodna. - dodałam, podnosząc głowę żeby na niego spojrzeć.
- Czasu nie przyśpieszę. - powiedział, chociaż bardzo bym chciała aby umiał to zrobić.
- Niestety, ale powiem szczerze, że chętnie bym poszła zapalić. - mruknęłam, odsuwając się od niego i wstałam z łóżka, wyjęłam z szafki papierosy i zabrałam kołdrę, owijając się nią. - Idziesz ? - zapytałam, a on tylko wstał na równe nogi, biorąc z ziemi bokserki, które założył, idąc za mną na balkon. Otworzyłam przesuwane drzwi i pchnęłam je w bok, wychodząc na świeże powietrze. Bez słowa wystawiłam paczkę w jego stronę, a on wziął papierosa, a razem z nim zapalniczkę. Usiadłam w fotelu, wyjmując papierosa dla siebie i gdy odpalił swojego zabrałam z jego dłoni mały przedmiot, odpalając swojego papierosa.
- Nie wiedziałem, że palisz. - powiedział, opierając się o ścianę. Zerknęłam na niego i wzruszyłam ramionami, zaciągając się.
- Lubię zapalić do alkoholu. - mruknęłam, podwijając nogi. Pokiwał lekko głową, paląc w ciszy papierosa, co i ja robiłam, patrząc przed siebie. Ten incydent zmienił wiele, sama to czuje i nie wiem jak mam to odebrać, oczywiście, miałam na niego cholerną ochotę i dzisiaj nie mogłam się powstrzymać, miałam dość, alkohol nie pomagał, a on to zrobił. Seks z nim mi pomógł zwalczyć natrętne myśli o dzisiejszym dniu w pracy, ale tylko pogorszył moje odczucia co do niego i tego co czuje. Nie chce być tylko przyjaciółką, chce być kimś więcej, ale to zależy tylko od niego.
- Co jest? - zapytał, patrząc na mnie. Westchnęłam cicho i pokręciłam głową, dając znać że nic. - Pytam się naprawdę. - dodał, kucając przede mną.
- Kim dla ciebie jestem? - zapytałam, skupiając swoje spojrzenie na nim. Przejechał językiem po dolnej wardze i westchnął cicho, kładąc dłoń na moim udzie.
- Kayllen... - westchnął, na co tylko zacisnęłam usta w wąską linie i odwróciłam wzrok. Jasne. Już wszystko rozumiem, jestem po prostu nikim.
- Okej, rozumiem. - powiedziałam cicho, zaciągając się papierosem. Próbowałam powstrzymać łzy, patrząc w bok, bo nie jestem w stanie na niego patrzeć.
- Nie, nic nie rozumiesz. - zaprzeczył, kładąc dłoń na moim policzku i obrócił moją głowę w swoją stronę. - Nie jesteś dla mnie kimś obcym, jesteś bliska, już w samolocie urzekła mnie ta mała szatynka, która panicznie boi się latać, jest gadatliwa, dużo się uśmiecha i śmieje, ale później zobaczyłem, że ta szatynka może też być zmysłową, mądrą kobietą o niesamowitym charakterze. - powiedział, a mi ciężko było powstrzymać uśmiech. - Ale to dalej świeża relacja, nad którą pracujemy. - dodał, sprowadzając mnie na ziemie. Oczywiście. - I to nie znaczy, że chce zerwać kontakt czy zacząć cię ignorować, tylko dalej pracować nad relacją. - przyznał, na co lekko pokiwałam głową.
- Też chce pracować nad tą relacją i chce mieć pewność, że nagle nie zwiejesz. - powiedziałam, a on pokiwał głową, uśmiechając się lekko.
- Nie zwieje. - zapewnił mnie, całując delikatnie moje usta. - Ale muszę iść po jedzenie. - dodał gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Pokiwałam lekko głową i wyrzuciłam kiepa za balkon, patrząc jak powoli idzie w stronę drzwi. Oparłam się głową o fotel, uśmiechając pod nosem. Wystarczyła tylko rozmowa, mogłam to zrobić już rano, a nie cały dzień snuć się i zadręczać, może i nie jesteśmy razem, ale ufam mu i chce razem z nim pracować nad tą relacją, bo jest tego warty. Rzadko kiedy spotyka się takiego faceta, który jest szczery, nie okłamuje mnie, rozmawia mi się z nim dobrze i nie mam dość jego towarzystwa, wręcz przeciwnie. Pragnę go całą sobą. - Jemy tu czy w salonie ? - zapytał, wyrywając mnie w zamyśleń.
- W salonie. - odparłam, wstając z miejsca i poprawiłam kołdrę, ruszając za nim. Nie ukrywam, że nie chce mi się ubrać, a tak jest mi po prostu wygodnie. Razem usiedliśmy na kanapie w salonie i mężczyzna podał mi pudełko, a razem z nim widelec. Uśmiechnęłam się lekko, otwierając je i od razu zaczęłam jeść bo jestem cholernie głodna. - O której jutro musisz wyjść ? - zapytałam, skupiając na nim swoje spojrzenie.
- O dziewiątej. - westchnął, na co się skrzywiłam. Już jest prawie północ więc jeśli chce żeby chociaż trochę się wyspał to już wypadałoby iść spać.
- To zjemy i idziemy do łóżka ? - zapytałam, a on spojrzał na mnie, unosząc brew. - Do łóżka spać. - sprecyzowałam, na co się skrzywił, ale pokiwał głową.
- Ja mam lepszy pomysł, ale cóż. Mamy jeszcze całą, sobotnią noc. - powiedział, pochylając się i połączył nasze usta, ale szybko się od niego odsunęłam bo wiem co mu chodzi po głowie, a ja naprawdę już padam.
- Tak, sobotnią, nie dzisiejszą. - przypomniałam, a on tylko zerknął na mnie, wracając do jedzenia. Położyłam jedzenie na kolanach i wzięłam pilota, pogłaśniając telewizor, którego zapomnieliśmy wyłączyć. - Chcesz coś do picia? - zapytałam, a gdy kiwnął głową, odłożyłam pudełko z jedzeniem i wstałam, ruszając do sypialni, gdzie zostawiłam sok. Szybko wzięłam picie i wróciłam do salonu, ponownie rozwalając się na kanapie. Odkręciłam butelkę i wzięłam kilka łyków napoju, podając mu picie, które wziął, zaczynając pić. - Dziwnie się na ciebie patrzy jak siedzisz w tak luźnym wydaniu i pijesz sok z butelki. - przyznałam, przekręcając lekko głowę.
- A co, mam w domu siedzieć w garniturze i popijać espresso o północy ? - zapytał, unosząc brew. Wzruszyłam ramieniem, nie sprzeciwiając się temu pomysłowi. Wygląda jakby urodził się w garniturze, pasuje mu idealnie, zwłaszcza że jest szyty na miarę.
- Cóż, wyglądałbyś całkiem, całkiem. - uśmiechnęłam się, pochylając w jego stronę i połączyłam nasze usta.
- Sobotnia noc. - przypomniał, całując mnie krótko. Parsknęłam śmiechem i odsunęłam się, biorąc z powrotem moje jedzenie. Kończyliśmy jeść w ciszy, oglądając jakiś film, który leci w telewizorze, zjedliśmy naprawdę szybko, odkładając pudełka po prostu na stolik i wróciliśmy do sypialni, położyłam kołdrę na łóżku i położyłam się, patrząc jak Nicholas pozbywa się dolnej bielizny i kładzie obok mnie, okrywając nas kołdrą. Poczułam jak przyciąga mnie bliżej, całując w tył głowy, co w jego wykonaniu uwielbiam.
- Dobranoc Nicholas. - szepnęłam, łapiąc jego dłoń i splotłam ze swoją, kładąc je przy mojej głowie.
- Branoc. - odparł równie cicho, przysuwając mnie jeszcze bliżej, o ile to możliwe, ale nie narzekam. Kiedy jest obok siebie czuje się znacznie lepiej, zarówno śpi mi się o wiele lepiej. Wszystko przy nim jest o wiele lepsze i nie chce tego stracić.

CZYTASZ
Danger
Storie d'amorePoznałam go przypadkiem, uciekając od codzienności, szukałam samotności, a nie mężczyzny, ale wyleciałam sama i wróciłam z nim. Myślałam, że go znam, prawda okazała się inna, ale czy napewno gorsza ?