* 10 cz 3. *

832 77 14
                                    

Dwadzieścia cztery godziny a jego świat się zmienił. Przez jedną pierdoloną dobę przeżył tyle, że kogoś innego by to zabiło. A on stał twardo na ziemi, zaciskał zęby i koił rozpacz dziewczyny, z którą musiał się ożenić. W ciągu tego czasu została wdową z dzieckiem w brzuchu i młodą żoną chwilę później. Neo zamknął swój żal na inny czas, dając jej wsparcie. A my wspieraliśmy jego.

Fury czynił swoją magię dając broń do ręki Neo. Jego narzędziami były informacje i pieniądze odziedziczone po śmierci starszego brata. Tego dnia bał się, że każemy mu odejść. On, który nie raz każdemu z nas uratował życie. Gdy Fury nam to powiedział cała grupa wybuchnęła śmiechem.

- No nie ma co mówić, nieźle szurnięty jest. - Madd stwierdził i przeszedł do porządku dziennego z tą sytuacją. - Jaki jest plan?

- Odnalazłem rodzinę Amandy. Dziewczyna od urodzenia miała nieźle przejebane. - Fury zaczął swoją opowieść. - W wieku dwóch lat omal nie spłonęła żywcem, matce odbiło i zamordowała ojca. Chcąc pewnie ukryć zbrodnię, podpaliła ich dom. Uratował ją brat bliźniak. Dzieciaki wtedy rozdzielono. Dziewczyna skończyła w szkole zakonnej, nigdy jej nie opuszczała.

- Co kurwa? - Venom nie wierzył słowom Furego. - Mówisz poważnie?

- Jak to nigdy? - Lux był zaszokowany. W dzisiejszych czasach, takie sytuacje nie powinny się zdarzać.

- Może dacie mi skończyć? Mamy mało czasu i zapanujcie nad swoimi twarzami, bo Neo się wkurzy jeśli ona się wśród nas poczuje źle. - Fury na nas warknął. - Victor negocjował z rodziną Amandy. I tu zaczynają się schody. Niesławny stary Lisecky porwał młodą dla Josha. Chciał dopaść jakieś tam tereny w Vegas warte miliardy, stoją na nich hotele i dwa kasyna. Jest tego zbyt wiele, żeby zaśmiecać sobie mózg. Tu wkracza macocha naszego Vica, postanowiła mu dojebać i rozkazała zgwałcić i wyrzucić na śmietnik dziewczynę. - Miny moich towarzyszy dobitnie świadczyły o tym, że są wściekli. Lux i Venom aż dyszeli ze złości. - Przeżyła. Josh jak rycerz na białym koniu uratował ją. Po jakimś czasie poślubił i zapłodnił. I tu mamy schody. Tereny może odziedziczyć tylko męski potomek Amandy. Tatuś Victora nie chciał czekać na kolejne dziecko. Wysłał swoje bękarty, aby pozbyły się Josha a sam zamierzał doczekać się z nią kolejnego potomka. Bo on ma samych synów. Najwyraźniej nie ma wiedzy o jej bracie bliźniaku. Facet ma na imię Sasha i zamierza odebrać nam Amandę. Co gorsze do naszej siedziby zmierzają teraz dwie mafijne frakcje. Sasha osobiście zamierza wypatroszyć starego chuja. - Tu Fury posłał nam ciężkie spojrzenie. - Nasz brat pyta czy nadal może wśród nas być, czy staniemy za nim murem? Oświadczył, że jeżeli to zbyt wiele, to może z nią odejść.

- Dzwonię po Coala. - Blackie rzucił do nas. - Teraz jesteśmy tu potrzebni wszyscy. Musimy to dobrze rozegrać, snajperzy się przydadzą.

- Zadzwonię po Irisha. - Madd wyciągnął komórkę.

- Chcesz wezwać Cyganów? - Byłem zaskoczony, bo on i Irish ciągle skakali sobie do gardeł.

- Kurwa a czemu nie? Mają ludzi i to wyszkolonych ludzi. - Odburknął wybierając numer. Ale nie chciał, abyśmy słuchali tego jak prosi o pomoc więc zawlókł swój zadek spory kawałek od nas. Rozmowa chyba przebiegała intensywnie, bo gestykulował jak nawiedzony.

- Będzie. - Blackie rzucił cicho.

- Przybędą kurwa. Ten ich cały prezes to nerwowa menda. Cytuję : Przypilnujemy wam pleców, ale nawet nas nie zobaczycie. Gdzieś są niedaleko od naszej miejscówki, rozstawią się zawczasu. - Madd burknął wyraźnie niezadowolony.

- To dobrze. - Odpowiedziałem. Zmarszczył brwi wyraźnie nie wiedząc o co mi chodzi. - Niewidoczni. Oznacza to tylko jedno, są niebezpieczni i wiedzą co robią. Czasami lepiej ukryć armię niż ustawić ją przodem do wroga. Ważne, że możemy na nich liczyć. Przydadzą się w obwodzie. - Popatrzyłem na prowadzącego z całą delikatnością swoją kobietę Neo. Widać było jak bardzo był w stosunku do niej opiekuńczy. Może ta historia zaczęła się od przysięgi złożonej bratu, ale na pewno on zrobi wszystko, żeby im się ułożyło. Samo ciepło w jego spojrzeniu o tym świadczyło. To jak dotykał jej brzucha, w którym wiła się mała dziewczynka i szeroki uśmiech, który wtedy następował był znakiem samym w sobie. Usadził ją w wozie, podał jej zupę z termosu i zostawił ją na chwilę.

- Jak ona się czuje? - Zapytałem. Odetchną głęboko, wyraźnie zmęczony.

- Nie jest jej łatwo, ale przestała wymiotować i więcej je. Może będzie dobrze. Dziękuję Moon. - Machnąłem ręką na jego słowa.

- Nie dziękuj, od tego jesteśmy. - Pokiwał głową. - Jaki masz plan? Rozmawiałeś z nią?

- Tak, zamierza zostać ze mną, mimo tego całego wychowania rozumie sytuację. Josh wytłumaczył jej wszystko. Nie ma ochoty dawać swojej rodzinie szansy na ty by wydali ją ponownie za mąż, ani nie zgotuje takiego losu naszej córce. - To właśnie ceniłem w Neo. Od chwili gdy podjął się opieki nad tą dziewczyną, jej dziecko stało się jego dzieckiem. - Zamierzamy oddać wszystkie pieniądze jakie przelał nam Josh, w zamian za opiekę.

- Dacie im kasę, żeby się od was odpierdolili? - Lux zapytał zaszokowany.

- Tak. W tamtym świecie pieniądze to podstawa. Kiedy ich nie masz, przestajesz być ważny. Zresztą jakie to ma znaczenie, czy je mamy czy nie. Dam radę zarobić na naszą rodzinę. Nie potrzebujemy do tego milionów. Oddam każdy cent jaki mam jeżeli trzeba. Amy nie ma dużych potrzeb. Zastanawiam się nad rozbudowaniem domku Nicole. Będzie wygodnie i w sam raz dla nas. Na razie zamieszkamy w domu Rydera. Fury kupił go od niego. - Powiedział spokojnie.

Wiedziałem o co mu chodzi, robił plany, żeby odwrócić uwagę od stresującej sytuacji.

- Zwijajmy tyłki do domu. Pora przygotować się na atak. Do wieczora dotrzemy. - Powiedziałem unosząc dłoń. - Jazda. Fury zadzwoń do Cegły, niech wywietrzy nasze chaty i kupi jakieś żarcie i wywiezie bliskich z naszej okolicy. Lepiej, żeby nikt nie oberwał przypadkiem. - Rhett skinął mi głową. Czasami tęskniłem do dni kiedy nie musiałem planować każdego kroku. Los coś mi dał ale i zaczął czegoś ode mnie wymagać. Trzeba się cieszyć nagrodami, takimi jakie są. Reszta jest bez znaczenia.

MOON. MW TOM I. Nowa Droga. √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz