Tego dnia w tych ludzi wstąpiła nowa energia, jakby ktoś dodał im skrzydeł. Przekrzykiwali się w planowaniu, spisywali co było nam potrzebne. Venom ściągnął skądś Furego. Zjawił się nad wieczorem i spotkanie go było dla mnie szokiem. Nie wyglądał dobrze, sporo stracił na wadze. Oczy świeciły mu gorączkowo i popalał marychę. Sprzętu przytargał z sobą tyle i takiego, że niektóre jednostki taktyczne takiego nie miały. Zagnał większość z nich do roboty a my udaliśmy się na spotkanie negocjacyjne. Trzech oficerów spotkało się z nami. Nie zawracałem sobie dupy pamiętaniem ich nazwisk. Wiem jak działa ten system, rangi i nazwiska to rzecz nabyta w tym kręgu. Lepiej zapamiętać wszystko co dotyczy wyglądu od szyi w dół. Bo twarz czy kolor oczu łatwo zmienić. Ja chyba tam byłem do ozdoby, bo ten mały skurczybyk rozniósł wojskowych na miazgę.
Nie dość, że uzyskał dla nas stały kontrakt z dostawami wszelkich niezbędnych rzeczy i porządnymi pieniędzmi to na dokładkę załatwił nam status jednostki operacyjnej. Prawo miał w małym paluszku i zarzucał ich ustawami i innymi pierdołami. Wynająć nas mógł rząd i organy ścigania. To zapewniałoby nam stały dopływ gotówki. Zostaliśmy ich najemnikami, przynajmniej miałem satysfakcję, że działamy po stronie prawa. Omawiano każdego z nas. Pluli się jedynie za Madda, bo ten miał papiery na bycie nie lada czubkiem. Z tym Fury sobie też poradził, tak samo jak z utajnieniem naszych danych czy statusem Neo. Według prawa był martwy.
Ukrywanie danych mojego zespołu nie miało sensu. Zbyt zależało nam na statusie nietykalności, nie dajesz nikomu naładowanej broni w dłoń i nie czekasz, żeby strzelił ci w łeb. Tak zadziałało by kłamstwo. Poprosili o czas do namysłu. Znając życie wszystko zależeć będzie o tego, czy ktoś inny będzie w stanie zrobić to co my. Kolejny poranek zaczął się od telefonu do mnie. Zwykłe grzeczności plus pieprzenie o Chopinie a potem próba przemycenia zmian w kontrakcie. Szarpnąłem ramię śpiącego Furego.
- Proponują kontrakt zależny od wyników naszej akcji. - Powiedziałem mu zakrywając telefon dłonią. Pokręcił głową na nie i wyciągnął dłoń po odbiornik.
- Nie ma kurwa mowy. Wy nas macie za durniów? Albo spełniacie wszystkie warunki albo idźcie i powiedzcie ojcu tej dziewczyny, że ona i jej dziecko trafili na licytację. Wasza sprawa i waszego sumienia. Słyszałem, że facet ma dostać nominację na szefa biura prezydenta. Jestem kurwa pewien, że będzie wam głęboko wdzięczny. - Przez chwilę słuchał odpowiedzi negocjatora. - Ile ona tam jest? Półtora roku? I dobrze wiedzieliście gdzie jest. Nie powiedzieliście mu prawda? - Znowu milczał. - Ja jestem w stanie do niego trafić, jestem pewien, że się kurwa ucieszy gdy mu pokażę tą stronę a potem popatrzę z przyjemnością jak spadają głowy. Chcieliście mieć faceta w szachu, to dlatego teraz tak gorliwie mu pomagacie. A my byliśmy przeznaczeni na stratę. - Podsumował. - Nie okłamuj mnie, wczoraj zdążyłem przejrzeć całą korespondencję dotyczącą jej sprawy. Zadzwoń jak skończycie udawać, że o kogokolwiek dbacie. Jestem pewien, że mogliście ją dawno wyciągnąć a pozwoliliście jej cierpieć. Nie każ mi z tym czegoś robić, bo ja to ogarnę po swojemu i ona jutro będzie w kraju. - Rozłączył się.
- Kawy, zdobądź mi kawę Moon. Spałem dwie godziny. - Potem złapał laptop i zaczął w nim pisać, co mnie zadziwiło, to fakt, że odpalił jeszcze dwa i dziwne urządzenie stojące w rogu pokoju. Ja sam zadzwoniłem po śniadanie i olbrzymi termos mocnej jak szatan kawy. Fury w tym czasie klepał w klawisze jak szaleniec. - Skurwysyny. No próbujcie dalej. - Popatrzyłem na niego podając mu kubek. Tylko skinął głową w podziękowaniu, pochłonął go w dwóch łykach. - Siadaj. - Poklepał swoje łóżko, a potem władował mi laptop na kolana. Wskazał palcem na czerwony napis. - Jeżeli tu się pojawi słowo: KLUCZ napisane dużymi literami, wołaj mnie natychmiast. Idę pod prysznic. - Patrzyłem na migające błyskawicznie wersy. Ledwie mogłem cokolwiek wyłapać z tych napisów. Za to po jakiś dwóch minutach z drugiego laptopa zaczął wydobywać się dym.
![](https://img.wattpad.com/cover/248152420-288-k857634.jpg)
CZYTASZ
MOON. MW TOM I. Nowa Droga. √
Romansa- Obudź się żołnierzu. - Klepnięcie w twarz pobudziło zamglony umysł. Mięśnie się napięły w oczekiwaniu na więzy, których nie było. Przeszukałem myśli usiłując przypomnieć sobie poprzedni wieczór. - No już, wiem, że nie śpisz. - Męski głos zawarczał...